Najdroższy nocleg w Polsce. Kradzieże w hotelu w Toruniu. Fotoreporter stracił sprzęt za 70 tys. zł, ale złodzieja nie ujęto

Czytaj dalej
Fot. archiwum prywatne Dariusza Flisa-Obryckiego
Małgorzata Oberlan

Najdroższy nocleg w Polsce. Kradzieże w hotelu w Toruniu. Fotoreporter stracił sprzęt za 70 tys. zł, ale złodzieja nie ujęto

Małgorzata Oberlan

Fotoreporter Dariusz Felis-Obrycki stracił w tym hotelu cały swój warsztat pracy, warty 70 tys. zł. Pani Magdalena z Warszawy - cenny sprzęt fotografa amatora. Hotel odpowiedzialny się nie czuje.

O tym hotelu na forach internetowych pisze się różnie. Jedni doceniają jego położenie w centrum gotyckiej starówki Torunia. Inni narzekają, że zatrzymał się w czasach PRL-u. Teraz dochodzą nowe opinie: okradzionych.

Rano sprzętu już nie było

Zacznijmy od historii pani Magdaleny z Warszawy, bo jest najświeższa. Kobieta okradziona została w hotelu podczas weekendowego pobytu w lutym br. (16-17 lutego).

- W Toruniu umówiłam się z koleżankami, których nie widziałam od lat. Dzieci nam podrosły, pojawił się wolny czas. Toruń wybrałyśmy jako atrakcyjne miejsce spotkania. Hotel wcześniej sprawdziłyśmy na Bookingu - opowiada pani Magdalena.

Spotkanie było przesympatyczne. Sobotnie popołudnie koleżanki spędziły na spacerach. Pani Magdalena, od dawna pasjonatka fotografii, nie rozstawała się z aparatem fotograficznym („Dla mnie bardzo cennym”).

Wróciłyśmy do hotelu, zostawiłyśmy w pokoju rzeczy (ja - cały sprzęt) i wieczorem wyszłyśmy do miasta - odtwarza szczegóły warszawianka. - Wróciłyśmy do hotelu po godzinie 24. Nic nie zwróciło naszej uwagi, drzwi były zamknięte. Rano, przed śniadaniem, zaczęłyśmy się powoli pakować. Niestety, aparat fotograficzny z obiektywem zniknął...

Hotel: nie ma monitoringu

Ze strony hotelu, któremu pani Magdalena natychmiast zgłosiła kradzież, nie było żadnej reakcji poza telefonem na policję, którego sama zażądała.

- Przyjęliśmy zgłoszenie i pracujemy nad sprawą. Zabezpieczamy wszelkie możliwe dowody, z dostępnych źródeł, czyli przesłuchań - mówi dziś Wioletta Dąbrowska, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Toruniu.

Niestety, renomowany hotel w centrum Torunia nie ma monitoringu. - Natomiast jedyna kamera znajdująca się przed hotelem nie działa. Tak mi przekazano - mówi okradziona warszawianka.

Kobieta napotkała na wielkie trudności w komunikacji z zarządzającymi hotelem i jej właścicielami (to spółka z mieszanym, polskim i zagranicznym kapitałem).

- Manager nie odbierał ode mnie telefonu. We wtorek poinformowano mnie, że wyjechał na urlop. Dyrektorka hotelu dosłownie przede mną się chowała. W swojej restauracji (ma taką) udawała, że jej nie ma. Potem nie odbierała ode mnie telefonów - wspomina rozżalona pani Magdalena.

Bo nie oddała do sejfu

Okradziona, zorientowawszy się szybko w swoich prawach, złożyła do hotelu wniosek o odszkodowanie. Efekt? Odmowa.

„Pani Magdalena (tu: nazwisko) przy zameldowaniu nie informowała, iż jest w posiadaniu ww. przedmiotów. Otóż Hotel (tu: nazwa) przyjmuje przedmioty do depozytu, które chowa w specjalnie zabezpieczonym sejfie. Informacja taka widnieje w recepcji hotelu i jest ogólnie dostępna. Na podstawie przepisu art. 6 k.c. w związku z art. 232 k.p.c. ciężar udowodnienia okoliczności faktycznej spoczywa na tym, kto z okoliczności tej wywodzi skutki prawne” - odpowiedział hotelowy prawnik.

I, faktycznie, na pogniecionym białym karteluszku (poszkodowana przesyła nam jego zdjęcie) hotel zamieścił swój regulamin. W punkcie 5 zabezpieczył się przed odpowiedzialnością za kradzieże stwierdzeniem, że za rzeczy wartościowe nieoddane do sejfu nie odpowiada.

Najdroższy nocleg w Polsce. Kradzieże w hotelu w Toruniu. Fotoreporter stracił sprzęt za 70 tys. zł, ale złodzieja nie ujęto
Szymon Starnawski/ ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE Kradzieże w hotelach się zdarzają. Co jednak robić, gdy hotel nie poczuwa się do żadnej odpowiedzialności?

Tymczasem prawo mówi

„Choć w regulaminach usług świadczonych przez hotele czy pensjonaty zwykle znajdują się ostrzeżenia i zastrzeżenia, że hotel nie ponosi odpowiedzialności za pozostawione rzeczy, wszędzie obowiązują te same przepisy nadrzędne. Właściciel każdego obiektu, który pobiera opłatę za nocleg, musi zapewnić klientom bezpieczeństwo oraz zagwarantować, że rzeczy, które ze sobą przywożą, nie zostaną w trakcie pobytu zniszczone czy skradzione, a wynika to bezpośrednio z przepisów kodeksu cywilnego” - podpowiada popularny Blogpowypadkowy.pl. Tego samego zresztą zdania jest prawnik pani Magdaleny.

Odpowiedzialność hotelu za kradzież opisano w art. 846 par. 1 Kodeksu cywilnego: „Utrzymujący zarobkowo hotel lub podobny zakład jest odpowiedzialny za utratę lub uszkodzenie rzeczy wniesionych przez osobę korzystającą z usług hotelu lub podobnego zakładu, zwaną dalej „gościem”, chyba że szkoda wynikła z właściwości rzeczy wniesionej lub wskutek siły wyższej albo że powstała wyłącznie z winy poszkodowanego lub osoby, która mu towarzyszyła, była u niego zatrudniona albo go odwiedzała.”

Jak widać jednak, toruński hotel prawo interpretuje inaczej i najprawdopodobniej strony spotkają się w sądzie.

Zawodowiec stracił majątek

Pani Magdalena na własną rękę zaczęła szukać innych klientów okradzionych w hotelu. Najdrastyczniejszym przypadkiem okazała się historia zawodowego fotoreportera Dariusza Felisa-Obryckiego.

W tym hotelu straciłem majątek. Okradziono mnie tutaj z całego warsztatu pracy, wartego 70 tysięcy zł. Straciłem dwa aparaty fotograficzne firmy Nikon, zestaw obiektywów oraz komputer do obróbki zdjęć. To był najdroższy nocleg w moim życiu - mówi nam dziś Dariusz Felis-Obrycki.

Jest zawodowcem, ambasadorem jednej z najbardziej znanych marek fotograficznych na świecie, szkoli innych na warsztatach, dużo podróżuje. Nigdzie nie spotkało go to, czego doświadczył w Toruniu.

- To była wiosna 2017 r. Do Torunia przyjechaliśmy z ekipą fotografować event organizowany przez firmę Honda. Zameldowaliśmy się w hotelu w sobotę - wspomina fotoreporter.

Potem była praca na torze przy Motoarenie Toruń, powrót do hotelu i - identycznie jak w przypadku pani Magdaleny - wieczorne wyjście do miasta. Cały sprzęt został w hotelowym pokoju. Nazajutrz, gdy pan Dariusz z asystentem znów pojechał na tor przy Motoarenie, dokonał przykrego odkrycia. W walizie brakowało sprzętu wartego 70 tysięcy złotych!

Argument hotelu, że mogłem oddać go do sejfu, jest śmieszny. Nawet pół walizki nie zmieściłoby się do niego - podkreśla okradziony.

Toruńska prokuratura po zakończeniu postępowania poinformowała go, że do przestępstwa doszło, ale sprawę umarza ze względu na niewykrycie sprawcy.

Hotel uparcie milczy

Na pytanie dotyczące kradzieży, wysłane 11 marca, do dziś nie dostaliśmy odpowiedzi.

Małgorzata Oberlan

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.