Najlepszy barber w Polsce mówi, co modne
Był szał na irokezy, na wzorki na głowie, teraz popularnością cieszą się brody - mówi nam Dawid Kawczyński, fryzjer z Chałupek, jeden z najlepszych barberów w Polsce. Na Festiwalu Fryzjerskim Hair FAIR and Beauty FAIR w Sosnowcu, w pierwszym w Polsce barberskim konkursie TOP CITY Barber, zajął pierwsze miejsce. Specjalnie dla Was najlepszy w Polsce stylista od bród opowiada, co jest modne i jak dbać o zarost ,,drwala”.
- Moda na brody była zawsze, ale wcześniej nie było specjalnych szamponów, różnego rodzaju olejków, czy też pachnideł do brody... Teraz jest tego multum, każdy znajdzie coś dla siebie - mówi Dawid Kawczyński.
Dodaje, że media wypromowały w Polsce, modę, która przyszła do nas z Zachodu. - I tak też zaraziła się cała Polska. Wszyscy chcą być na topie - nosić brody, oldschoolowe fryzury i chodzić do salonów - Barber Shop’ów - mówi Kawczyński.
- Nasi dziadkowie pamiętają, jak chodzili do golibrody, by wygolić, albo podgolić brodę brzytwą. Nareszcie ta tradycja powróciła, ale pod inną nazwą męskich salonów- Barber Shop - tłumaczy.
W błędzie są ci, którzy myślą, że ta moda - jak każda, już powoli przemija. Jest wręcz odwrotnie. - Szał na brody jest coraz większy, panowie poszukują miejsc, salonów tylko dla płci męskiej, i patrząc na to, co się dzieje, myślę, że ta moda zagości u nas na dłużej, oby - śmieje się mistrz barberstwa.
W tym miejscu musi pojawić się kluczowe pytanie - czy każdemu pasuje broda? - Jakby nie było broda dodaje nam lat. My, jako fryzjerzy-styliści staramy się doradzać swoim klientom, jak tylko potrafimy. Chcę, aby każdy mój klient schodząc z fotela był w 100 procentach zadowolony. Czasem przychodzi ktoś z bardzo zapuszczoną brodą, z którą nic nie robił od czasu zapuszczenia. Wówczas staram się zrobić tak, żeby wyszedł wręcz odmieniony, przeszedł metamorfozę - mówi Kawczyński. Ale przyznaje, że czasem zdarza się, że widzi, że broda nie pasuje klientowi, czy też nie jest zbyt gęsta i niestety nie będzie go upiększać, a wręcz odwrotnie. - Ale są klienci, którzy niezależnie od tego, czy zarost im pasuje, czy też nie, chcą i będą nosić brodę, a my jako rzemieślnicy - służebnie będziemy wykonywać swoją pracę jak najlepiej tylko potrafimy, według życzenia klienta - śmieje się barber.
Specjalnie dla Was mistrz zdradza, jak dbać o zarost na twarzy.
- Oczywiście, trzeba chodzić do fryzjerów - barberów, którzy znają się na „robocie” i potrafią nadać brodzie kształt.
Ale sami również wiele możemy zrobić w domu. Przede wszystkim należy czesać brodę codziennie nawet 3- 4 razy, ponieważ czesanie poprawia ukrwienie cebulek włosa, jednocześnie stymulując ich wzrost. Konieczne jest też stosowanie olejków, które mają za zadanie nadać włosom połysk i zapach. Bo włosy brody, jak i włosy na głowie lubią łapać zapachy z kuchni, czy też z papierosów. Taki olejek oblepia włos, który nie przesiąka zapachami z zewnątrz - mówi Kawczyński. Dodaje, że brody należy pielęgnować specjalnymi szamponami i odżywkami przeznaczonymi do zarostu, gdyż mają one całkiem inny skład, niż te do włosów na głowie .
- Skóra twarzy jest bardziej delikatna i miękka niż skóra głowy, dlatego odradzam stosowania kosmetyków, które są przeznaczone do włosów - mówi Kawczyński.
A ile centymetrow powinna mieć broda ? - Hmm... ,,ile” to pojęcie względne. Każdy nosi taką długość brody, jaka mu się podoba i w której najlepiej się czuje... Na mój fotel siadają klienci, którzy utrzymują zarost 2-3 mm i to im wystarcza, ale są też panowie, którzy zapuszczają od dwóch lat i noszą „brodzicha” po 50 cm i dalej zapuszczają... Akurat kwestia długości brody to sprawa indywidualna - tłumaczy specjalista.
Do salonu Studio Fryzjerskie Dawid Kawczyński & BarberShop w Chałupkach przychodzą klienci w różnym wieku - od małych dzieci (podobno najmłodszy klient miał 3 miesiące), po starszych panów... - To właśnie starsi panowie cieszą się, że zostają wygoleni brzytwą, tak jak to robiono kiedyś - opowiada.
Fryzjerem jest od 14 lat, ale jego pasja trwa od najmłodszych lat.
- W szkole między książkami zawsze leżała maszynka. Strzyżenie kolegów w szkolnej łazience czy też na wycieczkach szkolnych było normą - śmieje się pasjonat. Przez 14 lat pracy w tym zawodzie nie jest w stanie go już chyba nic zaskoczyć.
- Miałem na przykład klienta, który nie miał zarostu, a uparcie chciał mieć brodę, którą kazał sobie... namalować na skórze farbą! Ale to jeszcze nic. Jest klient, który zafarbował brodę i głowę na platynowo i kazał sobie zrobić czerwone kropki, a brwi zgolić i namalować markerem! - uśmiecha się Kawczyński. - Jest to praca, w której dziennie toczą się rożne historie - dodaje.