Najpierw mama, potem artystka. To nasza "Kolina", skrzypaczka
Kolina, skrzypaczka z Żor: Gdy gra na skrzypcach, publiczność reaguje bardzo żywiołowo. Muzyka to jej pasja. Największą jest jednak rodzina: mąż i jej dwie wspaniałe córeczki. Taka jest Kolina.
Kolina, skrzypaczka z Żor
Karolina Pociask - pseudonim Kolina to młoda, wspaniała skrzypaczka, której talent jest porównywany do Vanessy Mae. Spełnia się jednak przede wszystkim w roli mamy, a dopiero potem artystki. To dwie sfery życia, które doskonale łączy nasza 28-letnia żorzanka. Nam opowiada o występach na scenie i byciu mamą.
Talent do gry na skrzypcach odziedziczyła po dziadku. Jej mama z kolei ładnie śpiewa... Jak sama mówi: "karierze muzycznej pomogła tzw. poczta pantoflowa - odwiedziła wiele klubów, poznała dzidżejów". Na początku występowała w klubie Ambasada Żory, potem przyszły występy w Katowicach, Krakowie i w innych miejscach w kraju. To było ponad 10 lat temu, kiedy skrzypków grających do muzyki elektronicznej nie było zbyt wielu. Kolina grywała od czwartku do niedzieli. Potem jednak założyła rodzinę i "swoje granie" zaczęła traktować jako działalność dodatkową, realizowanie swojej pasji. Tak jest już dzisiaj.
Marzenie? Spełniło się. Mam męża i dzieci
- Gdy miałam 7 lat, zaczęłam uczęszczać do szkoły muzycznej. Nie trzeba było mnie zmuszać do gry na skrzypcach. Często, gdy rówieśnicy spędzali czas na zabawie, ja ćwiczyłam, przygotowywałam się do zajęć. Dopiero w wieku tzw. buntu młodzieńczego zrezygnowałam ze szkoły muzycznej i zaczęłam grać na skrzypcach w klubach... To tam widziałam siebie, a nie w filharmonii. Pozwoliłam sobie dołączyć do muzyki klubowej swoje improwizacje. Wszystko wychodziło z mojej duszy, a stanowiło ciekawą całość - mówi o początkach Karolina Pociask, dzisiaj szczęśliwa mężatka i mama dwóch córeczek: Emilki i Milenki. Zawsze jej marzeniem była szczęśliwa rodzina, a dopiero potem kariera muzyczna. - Pamiętam, że jako 17-latka w jednym z wywiadów powiedziałam, że najbardziej byłabym zadowolona z fajnego męża i dzieci, a grać chciałabym z pasji. Tak też się stało - mówi Kolina.
- W zależności od danego momentu w życiu, w jakim się znajdujemy, możemy dopasować to, co i jak chcemy robić. U mnie udało się pogodzić: rodzinę i pasję. Najważniejsze w tym wszystkim jest właściwa organizacja pracy, a do tego chęci i pomoc najbliższych. Gdy jestem daleko w trasie, towarzyszy mi mąż, a dziećmi zajmują się moi ukochani rodzice. Gdy zaś gram blisko domu, to mąż zostaje z dziewczynkami, a ja tuż po koncercie wracam do nich - mówi pani Karolina.
Jej córeczki już zdradzają talent muzyczny. - Starsza córka, Milenka ma 4 lata i uwielbia śpiewać, tańczyć w przedszkolu. Ładnie rysuje. Młodsza, niespełna roczna Emilka reaguje na ciche muzyczne tło w bajkach - wtedy wstaje i tańczy. Widać u niej pierwsze oznaki dobrego słuchu i cieszę się, że to mogę obserwować. Poza tym obiecałam sobie, że dam moim dzieciom możliwość dokonania wyboru swojej drogi życiowej. Same zdecydują, jakie pasje i marzenia chcą realizować - mówi Kolina.
Muzyka klubowa skradła serce. Może emerytura?
Jaką muzykę gra pani Karolina? Jak się okazuje, występuje na imprezach klubowych, zamkniętych, czy firmowych. Zdarza jej się grać też na urodzinach, przyjęciach weselnych. - Wszystko zależy od imprezy. Jeśli gram w klubie, to dołączam się do tego, co gra didżej. Jeśli jestem zapraszana na imprezy zamknięte, to przygotowuję sobie jakieś podkłady i dostosowuję się do odbiorców, dla których gram - w zależności od pokolenia ilość bitów musi być elastyczna - przyznaje Kolina. - Tremy już raczej nie mam, choć na początku, zwłaszcza przed dużymi imprezami z kilkutysięczną publicznością, pamiętam że nie raz mi nogi drżały. Trzeba jednak przyznać, że z biegiem lat na scenie czuję się swobodniej - mówi Kolina.
Pamięta swój pierwszy występ na scenie przed wielka publicznością. - Wielka publiczność to Sensation White z Angelo Mike'iem w Hali Ludowej we Wrocławiu w 2006 roku oraz Sunrise Festival Kołobrzeg. To były duże imprezy, podczas których towarzyszyła mi trema, ale i moc niezapomnianych emocji i wrażeń - dodaje pani Karolina.
Jak przystało na występy na scenie, musi pani Karolina musi świetnie wyglądać. Wszak patrzą na nią tłumy. - Ćwiczę na siłowni i zdrowo się odżywiam. To wystarczy, aby być w formie. Miałam dwie krótkie przerwy w graniu związane z ciążami, ale dosyć szybko wróciłam do występów. Była szybka "rekonwalescencja" - wspomina żorzanka.
Lubi i... nie lubi porównań do Venessy Mae
Jakie są największe marzenia naszej młodej i zdolnej skrzypaczki, niekoniecznie te muzyczne?
- Marzą mi się nowe skrzypce, nagranie płyty, która pozwoliłaby mi uwiecznić mijający czas, zmieniające się trendy muzyczne w klubach... Poza muzycznymi marzeniami marzy mi się zdrowie, rodzinna atmosfera. Chciałabym też dożyć starości, emerytury, na którą pracuję też w tygodniu, w jednej z żorskich kancelarii adwokackich - mówi Kolina.
Czy lubi, gdy ktoś porównuje ją ze światowej sławy skrzypaczką, Vanessą Mae? -Lubię i nie lubię. Fakt, jestem "kobietą ze skrzypcami", ale ja nie skończyłam takich szkół, jak ona. Nie mam też aż takiego talentu i przede wszystkim Vanessa Mae grywa utwory muzyki klasycznej, zaaranżowane w nowocześnie brzmiących podkładach. Z kolei ja improwizuję do różnych utworów, muzyki klubowej i nie tylko - mówi skromnie żorzanka.
Kocha muzykę, żyje nią cały czas
Bez muzyki nie wyobraża sobie życia. Najważniejsze są dla niej improwizacje. Szkoła muzyczna była ważna, ale na własną rękę zaczęła grać przed 18. rokiem życia. Do wielkiego świata nigdy jej nie ciągnęło. Od zawsze marzyła o zdrowej i kochającej się rodzinie i dzieciach. Dzisiaj ma męża i dwie śliczne córeczki, które po mamie odziedziczyły muzyczne zdolności. Karolina Pociask "Kolina" zaczynała przygodę ze skrzypcami i grą w klubach, gdy taki rodzaj sztuki nie był dosyć popularny. Dzisiaj, jak sama mówi - niewykluczone, że przejdzie na muzyczną emeryturę. Artystką jest w weekendy. Grę na skrzypcach traktuje jako swoją pasję - nie podstawowy zawód. Chce spełniać się w roli żony i matki, a to jej wychodzi doskonale. Aż trudno uwierzyć, że ta śliczna, długonoga i szczupła blondynka urodziła dwójkę dzieci. Po ciążach szybko wracała do formy. Powera do życia zawsze dawała jej rodzina, w tym jej wspaniali rodzice, których kocha ponad życie. Zawsze może na nich liczyć, i oczywiście na swojego męża.
Zdjęcia: Facebook Karolina "Kolina" Pociask