Najszybciej unicestwią nas elektroniczne gadżety
Dawno temu straszono diabłem, piekłem, a w czasach nam bliższych czarną wołgą. Dziś asortyment ogranicza się do terrorystów. Politycy roztaczają takie wizje, że aż strach wychodzić z domu.
Czasami wychodzi z tego kabaret. Kiedy okazuje się, że bezpieczeństwu ponad trzydziestomilionowego kraju zagraża siedem tysięcy obcokrajowców. Jakie służby ma to państwo? Nie wiedzą, że od wielu lat żyje w nim znacznie więcej obcych innego wyznania, kultury? Nie wiedzą, że mamy własnych terrorystów, zwanych kibolami. Terroryzujących osiedla według zasady, kto nie z nami, ten przeciw nam!
Największe szanse na utratę życia i zdrowia mamy jadąc autem. A mimo to miliony z nas codziennie siadają do blaszanych puszek. Podrasowani relacjami z lotniczych katastrof, boimy się latać. Choć to najbezpieczniejszy środek transportu! Jedni boją się tego, czego nie znają, inni lubią, jak ich starszą, obiecując ochronę.
Tymczasem najbardziej dla nas niebezpieczne, z czego nie zdajemy sobie sprawy, są urządzenie, z którymi się nie rozstajemy: komputery, telefony, tablety. Podstawowe źródło informacji, wiedzy i kontaktów z innymi. Przejęcie kontroli nad nimi to fraszka. Pół biedy, kiedy kończy się na ich zablokowaniu. Tylko kto ma w kajecie zanotowane telefony, adresy znajomych? Gorzej, gdy wyczyszczą nam konto w banku lub skradną tożsamość i wykorzystają do popełnienia przestępstwa. Udowodnić niewinność, dowieść, że to nie my zaciągaliśmy kredyt - trudno.
Stracić kontrolę nad telefonem, komputerem łatwo. Nie musisz otwierać maila z pytaniem „czy chcesz zarobić pół miliona w tydzień”. Wystarczy, że odbierzesz korespondencję od mniej rozgarniętego znajomego, czy „zarazisz się” na facebooku. Masz dom, mieszkanie, w którym wszystkim sterujesz ze smartfona, otwierasz drzwi dziecku, bo zapomniało kluczy? Ten kto przejmie władanie nad twoim telefonem, zawładnie twoim domem. Nie przekonuje? Jedziesz autem, a ktoś, setki kilometrów od ciebie, przejmuje kontrolę nad pedałami gazu i hamulca. Możesz kręcić kierownicą ile chcesz.
Dzięki elektronicznym gadżetom nie tylko władze mogą dowiedzieć się o nas wszystkiego, począwszy od numeru buta, skończywszy na najskrytszych upodobaniach czy kochankach. To preludium. Hakerzy, obojętnie na etacie rządowym czy indywidualiści, mogą przejąć kontrolę nad siecią komputerową szpitali, systemami bezpieczeństwa elektrowni, rafinerii, sterowania pociągami itp. Nie ruszając się zza biurka mogą pozbawić życia tysiące osób. Nie muszą przyjeżdżać i podkładać bomb.
Co nas sprawniej i szybciej unicestwi? Auto, terrorysta, kibol na osiedlu czy przenośny komputer w telefonie? Optuję za tym ostatnim. Dziś w miarę bezpieczny jest ten, kto nie ma telefonu komórkowego, maila, konta w banku i na facebooku, i nie używa karty płatniczej. Tylko czy taki istnieje?