Najważniejsze absencje, prezes, którego kamery lubią najbardziej i najgorsza pora [rekordy tygodnia]
Takie nagromadzenie uroczystości i gal zdarza się rzadko. W sobotę 28. urodziny świętowała najsłynniejsza toruńska stacja radiowa - kolejny już raz w Arenie Toruń przy Bema. Było, jak zwykle, dostojnie, podniośle i tak jak w poprzedniej kadencji z szerokim udziałem przedstawicieli partii i rządu.
Aczkolwiek, częściowo był to udział o charakterze korespondencyjnym. I tak na przykład duchowo jedynie obecny był prezes PiS, a jego list odczytywał minister Mariusz Błaszczak. Z kolei premiera Morawieckiego i cały rząd reprezentował wicepremier Sasin. Nie było także prezydenta Dudy. Wytrawnym znawcom kulis polskiej polityki pozostawmy rozważania, czy powodem tej absencji były ważne względy natury państwowej, czy może kampania wyborcza. Czegóż się nie robi, by zyskać sympatię mitycznego centrum nie tracąc względów betonowej bazy? A prezydent w tej akrobatyce jest niezły. Powołuje na przykład do Trybunału Konstytucyjnego Pawłowicz i Piotrowicza, ale potrafi zadbać, żeby kamer przy tym nie było. Może więc mamy tu podobny w istocie chwyt: prezydent do Torunia nie jedzie, ale prezydencki minister Adam Kwiatkowski jedzie jak najbardziej i odczytuje pełen wazeliny list od swego szefa.
A propos wielkich nieobecnych, na niedzielnym koncercie Robbie Williamsa w sali na Jordankach, bardzo mocno się rozglądaliśmy, ale nie dostrzegliśmy na widowni prezesa TVP Jacka Kurskiego, który nad wyraz lubi słać swe czarujące uśmiechy do kamer na najróżniejszych koncertach, festiwalach, zawodach i konkursach. A to przecież było przedsięwzięcie realizowane na potrzeby TVP. Może i tu względy wagi państwowej przeszkodziły, a może prezes uznał, że któż to jest jakiś Williams przy Zenku Martyniuku.
A teraz z innej beczki. W czwartek rozpoczęły się roboty w rejonie placu Rapackiego - takie już na pełną skalę z wyłączeniem całego pasa ruchu od zachodniej strony i z innymi komunikacyjnymi utrapieniami. Tymczasem w nocy z poniedziałku na wtorek ściętych zostało 27 lip, wokół których - jak pamiętamy - rozpętała się w mieście wielka burza. Obrońcy drzew protestowali, miasto tłumaczyło, że wycinki są konieczne.
Prezes MZK Zbigniew Wyszogrodzki tłumaczył, że cieli nocną porą, bo nocą jeździ mniej samochodów i takie roboty są dzięki temu bezpieczniejsze. Obrońcy drzew przekonują, że to specjalnie, pod osłoną nocy, żeby nie doszło tam do żadnych protestów. Pojawiły się nawet porównania do nocnych egzekucji i stanu wojennego oraz apele o palenie zniczy w miejscu wycinki. W środę w nocy znicze płonęły. Cztery.