Najważniejsze jest to, żeby utrzymać ducha książki - mówi znana polska scenarzystka i producentka Ilona Łepkowska, która napisała scenariusz do ekranizacji świątecznego bestselleru pt. „Uwierz w Mikołaja”. W rozmowie z Dziennikiem Zachodnim tłumaczy m.in. na czym polega niebanalność powieści Magdaleny Witkiewicz oraz dlaczego wybrano Bielsko-Białą na tło tej filmowej adaptacji.
Dlaczego Bielsko-Biała stało się tłem dla filmu „Uwierz w Mikołaja”?
Szukaliśmy miasta położonego niedaleko gór, które byłoby urokliwe, malownicze, a jednocześnie niezbyt duże i niezbyt ograne filmowo. Z tego powodu na przykład Kraków nas nie interesował, bo to miejsce filmowo dobrze opowiedziane. Podjęliśmy decyzję, że to będzie Bielsko-Biała. Niezwykle malownicze miasto z wieloma uroczymi zaułkami, które można pięknie pokazać. Po dokumentacji scenograficznej, reżyserskiej i operatorskiej mieliśmy pewność, że to jest bardzo dobra lokacja do naszego filmu. Oczywiście ważne było też to, czy władze miasta będą z nami chciały współpracować. Okazało się, że od początku ta współpraca z miastem układa się świetnie, więc wiedzieliśmy też, że nie jesteśmy tutaj traktowani jak intruzi, a jako goście, którzy będą dobrze przyjęci.
Inne lokalizacje wybrane do filmu to Milówka i Goczałkowice Zdrój, dlaczego właściwie te tereny?
Zdecydowaliśmy, że zewnętrzne plenery będziemy kręcić w Bielsku-Białej i w okolicach. Są one po prostu bardzo efektowne. Goczałkowice-Zdrój to miejsce, gdzie kręcimy z zewnątrz Dom Seniora. To zresztą obiekt, który jest dość nietypowy pod względem architektury. W okolicach Milówki będą kręcone sceny przy górskim domku zasypanym kompletnie śniegiem. Myślę, że te wszystkie plenery będą robiły wrażenie. To, że były kręcone właśnie w tych okolicach. Oczywiście jest w tym – jak w każdym filmie – trochę oszustwa, bo wnętrza nagramy w Warszawie i okolicach, ale film to jest sztuka iluzji, w związku z czym i my tę iluzję tutaj stworzymy.
Dlaczego wybrała pani tę powieść i to ona będzie miała swoją ekranizację?
Uważam, że jest niebanalna. Często książki świąteczne są zbyt cukierkowe. W większości też oparte na jednym wątku. Natomiast najfajniejsze filmy świąteczne, które znamy, czyli „Listy do M.” czy „To właśnie miłość” to filmy, które mają kilka wątków i na początku wydają się one całkowicie autonomiczne, a potem się okazuje, że w jakiś sposób wszystkie się ze sobą łączą. I książka, którą napisała Magdalena Witkiewicz okazała się być właśnie taką opowieścią. Dlatego natychmiast namówiłam mojego partnera filmowego Tadeusza Lampkę, aby kupić prawa autorskie i podjąć pracę nad scenariuszem. Tak naprawdę przekonałam go do realizacji, mimo tego że on uważał niektóre elementy z tej książki, a co za tym idzie z filmu, m.in. wątek Domu Seniora, za trochę przygnębiające. Ale sam się przekonał, że ci nasi seniorzy z filmu są bardziej optymistyczni i atrakcyjni, niż niejeden młody człowiek. Będzie śmiesznie i wzruszająco, ale jednak nie za słodko i cukierkowo. Czasem jest dobrze zrobić coś inaczej.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień