Prezenterka telewizji narodowej spotyka po pracy (czyli wachcie na wyrzutni błota) tzw. reportera i rzecze: „Stary, wiesz, że Nowy Rok wypada w piątek?”. Na to tzw. reporter: „Boooożeż! Oby nie trzynastego!”. Stare? No, to jeszcze inny klasyk z czasów PRL, idealny dla amatorów protestów (a nazbierało się ich w 2020 roku!). W sylwestrowy poranek Jasio pyta: „Mamuś, a może zaprosimy na wieczór tych, co tak często ostatnio do nas wpadają?”. Mama: „Dobrze, synku”. Jasio (na cały głos): „Policjaaaaa!!!!!”.
Popularny mit przypisuje „starym Chińczykom” złorzeczenie: „Obyś żył w ciekawych czasach”. Niby wszystko się zgadza: wynalazcy papieru, prochu i kopii iphonów mogli nam tego życzyć, a potem jeszcze (wedle spiskowych teorii, wyznawanych przez 20, a może i 30 proc. Polaków) podrzucić wirusa. Faktycznie jednak bardziej prawdopodobne jest, że „przysłowie” to wymyślili starożytni Czesi.
Wedle wytrwałych badaczy, zwrot najbardziej zbliżony do przypisywanego Chińczykom porzekadła brzmi: „Lepiej być psem w czasach spokoju niż człowiekiem w czasach chaosu”. Pochodzi z wydanego w 1627 roku tomu opowiadań Feng Menglonga „Historie do wybudzania świata”. Parę lat przed wybuchem II wojny cytatem tym posłużył się brytyjski ambasador w Państwie Środka - w liście do Austena Chamberlaina, przyrodniego brata ówczesnego premiera, Neville’a (tego, który miał niebawem odtrąbić sukces po zawarciu z Hitlerem układu „ratującego świat przed wojną”). Sir Austen pod koniec listu dokonał autorskiej egzegezy chińskiej frazy, skracając ją do wersji dziś powtarzanej. Klątwa jest zatem dziełem Brytyjczyka. Teraz pora wyjaśnić, czyim dziełem jest wirus.
Sami Brytyjczycy mają do tego – jak zawsze – dystans. Pewien gentleman pytany na londyńskiej ulicy przez reportera BBC, jakie ma plany na resztę tysiąclecia po Brexicie i szczepieniach, odparł sarkastycznie: „Raczej skromne. Przez większość tego czasu będę nieżywy”. – Ale może jeszcze nie dziś! – wypalił niezrażony reporter. Dość rezolutnie – zważywszy, że żyjemy (wciąż) w „ciekawych czasach”: liczba codziennych zgonów jest w większości krajów dwukrotnie wyższa niż przed rokiem.
W rok 2021 patrzymy z nadzieją, że „to się wreszcie skończy”. Doszło do tego, że z krakowskimi przedsiębiorcami i naukowcami życzymy sobie wzajem… nudy. Banalnej kawy, może być nawet zbożowa, na wolnym od wirusa i smogu powietrzu w Rynku. Koniecznie w tłumie. Poziom desperacji u znajomych studentów jest zbliżony: marzą, mianowicie, o… „nieziemskim tłoku w krakowskim tramwaju”.
W owych brutalnie ciekawych czasach nie sposób bowiem nawet opowiedzieć starego kawału o trzech studentach wspominających Sylwestra. Pierwszy: - Ja byłem na Majorce. No, wiecie, plaża, drinki, panie w bikini. Drugi: - Ja śmigałem na nartach w Dolomitach. Śnieg, dziewczyny… Trzeci (z ironią): - Ja byłem w tym samym pokoju, co wy, tylko nie paliłem tego g…
Teraz nie można nawet być we trzech w jednym pokoju! Nie wolno się przemieszczać! Bo zakaz! I mandat! Albo i nie. Może tylko zalecenie? Zapisana w rządowym rozporządzeniu – uniżona prośba? Nikt nie wie. Oczywiście, prócz tzw. reporterów narodowej TV. Oj, ciekawe czasy. Oby się skończyły. Okej, na styczeń nie mamy co liczyć, ale niech to chociaż będzie sierpień. Może być nawet trzynastego. Choć to piątek.