Namiot nad przepaścią, wiatr hulał, czułem się jak w trumnie [INTERAKTYWNA MAPA]
Poprosiliśmy ich, żeby podzielili się z nami wspomnieniami i przygodami. A te zaczynają się czasem już na samym początku wyprawy, jeszcze przed wejściem do samolotu. Klub Wysokogórski z Jastrzębia-Zdroju obchodzi w tym roku 30 lat działalności.
Przeprawa samolotem to też wyzwanie dla wspinacza
Problemy z nadbagażem to zmora każdej wyprawy. Lecąc do Kirgistanu na wyprawę na Chan Tengri, postanowiliśmy dopłacić kilka złotych za dodatkowe kilogramy i w krótkim rękawku i sandałkach dolecieć do Biszkeku - stolicy Kirgizji. Jednak cena 600 złotych za 4 kilogramy nadbagażu skutecznie nas od tego pomysłu odwiodła. Skończyło się jak zwykle, czyli w kurtkach puchowych z wypchanymi kieszeniami, kilku parach spodni i butach ekspedycyjnych weszliśmy do samolotu. Trzydziestostopniowy upał zupełnie nie pasował do naszego stroju, toteż inni pasażerowie ze zdziwieniem patrzyli na naszą grupę, w strojach kosmonautów maszerujących do samolotu - wspomina Piotr Lilla, jeden z uczestników wyprawy.
Innym razem, w drodze na Kukaz, jastrzębianie spóźnili się o... 5 minut na samolot i mogli polecieć dopiero następnego dnia. Na tej samej wyprawie Patrykowi Zabrzewskiemu zaginął bagaż, który odnalazł się po dwóch tygodniach.
- Skrupulatni Rosjanie nie mieli ochoty na dyskusję o możliwości wejścia na pokład. Mieliśmy przed sobą wizję nocnego koczowania na lotnisku. Ale wtedy do akcji wkroczył nasz kolega Robert Broda, który po długich negocjacjach udowodnił gospodarzom, że to oni zawinili. Ostatecznie załatwili nam hotel, a następnego dnia polecieliśmy dalej - wspomina Patryk Zabrzewski.
Trudne chwile to dla nich chleb powszedni
A kiedy już trafi się do bazy pod szczytem, tam też czekają nie lada wyzwania. Pamięta to doskonale Marian Hudek, zdobywca Korony Ziemi.
- Chcąc się wspiąć na Mount Everest, dotarłem do bazy od strony chińskiej, w której przetrwanie ze względu na wysokość (6400 m) jest już sporym wyzwaniem dla organizmu. Tam też w czasie ataku szczytowego przeżyłem najgorsze załamanie pogody w życiu. Namiot w obozie II (7600 m) miałem ustawiony nad przepaścią, wiatr hulał, a jedynym obciążeniem byłem w nim ja i mój plecak. Czułem się jak w trumnie - wspomina Marian Hudek. To niejedyne trudne przeżycie, z którym musiał się zmierzyć w górach. Latem 2008 roku podczas wspinaczki na Pik Korzeniewskiej zaginął jego kolega, Krzysztof Apanasewicz, który wspinał się w duecie z Ireneuszem Wolaninem. Arkadiusz Grządziel i Marian Hudek próbowali go szukać.
Zrobiliśmy, co mogliśmy. Przeszukaliśmy całą grań Piku Korzeniewskiej i do końca nie mogliśmy uwierzyć, że Krzysiek po prostu zniknął... To było trudne doświadczenie. Niektórzy po takich sytuacjach całkowicie rezygnują z gór, inni wręcz przeciwnie - mówił w wywiadzie dla "Dziennika Zachodniego" Marian Hudek.
30 lat działalności i 32 górskie wyprawy
Oprócz tych trudnych doświadczeń, przez lata działalności Klubu Wysokogórskiego, jastrzębscy wspinacze wielokrotnie święcili tryumfy. Który sukces smakował najlepiej? O ocenę poprosiliśmy prezesa klubu. - Najważniejszym sukcesem w górach wysokich niepodważalnie jest wejście Mariana Hudka na Mount Everest. Bardzo ważnym wejściem jest również zdobycie Nangi Parbat przez Mirosława Konewkę w 1993 roku. Tutaj trzeba nadmienić, że przez te trzydzieści lat w Klubie odbyły się 32 wyprawy w góry wysokie, nie licząc oczywiście wyjazdów w góry typu alpejskiego - wspomina Dariusz Mildner, obecny prezes klubu.
Góry uzależniają, nie ma czasu na odpoczynek
Niedawno jastrzębianie wrócili z kolejnej wyprawy. Tym razem byli na Kaukazie.
- Jeśli chodzi o Kazbek, to w tym roku odbyły się dwa wyjazdy, jeden zimą, gdzie na głównym wierzchołku stanęli Tomasz Szumski i Damian Nowak, natomiast na lewym wierzchołku byłem z Piotrem Lillą, Andrzejem Rostkowskim. Ja z Piotrem Lillą powróciliśmy na Kazbek jeszcze raz na przełomie lipca i sierpnia, gdzie na górę udało nam się wejść w bardzo ładnym stylu, w ciągu dwóch dni z miejscowości Kazbegi - dodaje Dariusz Mildner. Na wspomnieniach się jednak nie kończy. Po każdej wyprawie, zaprawiony w bojach wspinacz już planuje następną. Jakie są kolejne cele członków jastrzębskiego klubu?
- Plany na przyszłość rodzą się czasami spontanicznie, jednym z nich jest wejście na Uszbę, szczyt leżący w Kaukazie. Natomiast Marian Hudek zaproponował wyjazd w Pamir (na Pik Somoni - dawny Pik Komunizma na wysokości 7495 m) bądź też wyjazd na najtrudniejszy siedmiotysięcznik Pik Pabiedy - wyjaśnia prezes jastrzębskiego klubu.
O konkretnych terminach na razie jednak w klubie nie mówią. Żeby zorganizować wyprawę, potrzebne są spore środki i sponsorzy.
Poza górami są też sztuczne ściany i inne sukcesy
Mówiąc o Klubie należy również wspomnieć o prężnie działającej sekcji wspinaczkowej, prowadzonej przez Macieja Kłopotka.
Zawodnicy co roku osiągają czołowe miejsca (bardzo często od III do I ) w zawodach rangi Pucharu Polski i Mistrzostw Polski.
Najedź na punkty na ilustracji i oglądaj więcej