Naprotechnologia miała zastąpić in vitro. Rządowy program może nie przynosić oczekiwanych efektów
Od dłuższego czasu nie ma informacji o efektach wprowadzonego przez rząd PiS programu kompleksowej ochrony zdrowia prokreacyjnego dla niepłodnych par, który miał zastąpić finansowanie in vitro. Czy rząd robi to celowo, bo naprotechnologia nie przynosi efektów?
W zamian za wprowadzony przez PO 3-letni program finansowania in vitro rząd PiS wprowadził nowy „Program kompleksowej ochrony zdrowia prokreacyjnego w Polsce na lata 2016–2020", który ma kosztować 99,9 mln złotych.
Czytaj też: Brakuje psychoterapeutów dziecięcych. Ministerstwo Zdrowia wie jak temu zapobiec?
Na początku działania programu rząd PiS przedstawiał jego wynik. Jeszcze w 2018 roku informowano o tym, że spośród 600 par zakwalifikowanych do programu, 70 udało się zajść w ciąże.
Ostatnio jednak, jak informuje "Rzeczpospolita", danych o efektach programu nie ma. Zdaniem dziennika PiS zmodyfikował go, by nie musieć już kontrolować liczby ciąż.
Igor Radziewicz-Winnicki, były wiceminister zdrowia i autor programu in vitro w rozmowie z "Rzeczpospolitą" stwierdza, że brak informacji ze strony rządu o liczbie ciąż ma na celu ukrycie nikłych efektów programu.
Sprawdź też: Zbierają pieniądze na remont mieszkania, by stworzyć sterylne warunki dla Ignasia, którego czeka przeszczep szpiku
– Trudno, by ten program pomagał, bo nie ma w nim żadnego leczenia i wykonuje się samą diagnostykę, a od tego nie zachodzi się w ciążę
– tłumaczy w rozmowie z dziennikiem.
Interesujesz się zdrowiem? Tu znajdziesz najważniejsze informacje: