Narodowym sprayem po oczach narodu
Jutro świętuje się urodziny Unii Europejskiej. To już 60 lat! Cieszymy się, że nie ma granic, zwiedzamy, pracujemy, program Erasmus otworzył europejskie uniwersytety przed studentami, dostajemy środki finansowe, niektórzy życia sobie już bez Unii nie wyobrażają - a równocześnie rządzący obrzydzają nam tę Unię, a dobrze poinformowani twierdzą, że wbrew woli narodu i tak nas stamtąd wyprowadzą. Czy jest aż tak źle?
Może to wciąż „chwilowe” rozżalenie, bo rządzący nie umieją przetrawić swojej porażki w Brukseli, choć wmawiają narodowi, że był to sukces. Wszyscy już o tym pisali, także w Europie, że paląca arytmetyka, 27:1, to jednak przegrana.
Ale popatrzmy na to z psychologicznego punktu widzenia: przegrana na ogół wyzwala wstyd lub uczy pokory. Tu niczego nie uczy. Wygląda na to, że raczej budzi żądzę odwetu i zemsty, bo „jesteśmy niedocenieni, nawet „Wyszehrad nas zdradził”! Rządzący obracają się wyłącznie w swoich kręgach, gdzie gafy są przekuwane na sukcesy, a inicjatywy lizusowskie są jedynym komentarzem, więc pompują własną ważność.
Ostatnio usłyszeliśmy, że największe w Europie narodowe lotnisko ma powstać u nas, że kanał narodowy będą przekopywać między Wisłą a Odrą. Kanał ma mieć 5 kilometrów u nas, a resztę na Śląsku, ale Kraków ma to pokrywać z kredytów chińskich, zupełnie niewypłacalnych, które wicepremier Gowin tam załatwia.
A jak się wyczerpią te megaabsurdy, to pomysły będą coraz głupsze. Już przecież dochodzi do tego, że mówi się, że biało-czerwone pasy na przejściach powinny być zlikwidowane, bo się bezcześci narodowe barwy. To jakiś prowincjonalny działacz wymyślił, w nadziei, że go może poseł Kaczyński chociaż zauważy?
To tak, jak było w „Rewizorze” Gogola: „jak już będziecie u cara w Petersburgu” - zwraca się jeden z małych urzędników do domniemanego Rewizora, „to tylko mu szepnijcie, że tu jest taki jeden Bobczyński, tylko niech pan mu to powie”…
Na to wszystko patrzą dwie Polski! Bo ta „druga Polska” to są zdrajcy, czyli wszyscy poza „nimi”.
Chociaż jesteśmy krajem, który tyle wycierpiał od prawdziwych wrogów, który tak się potrafił scalić po rozbiorach, który tyle przeżył od komunistów, tak potrafił wywalczyć bezkrwawo wolną Polskę, to stworzyli te dwie Polski. Nasz naród ma przecież cienką „skorupkę cywilizacji”. A pod spodem „lawa”. Skorupka zbyt łatwo pęka, proszę zobaczyć: „Gość w dom - Bóg w dom”, talerz wolny na Wigilię czeka…
Co by było, gdyby choć pojedynczy uchodźca w to uwierzył? I przyszedł?
Jeśli nie do domu prywatnie, to niech każda parafia przyjmie po dziesięciu, włoskie parafie przyjmują! Aby się spełniło: „byłem głodny, daliście mi jeść”, „byłem spragniony…”, „byłem chory, odwiedziliście mnie”…
Duża tu wina Kościoła, nieraz się wydaje, że nie do „odkręcenia”, choć i tu pojedyncze głosy ostrzegają. A to jest przecież ten sam Kościół, który potrafił tak mężnie nas wspierać w najtrudniejszych czasach systemu i w stanie wojennym, a nagle wszystko zaprzepaścił!
Nie chcę nawet o tym mówić, bo to zbyt przykre.
A czas biegnie. Niedługo będą w Unii dzielone pieniądze, po Brexicie będzie ich mniej, tym z „drugiej prędkości” zaczną przycinać, a wtedy PiS zakrzyknie wielkim głosem: „Zdrada!”. Oczywiście, pierwszym zdrajcą będzie Tusk - bo jest tam na miejscu. On już zresztą według nich nie jest Polakiem…
Najbardziej mnie boli i od dzieciństwa w mojej rodzinie było to bolesne , to „obrażanie Niemcem”, bo komuniści też lecieli „po nazwisku”. Przykre jest to, że na tym ciągle się jedzie: „my oczywiście demokracja”, ale niech pani Merkel łaskawiej spojrzy na Tuska, to już u nas huczy stosowna prasa, że „jesteśmy w łapach gestapo”. I na dodatek… pojawia się Tusk w mundurze Wehrmachtu. Przecież za to powinna być prokuratura!
Jakie to wszystko jest w Polsce cienkie, jakie kruche! Ta demokracja nam spadła z nieba, ale jej w ogóle nie umiemy stosować! Na to trzeba parę wieków, żeby umieć czerpać co najlepsze także z wcześniejszych doświadczeń historycznych.
Paradoks polega na tym, że rządy PiS-u biorą wszystko z komuny.
Dlatego oficjalnie jest tak gorąca propaganda antykomunistyczna. Żołnierze wyklęci zostali wyciągnięci tylko po to, żeby byli zasłoną i zaświadczyli sobą, jaki to PiS jest walczący. Bo wtedy można już dowolnie sięgać do „dobrodziejstw systemu komunistycznego”: czystka w wojsku, nacjonalizacja wszystkiego, propaganda, jedyna partia w każdej instytucji itd.
Tak prysnąć narodowym sprayem w oczy narodu, żeby zaniewidział i nie zrozumiał. A wszystko, co „nie nasze” - kompromitować.
Notowała: Maria Malatyńska