„Nas garstka leśnych tułaczy…”
1945. Jesienią zaczęła się zaciskać pętla wokół żołnierzy, którzy w czasie okupacji niemieckiej walczyli w szeregach 1. Pułku Strzelców Podhalańskich Armii Krajowej
Wtych okolicznościach partyzanci wrócili do lasu, pełni nadziei, że zwalczając komunistów i ich stronników przetrwają do czasu, kiedy władzę w Polsce przejmą ludowcy z PSL Stanisława Mikołajczyka, popierani przez zdecydowaną część społeczeństwa.
Pod koniec 1945 r. powstał na Sądecczyźnie „Oddział Żandarmeria AK”, przemianowany później na „Grom”, na czele którego stanął były bechowiec Stanisław Piszczek „Okrzeja”. Oddział powoli rozrastał się i wiosną 1946 r. liczył około 30 partyzantów i kilkunastu współpracowników. W jego szeregach znaleźli się m.in. Marian Mordarski „Ojciec”, Zygmunt Wawrzuta „Śmiały”, Bronisław Bublik „Erwin”, Andrzej Szczypta „Zenit” i Jan Widełko „Czarny”, którzy żołnierskie doświadczenie zdobyli w 1. Pułku Strzelców Podhalańskich.
Pierwsze akcje partyzanci wymierzyli w posterunki MO i placówki SOK w Kamionce Wielkiej i Nowym Sączu. Załogi rozbrajano, a broń i amunicja zasilały wyposażenie oddziału. Zaraz po Nowym Roku „leśni” wysadzili w centrum Nowego Sącza pomnik wdzięczności dla Armii Czerwonej. W lutym 1946 r. w Starym Sączu wykonali wyrok śmierci na kobiecie oskarżonej o współpracę z gestapo. W marcu uprowadzili spod domu w Nowym Sączu Władysława Ogorzałka, funkcjonariusza PUBP i jednocześnie sekretarza komórki PPR. Po przesłuchaniu został zlikwidowany w Kadczy. Kilka tygodni później w zasadzce pod Grybowem partyzanci zatrzymali ciężarówkę Komisji Dowództwa Okręgu Wojskowego nr 5. Gdy okazało się, że wśród pasażerów był funkcjonariusz sowieckiego „Smiersza”, partyzanci wykonali na nim z miejsca egzekucję.
Zemsta, Grot, Huragan
Na przełomie maja i czerwca 1946 r., w wyniku wewnętrznych tarć i utraty autorytetu przez „Okrzeję”, doszło do powstania trzech grup zbrojnych, które w różnym czasie podporządkowały się Zgrupowaniu Partyzanckiemu „Błyskawica” Józefa Kurasia „Ognia”.
Pierwszy Zgrupowaniu „Błyskawica” został podporządkowany - jako 7. kompania - oddział „Zemsta”, którym po śmierci „Śmiałego” dowodził Bublik „Żar”. We wrześniu 1946 r. pod skrzydła „Ognia” trafiła - stając się 8. kompanią - grupa „Grot” z Mordarskim na czele, który przyjął pseudonim „Śmiga”. Najpóźniej, bo 16 stycznia 1947 r., „Ogniowi” podporządkowała się grupa „Zenita”, która przyjęła kryptonim „Huragan”, stając się 9. kompanią „Błyskawicy”. Wcześniej, po rozpadzie oddziału „Grom”, grupa „Zenita” podlegała przez kilka miesięcy rozkazom stacjonującego na Limanowszczyźnie oddziału Narodowych Sił Zbrojnych „Żandarmeria”, dowodzonego przez kpt. Jana Dubaniowskiego „Salwę”.
Każdy z dowódców sądeckich kompanii „Ognia” złożył przysięgę następującej treści: „Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu, że będę wiernie służył Ojczyźnie swojej. Dla Polski Ludowej poświęcę życie. Rozkazy swoich dowódców będę sumiennie wykonywał. Tajemnicy dochowam choćby padło przypłacić własną krwią. Tak mi dopomóż Bóg”.
„Ogień” wydał podległym oddziałom szereg rozkazów dotyczących m.in. likwidacji funkcjonariuszy UB, KBW, ormowców, członków PPR, konfidentów, zarówno z czasów okupacji niemieckiej, jak i obecnych, oraz komunistycznych agitatorów. „Leśni” mieli także likwidować pospolite bandy rabunkowe oraz nakładać kontrybucje na najbardziej gorliwych zwolenników reżimu.
Gdy „Żar” tłumaczył „Ogniowi”, że dotąd jego ludzie żyli z rekwizycji towarów i pieniędzy oraz z tego, co dawali im nieodpłatnie gospodarze, Kuraś odpowiedział mu, że „od tego czasu ma za wszystko płacić, na co pieniądze ma pobierać od osób, którym będzie wysyłał kartki tytułem nałożenia kontrybucji na ludzi, którzy są wrogami ruchu partyzanckiego AK”.
Serwus bandziory
Oddział „Zemsta” od lata 1946 r. przebywał głównie w okolicach Łącka. Partyzanci czuli się tam bezpieczni, ponieważ doskonale znali teren oraz posiadali wielu współpracowników wśród mieszkańców. Do tego niemal cała załoga Posterunku MO z nimi współpracowała. Milicjanci często spotykali ich w rynku, nie reagując. Dochodziło do sytuacji, gdy milicjanci widząc „leśnych”, pozdrawiali ich słowami „serwus bandziory” i jak gdyby nic, szli w swoją stronę. Nie dziwi więc, że w połowie lipca w centrum Łącka czterech partyzantów rozbroiło zastępcę komendanta powiatowego MO, który przyjechał tam na inspekcję. Po wystrzeleniu wszystkich naboi zwrócono mu broń i puszczono wolno.
Dopiero w efekcie zdrady jednego z kompanów oddział opuścił okolice Łącka i przeniósł się na teren Obidzy, a później, po przyłączeniu się grupy Czesława Kowalewskiego „Mroza”, poruszał się w okolicach Piwnicznej, skąd organizował m.in. wypady na stronę słowacką.
W połowie lipca w centrum Łącka czterech partyzantów rozbroiło zastępcę komendanta powiatowego MO, który przyjechał tam na inspekcję
Ludzie „Śmigi” operowali w pobliżu Obidzy, Łazów Brzyńskich i Żeleźnikowej. Ich patrole przechodziły także w okolice Podegrodzia i do Nowego Sącza. Jak tłumaczył jeden z partyzantów ps. „Allah”, „prowadziliśmy ożywioną propagandę pomiędzy społeczeństwem, że Rząd Jedności Narodowej się nie utrzyma, że po wyborach nastąpi zmiana”.
Grupa „Zenita” stacjonowała na pograniczu powiatów nowosądeckiego i gorlickiego, gdzie dysponowała rozbudowaną siatką współpracowników. Ważną rolę odgrywał Franciszek Tomaszkiewicz „Biały”, jeden z najstarszych partyzantów, żołnierz Września. Świadom doświadczenia życiowego, dbał o wysokie morale oddziału.
Likwidować!
Zgodnie z rozkazami „Ognia” partyzanci uderzali w komunistów i ich zwolenników. Ludzie „Żara” zlikwidowali sekretarza PPR w Piwnicznej Jana Plutę. Zastrzelili w Starym Sączu konfidenta UB Marczyka, a w Bączej-Kuninie uprowadzili ormowca Szczecinę, którego po przesłuchaniu, zlikwidowali w lasach koło Gabonia. Oddział „Śmigi” w Jazowsku wykonał egzekucję na konfidencie UB Władysławie Osmole z Obidzy oraz na kolaborancie niemieckim Madeju z Łazów Brzyńskich. Ponadto mieszkance Kadczy partyzanci wręczyli nakaz opuszczenia powiatu za zbyt bliskie relacje z żołnierzami KBW. Partyzanci oddziału „Huragan” już po „wyborach” powiesili w Ropie oskarżonego o współpracę z UB Jana Radzika, a jego brata Józefa za kradzieże ukarali chłostą. Kilka dni wcześniej w Jamnicy ukarali podobnie małżeństwo Kosów, agitujące za PPR. To samo spotkało ich córkę, za propagowanie w szkole pism komunistycznych.
Fałszerstwo wyborcze ze stycznia 1947 r. oraz samobójcza śmierć Kurasia zadały cios zwolennikom zbrojnego oporu. Zapiski, jakie w swoim dzienniku - znalezionym przez UB w 1949 r. - sporządził „Biały”, pokazują, w jak trudnym położeniu znaleźli się „leśni” zimą na początku 1947 r., nękani przez obławy UB, WP i KBW. Dziennik ten jest również świadectwem, jak szybko w pierwszych tygodniach 1947 r., gasła nadzieja partyzantów na lepsze jutro dla nich, dla ich bliskich i Ojczyzny.
Epilog
Trzej dowódcy sądeckich kompanii podjęli decyzję o ujawnieniu się w ramach amnestii z lutego 1947 r. Różnie potoczyły się potem ich losy.
„Śmiga” wyjechał do Wrocławia, gdzie podjął studia na tamtejszym uniwersytecie. Wiele lat później został światowej sławy mikrobiologiem.
„Żar” nie zamierzał czekać, kiedy u niego w domu pojawią się ubowcy, i razem z kolegą z oddziału Aleksym Sikorskim „Szczerym”, przez „zieloną” granicę przedostał się do brytyjskiej strefy okupacyjnej w Austrii.
Także „Zenit” nie chciał pozostać w opanowanej przez komunistów Polsce. Wiosną 1947 r. wyjechał na Dolny Śląsk, skąd planował przedrzeć się do amerykańskiej strefy okupacyjnej w Niemczech. Jednak cały czas na jego tropie był agent UB, który w odpowiednim momencie zawiadomił bezpiekę o jego planach. „Zenita” schwytano z bronią w ręku, za co skazany został na 12 lat więzienia.
Cykl powstaje we współpracy z krakowskim oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej. Autorzy są historykami, pracownikami IPN.