Nasz Andrzej czyli Endrju chce podbić listy przebojów

Czytaj dalej
Tomasz Rusek

Nasz Andrzej czyli Endrju chce podbić listy przebojów

Tomasz Rusek

- Wszyscy myślą, że disco polo to łatwa robota i wielka kasa. A tu jest jak na loterii. Trzeba trafić szóstkę, czyli stworzyć hit, by zostać wielką gwiazdą - mówi gorzowianin Endrju, który powoli przebija się do discopolowej czołówki.

Tak sobie myślę, że Gorzów ma szczęście do muzyków. Idolem nastolatków jest Dawid Kwiatkowski. W ambitniejszej muzie rządzi Błażej Król, w jazzie mamy Adama Bałdycha. A w disco polo ciebie. Dobry zestaw?
Bardzo mi się podoba. Cenię robotę, którą robią wszyscy panowie wymienieni przede mną. Wielki szacunek. I przyznaję: każdy z nas ma swoich słuchaczy. To fajne, bo każdy ma też rodzaj muzyki, w którym się sprawdza i w którym ma fanów.

W teledyskach jeździsz superfurami, otaczają cię tabuny superfajnych dziewczyn i bawicie się w superklubach przy superkolorowych drinkach. Tak wygląda Twoje życie na co dzień?
(Śmiech) Na co dzień mam wspaniałą żonę Magdalenę i troje dzieci. Wiedziemy normalne, spokojne życie. Jesteśmy szczęśliwi, choć nie jest to życie z wideoklipu.

Zobacz też: Endrju - Ona jest moja

To po co ten blichtr i wieczna impreza w teledyskach?
To jest jak z filami i aktorami. Oni w produkcjach odgrywają rolę. A my, wykonawcy disco polo, odgrywamy role w teledyskach. Mają być atrakcyjne, kolorowe, nastrajać pozytywnie i być trochę na pokaz. Choć przyznaję: niektórzy odbiorcy faktycznie nie oddzielają kreacji, teledyskowego show od rzeczywistości i myślą, że tak wygląda życie.

Czytaj więcej 16 października w papierowym wydaniu „Gazety Lubuskiej” oraz w naszym serwisie plus.gazetalubuska.pl

Tomasz Rusek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.