Bez jego pracy port kołobrzeski nie miałby szansy się rozwinąć. Za trud włożony w odbudowę infrastruktury po 1945 r. otrzymał wyrok śmierci.
Pierwszy, polski kapitan portu w Kołobrzegu Stanisław Artur Mieszkowski, urodził się 17 czerwca 1903 r. w Piotrkowie Trybunalskim. Od najmłodszych lat udzielał się w harcerstwie. Po wybuchu wojny polsko-bolszewickiej, jako uczeń Gimnazjum im. Hetmana Stanisława Żółkiewskiego w Siedlcach, zgłosił się ochotniczo do tamtejszego Okręgowego Pułku Piechoty. Egzamin dojrzałości złożył w wieku 20 lat i po krótkim uczestnictwie w Unitarnym Kursie Piechoty, dostał się w szeregi słuchaczy Oficerskiej Szkoły Marynarki Wojennej w Toruniu. Po jej ukończeniu w 1927 r. rozpoczął służbę w polskich siłach morskich funkcją oficera wachtowego trałowca ORP „Rybitwa”.
Kariera Mieszkowskiego nabrała tempa w latach trzydziestych, po uzyskaniu absolutorium Szkoły Oficerów Artylerii we francuskim Tulonie, tej samej, w której nauki pobierał Napoleon Bonaparte. Między 1930 a 1931 r. wykładał w Szkole Specjalistów Morskich w Świeciu, a dwa lata po jej opuszczeniu rozpoczął służbę jako I oficer artylerii niszczyciela ORP „Burza”. Po roku był już kierownikiem Referatu Broni Szefostwa Artylerii i Służby Uzbrojenia w Kierownictwie Marynarki Wojennej. W połowie lat trzydziestych służył między innymi jako dowódca torpedowca ORP „Ślązak” czy ORP „Mazur”, równocześnie szkoląc kadry Marynarki w gdyńskim Centrum Wyszkolenia Specjalistów Floty. Nadzorował również budowę stawiacza min ORP „Gryf” w stoczni Hawr we Francji, a w drugiej połowie ostatniej przedwojennej dekady wchodził w skład załogi, jako pierwszy oficer artylerii, takich jednostek jak ORP „Grom” i ORP „Błyskawica”. Uczestniczył zresztą w odbiorze obu okrętów z Wielkiej Brytanii. Krótko przed niemiecką napaścią na Polskę stał na czele, ewakuowanej potem na Wołyń, oddziału Szkoły Podchorążych Marynarki Wojennej.
Rozpoczęcie kampanii wrześniowej zastało Mieszkowskiego na stanowisku dowódcy grupy kanonierek i jednostki ORP „Generał Haller”. Uczestniczył w obronie Gdyni oraz, nadzorując działania baterii artylerii w Jastarni, Helu. Większą część II wojny światowej spędził w obozach jenieckich dla oficerów, kolejno w Nienburgu, Spittal oraz lubuskim Offlag IIC w Dobiegniewie. W niewoli zajmował się między innymi nauczaniem języków obcych - biegle znał niemiecki, rosyjski, francuski i angielski. Po kapitulacji III Rzeszy zgłosił się do Centralnego Urzędu Morskiego w Gdyni i, jako pracownik cywilny, został skierowany na najdalej w tym czasie wysuniętą na zachód polską placówkę morską (przynależność państwowa Świnoujścia była jeszcze wtedy nierozstrzygnięta) - objął kapitanat portu w Kołobrzegu. Zamieszkał w istniejącej do dzisiaj kamienicy przy ul. Okopowej. Jego syn Witold rozpoczął naukę w pierwszej polskiej szkole w mieście. Od początku aktywnie włączył się zarówno w odbudowę infrastruktury portowej, jak i podnoszeniu poniemieckich wraków. Część z nich udało się wyremontować, jednak niemal od razu przejmowali je stacjonujący w Kołobrzegu żołnierze Armii Czerwonej. Mieszkowski pozostawał zresztą w konflikcie z komendanturą radziecką. Jednym z najważniejszych wydarzeń okresu jego służby u ujścia Parsęty było zorganizowanie w grudniu 1945 r. wizyty przedwojennego ministra i „twórcy polskiego okna na świat - Gdyni” Eugeniusza Kwiatkowskiego. Wraz z nim kreślił wizję przyszłościowej roli Kołobrzegu w morskiej polityce Polski.
W pierwszych tygodniach 1946 r., w stopniu komandora podporucznika powołany został do służby czynnej. Dowodził flotyllą trałowców i organizował, pełniąc obowiązki pierwszego komendanta, Oficerską Szkołę Marynarki Wojennej na Oksywiu. Po roku został mianowany szefem Sztabu Głównego Marynarki Wojennej a w 1949 r. - zastępcą jej dowódcy oraz zwierzchnikiem Floty. W tym czasie zaangażował się także w pracę publicystyczną, będąc między innymi członkiem komitetu redakcyjnego „Przeglądu Morskiego”.
Na podstawie sfabrykowanych przez Informację Wojskową dowodów, Stanisław Mieszkowski znalazł się wśród 7 przedwojennych oficerów marynarki, oskarżonych w tzw. „spisku komandorów”. Jak wspominał w wywiadzie udzielonym Stowarzyszeniu „Solidarni 2010” w roku 2012, jego syn Witold, „20 października 1950 r. wyszedł na spacer z psem i już nie wrócił. Nakaz aresztowania podpisał ówczesny naczelny prokurator wojskowy, generał Stanisław Zarakowski, a samo zatrzymanie nadzorował major Eugeniusz Niedzielin”. Oficer ten, wraz z kapitanem Mikołajem Kulikiem, prowadził później brutalne śledztwo. Ówczesny prezydent RP Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski i po marionetkowym procesie, któremu przewodniczył pułkownik Piotr Parzeniecki, został skazany na śmierć. Wyrok wykonano 16 grudnia 1952 r. strzałem w tył głowy. Ciało złożono w nieoznakowanej mogile na „Łączce”, na warszawskich Powązkach - miejscu spoczynku ofiar straconych w więzieniu mokotowskim (później przez kilka lat była tam kompostownia i śmietnik). „Nie można wykluczyć, że ojca pochowano w niemieckim mundurze, by zmylić grabarzy. W tym czasie kary śmierci dla hitlerowców były zjawiskiem powszechnym” - mówił Witold Mieszkowski. Relacjonował także moment, w którym dowiedział się o śmierci komandora: „W styczniu 1953 r. poszedłem do Zarakowskiego, powiedział że wyrok został wykonany. Zadał także prowokacyjne pytanie, czy teraz wierzę w socjalistyczną sprawiedliwość”. Najbliższa rodzina również nie uniknęła szykan. W 1956 r. pierwszy polski kapitan portu Kołobrzeg został zrehabilitowany.
„Stanisław Mieszkowski to postać ważna dla morskiej historii Polski, której rola dla Kołobrzegu jest nieoceniona” - komentuje Prezes Zarządu Oddziału Ligi Morskiej i Rzecznej w Kołobrzegu, Antoni Szarmach.