Jan Sroka z fundacji Dziedzictwo wybrał się w podróż po nadmorskich miejscowościach. Przypomina, jak tu było kiedyś i krytykuje współczesną architekturę.
Dąbki czy Jarosławiec - to były przed laty wioski, których mieszkańcy zajmowali się połowem ryb i rolnictwem. Od początku XX wieku stopniowo zmieniał się charakter tych wsi. Dalej dominowało rybołówstwo i rolnictwo, ale coraz częściej pojawiali się przybysze z Berlina czy innych obszarów Niemiec na letni wypoczynek. Przyjeżdżały także rodziny z pobliskich miast. Powstawały hotele, kawiarnie, restauracje.
Artyści w poszukiwaniu letniej przystani
Przyjeżdżali też liczni artyści znajdując tu przystań na kilka letnich miesięcy. W Jarosławcu od początku lat 20-tych ubiegłego wieku corocznie bywał jeden z największych niemieckich malarzy XX stulecia Karl Schmidt - Rottluff. Na początku lat trzydziestych przestał tu bywać. Niewielka wioska stawała się latem za sprawą letników coraz bardziej tłumna i hałaśliwa.
„Została - jak pisał artysta - zalana przez obcych, mianowicie berlińczyków. Tym, czego potrzebowałem była cisza, cisza do patrzenia i tworzenia”.Do Jarosławca przyjeżdżali też artyści pochodzący z powiatu sławieńskiego m.in. Richard Zenke czy Günter Machemehl (Machemehl urodził się w Sławnie w 1911 roku. Ukończył sławieńskie gimnazjum, a następnie studiował w Berlinie malarstwo i historię sztuki. W 1936 roku osiadł z żoną, która była nauczycielką w Łabuszu koło Koszalina.
Do 1945 roku namalował ponad 400 prac głównie w technice akwarelowej ukazujących pomorskie krajobrazy, także ziemię sławieńską, martwą naturę i portrety. Ocalało około 40. prac.; Richard Zenke urodził się w 1901 roku w Darłowie. Po ukończeniu gimnazjum w tym mieście i uzyskaniu matury w Kołobrzegu - w 1919 roku - ukończył seminarium nauczycielskie w Bytowie - w 1921 roku - i rozpoczął pracę jako nauczyciel domowy.
Studia w Akademii Sztuk Pięknych w Berlinie odbył w latach 1923-26 i uzyskał dyplom profesora szkół średnich. W 1926 roku rozpoczął pracę w szkole średniej w Pile. W tym samym roku ożenił się z Martą Jantz , córką mistrza żandarmerii w Darłowie.)Kwadratowe czy prostokątne klocki Do połowy lat czterdziestych to nadal były urokliwe wioski.
Sytuacja zaczęła się zmieniać stopniowo po drugiej wojnie światowej.Wczasy i kolonie w nowej rzeczywistości były bardzo popularne. Coraz więcej osób odpoczywało w okresie letnim nad morzem. Starały się im to ułatwić - realizując politykę państwa - zakłady pracy budując coraz częściej swoje ośrodki dla dzieci i dorosłych.W większości były to kwadratowe czy prostokątne klocki charakterystyczne dla budownictwa Polski Ludowej. To był styl nawiązujący do papieża modernizmu w architekturze Le Corbusiera - tyle że w wersji dla ubogich.
Te nowe obiekty zastępowały rybackie chaty, w poddarłowskich Dąbkach już ich nie ma, coraz mniej ich w Jarosławcu.Po 1989 roku wiele fabryk, które w tych miejscowościach miały swoje ośrodki przestało istnieć. Na miejsce własności państwowej wchodziła własność prywatna. Ale architektura się w większości nie zmieniała. Powstawały co prawda nowe, ciekawe obiekty, ale nie one dominowały i nie one nadają charakter miejscowościom. One giną w tandecie. Bo generalnie nadal buduje się brzydko.
W sezonie letnim Jarosławiec staje się targowiskiem urządzonym bez gustu. Byle jak zbite z czego się da prowizoryczne budy, tandetne namioty, w których dominuje tandeta. Te cuda architektoniczne oblegane są przez przybyszów, szukających pamiątek znad morza i nie tylko, pamiątek w większości także tandetnych.
Podobnie jest w Dąbkach - architektura tej miejscowości poraża, choć i tu na zasadzie wyjątku są ciekawe budowle, ginące w morzu brzydoty.
Zły gust - to nieprawda, że o gustach nie należy dyskutować - jest wszechobecny. I trwa to latami - to już ponad 70 lat po drugiej wojnie światowej i prawie 30 od przemiany ustrojowej. Krajobraz miejscowych kurortów przypomina niekiedy biedne afrykańskie kraje ( ale tam można to traktować jako folklor).Mam wrażenie, że wszyscy z tym dobrze się czują: letnicy, mieszkańcy - no i władze, które winny dbać o architekturę krajobrazu. Zamiast tego na tandetę zezwalają i oczywiście pobierają za to podatki i opłaty (pieniądze nie śmierdzą ?).
Jarosławiec i Dąbki to są przykłady, ale podobnie rzecz ma się z innymi nadmorskimi wioskami letniskowymi.Latem zaludnia się także Darłowo ze swoją nadmorską dzielnicą Darłówkiem. To największe letnisko powiatu sławieńskiego. Miasto pełne jest przeszłości, zabytków, dawnych i współczesnych pięknych obiektów, ale i tu doświadczamy sezonowej prowizorki.Tekst ilustruje kilka kart pocztowych z okresu międzywojennego.
Patrzę na stare zdjęcia i pocztówki i potem na współczesne widoki. I jest mi jakoś smutno.