Natasza Urbańska swoje ubrania szyje na Śląsku. Odwiedziliśmy pracownię Muses
Przedmieścia Zabrza, tereny poprzemysłowe. Dokładnie ulica Szybowa. To tutaj, w zabytkowej Łaźni Łańcuszkowej, mieści się pracownia krawiecka marki Muses, którą swoim nazwiskiem firmuje Natasza Urbańska. Popularna aktorka, piosenkarka, tancerka, kilka lat temu odkryła w sobie żyłkę biznesową. Swoją firmę odzieżową postanowiła przenieść właśnie do nas, na Śląsk.
Marka Muses, którą kilka lat temu wraz ze swoim kostiumologiem stworzyła Natasza Urbańska przeszła sporą metamorfozę. W 2014 roku aktorka przeniosła produkcję ubrań do Zabrza. Tam pod okiem Moniki Gronowskiej, dyrektor kreatywnej Muses, powstały już trzy eleganckie i pełne kobiecości sezonowe kolekcje oraz specjalna linia - karnawałowa.
Wszystkie zaprojektowane, skrojone i uszyte w nietypowej pracowni. Bowiem ubrania Muses powstają w zabytkowej Łaźni Łańcuszkowej przy ulicy Szybowej. - Są to pomieszkania po byłej kopali Pstrowki, której początki datuje się na lata 1855. Później w tym miejscu pracowali górnicy z kopalni Jadwiga - opowiada Aleksandra Halemba, z firmy Poch, która pomagała w zaaranżowaniu wnętrza. Jak dodaje, wraz z Urbańską długo zastanawiały się gdzie otworzyć pracownię, jednak kiedy weszły do łaźni od razu wiedziały, że to jest idealne miejsce dla Muses.
Choć na początku jej wygląd nie miał za wiele wspólnego, z tym jak dziś wygląda szwalnia. Około stuletnie pomieszczenia, przez wiele lat stojące puste wymagały sporego wkładu, by znów zacząć tętnić życiem.
- Cały remont trwał cztery miesiące, musieliśmy odrestaurować stare bele, przy których dziś stoją stanowiska szwaczek, zbudować zaplecze dla pracowników, znaleźć miejsce na biuro (jest w części, w której znajdowały się prysznice) czy magazyn - mówi Halemba. - Jednak największym wyzwaniem było dla nas odrestaurowanie łańcuszków i haków, na których lata temu górnicy wieszali swoje ubrania, i jak dodaje przez chwilę zastanawiali się czy nie wyremontować tego wnętrza w nowoczesnym stylu. - Szybko zrezygnowaliśmy z tego pomysłu - zaznacza.
"Kiedyś w tym miejscu przebierało się kilkuset górników. Dziś, haki na których wieszali odzież, są ozdobą pracowni, nadają też jej charakterystyczny klimat" - tak o wystroju pracowni mówiła Natasza na jej otwarciu.
- Bardzo nam zależało na tym aby łańcuszki były sprawne. Każdy jeden czyściliśmy z rdzy i przywracaliśmy do życia. Dzięki temu wszystkie działają, można je zdjąć i ściągnąć na dół - podkreśla Halemba.
Sama pracownia nie jest duża. Znajduje się tam 12 różnych stanowisk, m.in. dla krojczej, konstruktora i projektanta. Na stałe pracuje w Muses osiem osób. Pomieszczenie podzielone jest na kilka stref. Jedną z nich jest miejsce do leżakowania ... dla materiałów. Bowiem bele nie mogą stać pionowo czy opierać się o siebie, muszą leżeć na płasko. W tym celu powstała specjalna kilkupoziomowa półka, które swoim wyglądem przypomina łóżka w starych wagonach sypialnianych. Tylko jest od nich dużo większe.
Obecnie pracownicy Muses pracują nad kolekcją lato 2017.