Natłok skandali w niemieckich mediach państwowych
Zaczęło się od oskarżeń o „bizantyjski” styl bycia dyrektorki stacji RBB. Ale teraz pojawiły się zarzuty cenzurowania treści i ograniczania swobody słowa dziennikarzom
Niemiecki system mediów państwowych jest nader skomplikowany. Są to stacje telewizyjne i radiowe działające w pojedynczych regionach, takich jak np. północne Niemcy, skąd programy nadaje radio NDR (Norddeutscher Rundfunk). Jednocześnie kwestie nadzorcze i wewnętrzną organizację tych stacji wzięła na siebie ogólnokrajowa telewizja ARD.
W ramach regionalnych stacji radiowo-telewizyjnych, takich jak np. NDR, istnieje dodatkowo podział na landy i mniejsze regiony. Wszystkie te szczeble mają swoich kierowników i rzesze etatowych pracowników oraz freelancerów. W strukturach samego NDR zatrudnionych było w 2021 roku 3360 pracowników. Większość z nich, 1350, była związana z produkcją radiową. Prawie 500 etatów przypadło na administrację.
Liczba etatów bierze się także z tego, że redakcje szczegółowo kontrolują wszystkie treści i wypowiedzi swoich dziennikarzy. Zanim jakieś słowo zostanie wypowiedziane na antenie, musi uzyskać akceptację. Jest to proceder bardzo czasochłonny i trudny organizacyjnie.
Przed audycją dziennikarz radiowy musi napisać, co powie na antenie. Ten tekst po redakcyjnej obróbce i akceptacji wraca do dziennikarza, który odczytuje go do mikrofonu w studiu. Jest to forma dziennikarstwa, która u większości polskich dziennikarzy wzbudzałaby obawy przed cenzurą.
Niemiecka machina mediów państwowych jest finansowana z obowiązkowych opłat abonamentowych, które zapłacić musi każde gospodarstwo domowe. Rejestr płatników, prowadzony bardzo skutecznie i sumiennie, oparty jest na danych z urzędu meldunkowego.
Obecnie wysokość opłat abonamentowych wynosi 18,36 euro miesięcznie na gospodarstwo domowe. W 2021 roku niemiecki państwowy system medialny dysponował łączną sumą 8,42 miliarda euro.
W RBB imprezy i luksusy
Patricia Schlesinger kierowała od 2016 roku radiem RBB (Rundfunk Berlin-Brandenburg). Oczywiście państwowa stacja radiowo-telewizyjna, która zajmuje się także sprawami niemieckiej stolicy, nie może być wyposażona w meble z IKEI, a goście szefowej nie powinni być zapraszani na hamburgera.
Patricia Schlesinger gościła więc chętnie we francuskiej restauracji dla smakoszy w Berlinie, gdzie zamawiała risotto z homara. Następnie podpisywała formularz, który oznaczał, że rachunek przejmuje RBB. Biuro, w którym pracowała, nie odbiegało wystrojem od najelegantszych pomieszczeń mediolańskich projektantów mody. Rachunki regulował jeden podpis dyrektorki RBB.
Skandal, który wybuchł wokół luksusowego życia Patrycji Schlesinger, zwrócił uwagę na fakt, że dyrektorów stacji radiowo-telewizyjnych praktycznie nikt nie kontroluje. W przypadku Schlesinger okazało się, że Wolf-Dieter Wolf, który miał kompetencje kontrolne i był uprawniony do ograniczenia środków finansowych, był wraz z małżonką częstym gościem zakrapianych szampanem wieczorów spędzanych z dyrektorką RBB. Wolf wraz żoną pojechali także na ekskluzywny koncert do Jeruzalem na koszt płatników abonamentu radiowo-telewizyjnego.
MDR ma też za uszami
Dyrektorka Mitteldeutschen Rundfunks (MDR), we wschodnich landach, Ines Hoge-Lorenz, musiała podać się do dymisji po tym, jak wyszło na jaw, że minęła się z prawdą odnośnie przeszłości swojego męża, który był wplątany w lokalny skandal. Kariera kierownicza Hoge-Lorenz trwała bardzo krótko, bo to stanowisko zdobyła na początku 2021 roku.
Skandal, o którym mowa w związku z mężem dyrektorki MDR, to historia nadużyć w MDR z 2011 roku. Były szef działu rozrywki MDR Udo Foht jest oskarżony przez prokuraturę o oszustwo, defraudację, łapówkarstwo i uchylanie się od płacenia podatków w związku ze swoją działalnością zawodową na szkodę rzekomo poszkodowanych osób. Śledztwo w tej sprawie prowadzone jest od 2011 roku. Jednak dopiero teraz sprawa zostanie rozpatrzona w sądzie. Dymisja Hoge-Lorenz zbiega się więc czasowo ze zbliżającymi się zeznaniami jej małżonka.
Hoge-Lorenz nie zostanie jednak bez pracy, bo będzie pełniła funkcję koordynatorki redakcji głównej „Informacja i Innowacja” przy dyrekcji programowej w Lipsku. Natomiast funkcję tymczasowego dyrektora MDR obejmie Sandro Viroli. Był on wcześniej dyrektorem państwowego radia w Saksonii.
Media państwowe przytulone do władzy
W niemieckim systemie federalnym na poziomie landowym duże znaczenie mają rządy krajów związkowych, ich ministeria oraz oczywiście premierzy, którzy nierzadko są wręcz gwiazdami niemieckich salonów. W ich świetle lubią przebywać także ważniejsi dziennikarze państwowych stacji radiowo-telewizyjnych, takich jak NDR.
Jednak wszystko ma swoją cenę i politycy oczekują w zamian odpowiedniej otoczki medialnej. Skandal z tym związany wybuchł właśnie w Kilonii, stolicy niemieckiego landu Szlezwik-Holsztyn, gdzie redakcja NDR jest oskarżana o wpływanie na treści swoich dziennikarzy. Miały być one korzystne dla landowego rządu, a w szczególności dla popularnego premiera landu Daniela Günthera (CDU).
Sam system przesadnej kontroli emitowanych treści przez nadrzędne organy redakcyjne jest nie tylko dużym utrudnieniem dla dziennikarzy, ale także możliwością wywarcia wpływu na treści, które ukazują się w państwowym radiu i telewizji.
Z perspektywy dziennikarza na antenie radiowej lub przed kamerą to, że wypowiedziane treści muszą być wcześniej zaakceptowane i są redagowane przez instancję redakcyjną, bardzo utrudnia pracę. Szczególnie radio żyje ze spontanicznych wypowiedzi i z szybkich reakcji moderatorów.
W niemieckich warunkach mediów państwowych jest to bardzo ograniczone. Dlatego też programy i relacje robią wrażenie perfekcyjnie wyreżyserowanych audycji. Dla słuchacza treści te mogą się wydawać nader płynie prezentowane i gładko wypowiedziane. Niewykluczone nawet, że słuchacz uzna je za bardzo profesjonalne.
Pytanie jest tylko takie, czy odbiorca naprawdę tego pragnie. Niewykluczone, że jednak bardziej szuka autentycznych relacji i opinii niezależnych dziennikarzy.