Nauczyciele mówią: Dość! Niewykluczone, że dojdzie do strajku
- Kwoty podwyżek wynagrodzeń dla nauczycieli przedstawione przez minister edukacji są nie do przyjęcia - twierdzi Związek Nauczycielstwa Polskiego. W czwartek (10 stycznia) ma zapaść decyzja w sprawie protestu.
Już przed świętami nauczyciele dali wyraz swojemu niezadowoleniu. W Bydgoszczy w niektórych szkołach np. SP nr 14 i SP nr 63 część pedagogów wzięła L4. Była to oddolna inicjatywa nauczycieli, a nie akcja firmowana przez związkowców. - W naszej szkole w najgorszym momencie aż 26 z 51 nauczycieli przebywało na zwolnieniach lekarskich - mówi Anna Bross-Krymer, dyrektorka SP nr 14. - To utrudniło pracę szkoły. Po Nowym Roku sytuacja się unormowała. Mamy wkrótce koniec I semestru i nauczyciele wiedzą, że wiąże się z tym mnóstwo pracy.
Spokojnie było też we wtorek (8 stycznia) w SP nr 63, gdzie przed świętami na chorobowe udało się 27 nauczycieli. Kadra pedagogiczna liczy tu ponad 100 osób, a dyrekcja musiała wtedy szybko organizować zastępstwa. - Jesteśmy dużą szkołą, więc zgodnie z planem 18-20 grudnia przeprowadziliśmy próbny egzamin ósmoklasisty - mówi Przemysław Kotłowski, dyrektor SP nr 63. - W styczniu pracujemy bez zakłóceń.
Z dalszej części artykułu dowiesz się:
- w jakich szkołach są problemy z przeprowadzeniem lekcji z powodu braku nauczycieli
- jakich podwyżek żądają nauczyciele
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień