Słupska delegatura Kuratorium Oświaty kontroluje sprawę, a nauczycielka przedstawia swoją wersję wydarzeń na wycieczce trzecioklasistów.
Wczorajszy nasz tekst pt. "Nauczycielka zgubiła ucznia podczas wycieczki" wywołał spore poruszenie. Przypomnijmy: w minioną środę trzecioklasiści ze Szkoły Podstawowej STO w Słupsku pojechali na wycieczkę do parku rozrywki w Lęborku. Gdy po godz. 18 rodzice czekali na ich powrót, jeden z ojców odebrał telefon z tego parku, w którym go poinformowano, że czeka tam na niego jego syn. Dlaczego? Bo nauczycielka opiekująca się dziećmi zapomniała o uczniu. Bus odjechał, gdy chłopiec poszedł do toalety. Po dziecko do Lęborka pojechali jego rodzice.
W tej sprawie dzwonili do nas Czytelnicy, którzy uważają, że trzeba dokładnie wyjaśnić, z jakiego powodu w minioną środę nauczycielka-opiekunka pozostawiła w parku rozrywki trzecioklasistę z podstawówki Społecznego Towarzystwa Oświatowego w Słupsku, którego zabrała tam z kilkunastoosobową grupą jego klasowych kolegów.
W związku z naszym artykułem nauczycielka poczuła się zmuszona wydać stosowne oświadczenie, które pocztą elektroniczną przesłała do naszej redakcji."Uczeń po przeliczeniu dzieci oddalił się bez poinformowania nauczyciela. Tym samym naruszył zasady obowiązujące uczniów podczas wycieczek" - czytamy w jej oświadczeniu. Ustosunkowała się także do osoby mężczyzny, który jej towarzyszył.
Wyjaśniła, że był on kierowcą busa. "Otrzymał żetony od pracowników obsługi, aby zjeść kiełbaskę podczas ogniska oraz żeton na kawę. Po ognisku kierowca poszedł do busa, a uczniowie z nauczycielką jeszcze zostali" - informuje w dalszej części oświadczenia. Według nauczycielki artykuł jest przekłamany, bo "rodzice w ten sposób chcą ukarać szkołę, która trzy lata zmagała się z nimi, aby przebadali dziecko pod kątem niedostosowania społecznego".
Jak się dowiedzieliśmy, wczoraj na kontrolę do siedziby podstawówki STO poszła wizytatorka ze słupskiej delegatury Kuratorium Oświaty w Gdańsku. Jej wynik ma być znany za kilka dni. Do tematu wkrótce wrócimy.