Naukowcy wyhodują świnię z ludzką trzustką, będzie organ do przeszczepu [reportaż]
Amerykańscy eksperci rozpoczynają prace nad stworzeniem świńsko-ludzkiego zarodka (chimery) i wyhodowania w świni ludzkich organów, m.in. trzustki. Takie organy byłby idealne do przeszczepu, przez co chorzy na raka mieliby szansę na życie
Przełom w medycynie? Nie można tego wykluczyć. Oto bowiem kalifornijscy naukowcy chcą hodować w świńskim ciele ludzkie narządy do przeszczepów. Jeśli eksperyment się powiedzie, możliwe będzie na przykład leczenie śmiertelnego raka trzustki. Jednak ten ryzykowny pomysł budzi ogromne kontrowersje przede wszystkim natury etycznej.
Badania nad nowatorską metodą przeprowadza zespół naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis w Stanach Zjednoczonych. Eksperci będą starali się stworzyć świńsko-ludzki zarodek, czyli tak zwaną chimerę i wyhodować w świni ludzkie narządy, m.in. trzustkę. Tak powstałe organy mają być idealne do przeszczepów i mogą ratować życie chorych na raka tego narządu. Zarodek świni miałby bowiem komórki macierzyste pobrane od chorego człowieka, czyli wyhodowany organ byłby zdrową genetyczną kopią narządu pacjenta. Oznacza to, że przeszczep nie zostałby odrzucony, a pacjent po operacji nie musiałby zażywać leków immunosupresyjnych - do tej pory niezbędnych po transplantacji.
- Mamy nadzieję, że świński embrion będzie rozwijał się normalne, ale trzustka będzie składać się wyłącznie z ludzkich komórek i będzie kompatybilna z pacjentem oczekującym na transplantację - powiedział w rozmowie dziennikarzem BBC kierujący zespołem naukowców Pablo Ross. Jeśli metoda by się powiodła, będzie to oznaczało ratunek dla chorych na raka trzustki.
Nowotwór złośliwy trzustki jest czwartym pod względem śmiertelności - na ten rodzaj raka umiera aż 95 procent chorych. Do tej pory świat jeszcze pamięta dramatyczną walkę z tym nowotworem współzałożyciela firmy Apple i komputerowego wizjonera Steva Jobsa. Miał nieograniczone możliwości finansowe, najlepszych lekarzy, a jednak przegrał pojedynek, podobnie jak stało się to w przypadku popularnych polskich aktorek Anny Przybylskiej i Darii Trafankowskiej czy wreszcie amerykańskiego aktora i tancerza Patricka Swayze.
Jak tłumaczy BBC, specjaliści z Davis wykorzystają tak zwaną metodę CRISPr. Dzięki niej ma zostać zmodyfikowany genotyp świni - z DNA świńskiego zarodka mają zostać usunięte fragmenty genu odpowiadającego za wyhodowanie konkretnego organu. Powstałe puste miejsca mają zostać wypełnione komórkami macierzystymi pobranymi od dorosłego człowieka, czyli indukowanymi pluripotencjalnymi komórkami macierzystymi. Tak zwane iPS mają zostać odpowiednio zmodyfikowane, aby mógł powstać z nich pożądany organ. Tak w największym skrócie wygląda ta metoda.
Naukowcy z Kalifornii chcą, aby taka chimera rozwijała się w ciele maciory przez 28 dni. Po tym czasie ciąża ma zostać przerwana, a „wyhodowany” płód będzie posiadał ludzką trzustkę, ale być może również serce, wątrobę, nerki, płuca oraz rogówkę. Ludzkie tkanki mają zostać pobrane od razu po narodzinach zmodyfikowanego prosięcia, a narządy będą gotowe od razu do przeszczepu. Będzie to pierwsza taka próba - wcześniej w świńskie zarodki wszczepiano bowiem niezmodyfikowane komórki macierzyste, które były w rezultacie zwalczane przez komórki świni. Z kolei jeszcze niedawno Narodowy Instytut Zdrowia zakazywał tworzenia chimer, dlatego takie próby nie były możliwe do podjęcia. Zakaz został zdjęty dopiero w ubiegłym roku.
Mimo że ta metoda może oznaczać rewolucję w medycynie i nadzieję dla śmiertelnie chorych pacjentów, budzi ona olbrzymie kontrowersje. Po pierwsze wielu ekspertów obawia się, że w organizmie świni powstałyby jako skutek uboczny inne ludzkie organy, m.in. mózg. Jednak Pablo Ross stwierdził w rozmowie z BBC, że jest to mało prawdopodobne.
- Sądzimy, że ryzyko, że powstanie ludzki mózg jest bardzo małe, ale będziemy to badać - powiedział lekarz. Eksperci przekonują też, że tak wyhodowana świnia będzie zachowała się normalnie, a ludzkie narządy nie wpłyną na jej naturę czy zachowanie.
Inne kontrowersje to wątpliwości natury etycznej, m.in. aktywistów domagających się zakończenia przemysłowej hodowli zwierząt. Ich zdaniem hodowanie zwierząt do przeszczepów jeszcze bardziej przyczyni się do ich cierpienia. - Niepokoi mnie stworzenie nowego źródła zwierzęcego cierpienia. Na początek przekonajmy więcej ludzi, aby oddawali organy. Jeśli wciąż będzie ich za mało, możemy zastanowić się nad wykorzystaniem świń, ale pod warunkiem, że będziemy jeść mniej mięsa. W ten sposób bowiem nie wzrośnie ogólna liczba świń wykorzystywanych do ludzkich celów - stwierdził Peter Stevenson z organizacji Compassion in World Farming.
Aleksandra Gersz