Nenad Bjelica: Mamy mocniejszą kadrę niż w poprzednim sezonie
Rozmowa z trenerem Lecha Poznań, Chorwatem Nenadem Bjelicą.
Czy do Lecha przed sezonem trafili wszyscy piłkarze, których miał Pan na liście życzeń? Czy są to gracze pierwszego wyboru czy raczej tacy, których nazwiska miał Pan wypisane na liście rezerwowej?
Plan transferowych zakupów mieliśmy już od dawna, ale nie zawsze udaje się go zrealizować w stu procentach. Tak też było i tym razem, ale to nie znaczy, że wzięliśmy graczy niechcianych, wręcz przeciwnie wszystkich piłkarzy chciałem mieć u siebie w drużynie i jestem zadowolony, że akurat oni trafili do Lecha. Brakowało nam tylko jednego ogniwa, czyli środkowego obrońcy. Mieliśmy kilku kandydatów na tę pozycję, prowadziliśmy negocjacje i ostatecznie pozyskaliśmy bardzo solidnego zawodnika, Rafała Janickiego. Mamy już więc skompletowaną kadrę. Jestem zadowolony ze wzmocnień i liczę na to, że nowi zawodnicy będą w kolejnych dniach pokazywać, że są nam potrzebni. Ja w nich wierzę, ale oni muszą przekonać do siebie jeszcze naszych kibiców. W sumie jestem już teraz zadowolony z tego, co tworzymy i budujemy na przyszłość.
Lech stracił aż trzech podstawowych i perspektywicznych graczy, czyli Jana Bednarka, Dawida Kownackiego i Tomasza Kędziorę. Którego z tych graczy będzie najtrudniej zastąpić i z którym najtrudniej było się Panu rozstać?
Nowi piłkarze po to przychodzą do Lecha, by zastąpić każdego z wymienionych. Cała trójka grała na wysokim poziomie, ale jestem przekonany, że następcy są w stanie z powodzeniem ich zastąpić. Wszyscy trzej byli ważnymi piłkarzami dla klubu i dla mnie, ale w świecie futbolu to normalna rzecz, że zawodnicy zmieniają barwy klubowe, jeśli mają ciekawe oferty i chcą się rozwijać. Zresztą wszyscy na to w klubie byliśmy przygotowani. Ani jeden z tych transferów nie jest niespodzianką. Dla Kownackiego i Kędziory to był już ostatni dzwonek, by zrobić krok do przodu. Bednarek może i mógł jeszcze poczekać z wyjazdem, ale otrzymał ofertę nie do odrzucenia. Takiemu klubowi jak Southampton po prostu się nie odmawia.
Część kibiców spodziewała się jeszcze jednego odejścia po ostatnim sezonie, a mianowicie rozstania z Marcinem Robakiem, który nie był od pewnego momentu w najlepszych relacjach z Panem. Czy jest sens, żeby go zatrzymywać?
Marcin Robak powiedział, że chce odejść z Lecha i jeśli pojawi się odpowiednia oferta dla klubu, to na pewno zmieni otoczenie. Jeśli ktoś jest u nas nieszczęśliwy, to nie powinniśmy go na siłę zatrzymywać. Z niewolnika nie ma przecież pracownika. Ja nie zamierzam blokować jego transferu, ale jeśli do niego dojdzie, to też nie będę rozdzierał szat. Liczę jedynie na profesjonalne zachowanie piłkarza, który ma ważny kontrakt z Lechem i póki co jest częścią naszego zespołu.
Niektórzy mówią, że kadra Lecha jest za bardzo rozbudowana, bo liczy aż 30 zawodników. Pan myśli chyba inaczej i szykuje się na długą i intensywną jesień z rozgrywkami na trzech frontach, czyli w ekstraklasie, Pucharze Polski i Lidze Europy?
Właśnie takie są moje założenia. Liczę, że będziemy grali na trzech frontach, a to oznacza, że w rundzie jesiennej możemy rozegrać 39 spotkań, pod warunkiem oczywiście, że awansujemy do fazy grupowej Ligi Europy i w będziemy grać w Pucharze Polski. Dlatego nasza kadra musi być liczna. Jestem pewien, że każdy zawodnik będzie nam potrzebny i każdy wcześniej czy później dostanie swoją szansę. Na pewno będą też rotacje w składzie i kontuzje, które są wpisane w krajobraz piłkarski. Oczywiście nie wszyscy będą grali w takim samym wymiarze czasowym, ale wszyscy będą mogli pokazać swoje umiejętności i sprawdzić się w ogniu walki. Poza tym konkurencja zawsze podnosi, a nie obniża poziom. Powtarzam więc, że wszyscy gracze zostali sprowadzeni w przemyślany sposób i nie po to, by grzać ławę, tylko po to, by wzmocnić kadrę i pomóc nam w osiąganiu coraz lepszych wyników.
Czy właściciel klubu lub zarząd postawił przed Panem i drużyną konkretne cele? Czy po sezonie bez trofeum będzie Pan odczuwał większą presję niż po przyjściu do Lecha i czy nie boi się Pan, że po tylu transferach oczekiwania będą zbyt wygórowane?
Jestem takim trenerem, że nie potrzebuję wskazówek od prezesa czy zarządu klubu. Nikt nie musi na mnie wywierać presji, bo ja sam ją nakładam na siebie i przygotowuję do życia z nią też piłkarzy. Tak samo jak w poprzednim sezonie będziemy dążyć do tego, by zdobyć mistrzostwo Polski i Puchar Polski. O celach w Lidze Europy wspomniałem już wcześniej. Chcemy wygrać w sezonie najwięcej jak się da. Czy mamy lepszą drużynę niż w poprzednich rozgrywkach? Moim zdaniem mamy mocniejszą kadrę, ale moja opinia będzie zweryfikowana przez boisko i piłkarzy. Ci ostatni muszą pokazać, że rzeczywiście jesteśmy mocniejsi i gotowi do podjęcia najpoważniejszych wyzwań.
Co Pan sądzi o ligowych konkurentach? Czy Legia będzie słabsza bez Vadisa Odjidij-Ofoe, a Jagiellonia bez Konstantina Wasiljewa i Michała Probierza? Jakie jest Pana zdanie na temat ruchów transferowych w pozostałych drużynach?
Może rozczaruję Pana i niektórych kibiców, ale nie interesuje się tym, co się dzieje w innych klubach. Nie śledzę informacji na temat transferów i nie zastanawiam się, jaki one mogą mieć wpływ na potencjał naszych rywali. Konkurencja po prostu mnie nie obchodzi. Wolę być po skoncentrowany na tym, co się dzieje w moim zespole. Słyszałem o tym, że Odjidja-Ofoe przechodzi do Olympiakosu Pireus, ale nie wyciągam z tego żadnych wniosków, tym bardziej, że z Legią zagramy dopiero w dziesiątej kolejce. Na analizę stołecznej jedenastki mamy więc jeszcze mnóstwo czasu. Dziś liczy się dla mnie energia drużyny i klubu. Zapowiada się długa i intensywna jesień, więc tej energii będziemy potrzebować wszyscy w Lechu.
Co jest mocną, a co słabą stroną polskiej ekstraklasy? Czy przychodząc do naszej ligi miał Pan jakieś wyobrażenia o niej?
Zaskoczyła mnie atmosfera na trybunach i organizacja klubów. Nie spodziewałem się, że aż tyle drużyn gra na nowoczesnych stadionach i prezentuje tak wysoki poziom. Bardzo dobrze oceniam również poziom sędziowania. Arbitrzy w Polsce spisują się o niebo lepiej niż ich odpowiednicy we Włoszech czy w Austrii. Błędy zdarzają się wszędzie, ale ogólnie polscy sędziowie nie mają się czego wstydzić. Widziałem wiele takich spotkań, w których sprawiedliwi byli na drugim planie, a to świadczy o tym, że dobrze wykonywali swoją pracę. System VAR może się przydać, ale i bez niego trenerzy, piłkarze i kibice nie mieli zbyt wielu powodów do narzekań. Pozytywnie oceniam również fakt, że w polskiej ekstraklasie wszyscy dążą do rozwoju i wchodzenia na wyższy pułap. W takich warunkach łatwiej znajduje się motywację do pracy.
Którego z polskich piłkarzy ceni Pan najbardziej i którą ze światowych gwiazd chciałby Pan mieć w swoim zespole?
Nie będą odkrywczy i powiem, że najbardziej cenię Roberta Lewandowskiego, który od 5-6 lat prezentuje światowy poziom. Na drugim miejscu umieściłbym Jakuba Błaszczykowskiego, który nie był ostatnio wprawdzie w najwyższej formie, ale grał w klubach, w których nie zatrudnia się przeciętnych piłkarzy. A do swojej drużyny natychmiast wziąłbym Lionela Messiego, którego stawiam w historii futbolu wyżej niż Ronaldo, Pele czy Maradonę. Ktoś mógłby zapytać, to dlaczego Barcelona z Messim w składzie nie zwycięża regularnie w Lidze Mistrzów i w Primera Division. Odpowiedź jest prosta. W piłce nożnej o sukcesie decyduje zespół, a nie jeden zawodnik, choćby najwybitniejszy. Może to i dobrze, bo gdyby cały czas wygrywała Barcelona i Jose Mourinho, to futbol nie byłby ciekawy i szybko znudziłby się kibicom.
Co różni Polaków od innych nacji i co Pana zaskoczyło w Polsce?
Największy kontakt z Polakami mam w klubie, w którym jest dużo młodych i otwartych osób. Oczywiście zdarza mi się też rozmawiać „na mieście” z kibicami. Nigdy nie miałem żadnych problemów. Może Włosi mają większy temperament, ale Polacy są bardziej rzeczowi i podchodzą do pracy trenera z szacunkiem. A co do zaskoczeń, to na pewno jest nim dynamiczny rozwój gospodarczy Waszego kraju.
Zobacz też: Lech coraz mniej polski. Czy to dobra decyzja?
(Źródło: Press Focus)
Czy ma Pan już swoje ulubione miejsca w Poznaniu?
Można mnie spotkać w 3-4 restauracjach, w Starym Browarze, czy innych centrach handlowych i na Starym Rynku. Jak przyjeżdża do mnie rodzina, to chętnie wybieramy się na spacery, byliśmy także nad Maltą, odwiedziliśmy zoo. Nie ukrywam, że jestem domatorem, a każdą wolną chwilę poświęcam piłce. Czasami zagram towarzysko z pracownikami klubu na bocznym boisku, czasami też przeczytam książkę o tematyce sportowej. Nie jestem natomiast kinomanem. Ostatnio film obejrzałem chyba trzy lata temu...