„Żar Tandoori” - mała restauracja na starówce. Niedawno przeszła „Kuchenne rewolucje” i przeżywa oblężenie. Lokal prowadzi dwóch Nepalczyków z pomocą Polki Sary. Jak to się stało, że stworzyli biznes akurat w Polsce?
Dziś „Żar Tandoorii” ma ruch przez cały tydzień. Kilka małych stolików wciąż jest zajętych, bo goście chcą spróbować tajskich i indyjskich potraw, rozreklamowanych przez telewizyjny program. Ale jeszcze dwa miesiące temu „Masala Twist’, bo tak nazywał się ten toruński lokal przy ul. Małe Garbary przed metamorfozą, najczęściej świecił pustkami. Nepalczycy tracili wiarę w to, że zainwestowane pieniądze kiedykolwiek im się zwrócą.
Kontynent spełnienia marzeń
Prajwal i Ram są po trzydziestce. Dla obu cudzoziemców Europa i Polska miały stać się miejscami spełnienia marzeń. Prajwal pochodzi z nepalskiego Biratnagar, a Ram -z Gumi. Pierwszy z Nepalczyków przyjechał do Warszawy dziesięć lat tamu, na studia. Kończył kierunek biznesowy i już pracował w gastronomii, bo jakoś przecież musiał się utrzymać. To właśnie w stolicy poznał Rama, który w Polsce pojawił się 8 lat temu. Ściągnął go do nas kolega, pomagając załatwić wizę i pierwszą pracę.
- Historia właścicieli "Żaru Tandoori" oraz Sary. Jak skrzyżowały się ich drogi?
- Jak restauracja funkcjonuje po "Kuchennych Rewolucjach" i co serwuje klientom?
- Zobacz opinie klientów.
Zapraszamy do lektury!
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień