Niby deptak w Zielonej Górze podoba się mieszkańcom, ale wiele by tu zmienili...
Deptak. Przechodzimy nim codziennie, spiesząc się do pracy. Spacerujemy. Pokazujemy go gościom, którzy przyjeżdżają do nas z innych miast. Ale czy w tym codziennym biegu zastanawiamy się nad jego estetyką? Czy być może tak przyzwyczailiśmy się do jego wyglądu, że akceptujemy go w całej okazałości? O to postanowiliśmy spytać Was, mieszkańców. W końcu o naszym deptaku wiecie najwięcej.
- Czy deptak jest ładny? - zastanawia się pani Lidia, którą na deptaku spotkaliśmy podczas spaceru z wnuczką. - Zawsze można na nim coś poprawić. Myślę, że problem jest z jakością zieleni. Przydałoby się więcej kwiatów, chociażby wiszących na lampach. W ogóle chciałabym, żeby zieleni było jak najwięcej. Naprawy wymagałyby również zabawki na placu zabaw. Nie dość, że teren wyłożony jest czarnymi płytami i latem szybko się nagrzewa, to jeszcze jedyna ławka przez większość dnia jest w słońcu. Mimo to lubię deptak, szczególnie, kiedy działają fontanny i można przy nich usiąść... Wiem, co można by tu jeszcze poprawić. Płyty chodnikowe. Nie wyglądają dobrze. Nie są wizytówką. Są ciągle rozjeżdżane przez auta, a przez to nierówne. Ale pewnie ich naprawa niewiele zmieni, bo samochody wciąż będą jeździć. I z tym jest kłopot.
Sprawę nierównych płyt podnosi też Eugeniusz Łukaszenko. - Często przesiaduję na ławce na deptaku i widzę, jak ludzie się o te płyty potykają - mówi. - Jeśliby pozwoliły na to finanse, to warto się zastanowić, czy ich nie wyrównać. Zresztą one też są brudne, jakieś ciemne. Widzę, że jeżdżą tutaj maszyny sprzątające, ale że chodnik nierówny, to maszyna nie do każdej płytki dotrze. Efektu nie ma. Denerwują mnie też te napisy na murach. W głowie mi się nie mieści, jak tak można niszczyć coś, co jest nasze, wszystkich. Moje dzieci i wnuki nigdy by czegoś takiego nie zrobiły...
Z bazgrołami na starówce walczą Pogromcy Bazgrołów. Jednak na jednej z wyczyszczonych ścian kamienicy znów pojawiły się nielegalne tagi... - Wstydu z deptakiem nie ma - mówi w biegu pani Bożena. - Oby nie było tylko gorzej.
- A mnie się wydaje, że na deptaku jest ciasno - zauważa pani Elżbieta. - I niby pojawiają się jakieś nowe miejsca, bo widzę, że dzieje się coś w budynku po dawnej księgarni Staromiejskiej, ale to wciąż za mało. W Żarach jest odnowiony rynek, a wokół niego sklepy. Spacerując można więc pooglądać witryny, wystawy. U nas tego brakuje. A i zieleni coraz mniej. Dobrze, że choć w pierwszej części starówki zostawiono jakieś drzewa. Sądzę też, że deptak nie jest dobrym miejscem na winobraniowe sceny. Akustyka jest fatalna i tylko szkoda artystów, że muszą występować w takiej przestrzeni.
Józefa Siwak, mieszkająca w Zielonej Górze od 30 lat, zwraca uwagę na zachowanie innych mieszkańców. - Nie podoba mi się, że dzieciaki niszczą i zatykają fontanny w centrum a rodzice nawet nie reagują. Tak samo jest z właścicielami psów, którzy nie sprzątają po swoich zwierzakach - tłumaczy kobieta. Twierdzi także, że mamy brudne płyty chodnikowe na deptaku. - Wiem, że są sprzątane, ale tego zupełnie nie widać! Może jest to źle robione…
Arkadiusz Sobański koncentruje się na innej kwestii. - Dla mnie to jak wygląda deptak jest sprawą drugorzędną. Wolałbym, aby był mniej zadbany, ale żeby więcej się tutaj działo. Tymczasem jest odwrotnie - mówi. - Centrum nie posiada ciekawej oferty kulturalnej. Co z tego, że dobrze wygląda, skoro nie ma, co tu robić. To właśnie z tego powodu ludzie tak często wybierają galerię Focus Mall zamiast starówkę miasta.
Podobnego zdania jest 32-letni Błażej Kosiński. - Nasza starówka wygląda bardziej jak centrum prowincjonalnego miasteczka niż dużego miasta - uważa mężczyzna. - Być może nie brakuje kwiatów, krzewów czy ławek, ale gdzie są jakieś ciekawe miejsca, które można tu odwiedzić? - pyta.
Sugestie i pomysły mieszkańców przekazaliśmy do zielonogórskiego magistratu.