Nicki Pedersen zakończy karierę?
- Kocham żużel i chciałbym nadal startować, ale muszę też myśleć o zdrowiu - mówi Nicki Pedersen, którego dalsza kariera stanęła pod dużym zapytania.
Nicki Pedersen w poniedziałek poznał wyniki badań swoich uszkodzonych kręgów szyjnych i nie są one zbyt ciekawe.
- Okazało się, że dwa złamania, jakich doznałem, są bardzo blisko siebie. To powoduje, że każdy kolejny uraz może się dla mnie skończyć tragicznie, z paraliżem włącznie. Kocham żużel i chciałbym nadal jeździć, ale muszę też pomyśleć o swoim zdrowiu
- powiedział były trzykrotny mistrz świata, którego cytuje duńska prasa.
Teraz Pedersen pojechał do Monaco, gdzie lada dzień podejmie decyzję co do swojej przyszłości.
W Unii wszyscy są w gazie
- Ze spokojem poczekamy na jego decyzję. Jeśli Nicki postanowi kontynuować karierę, wówczas w każdej chwili może przyjechać do Leszna i potrenować. Wtedy też zobaczymy, w jakiej jest dyspozycji. Duńczyk ma „nazwisko”, ale żeby wskoczyć do składu, musi też być w odpowiedniej formie - mówi menedżer Piotr Baron.
Wskoczyć do składu nie będzie jednak łatwo, bo Byki od pewnego czasu prezentują bardzo wysoką formę i wydają się być na fali wznoszącej. - Wygląda to dobrze, także od „środka”. Zawodnicy zaczynają przypominać zgrany i dobrze rozumiejący się kolektyw - przyznaje szkoleniowiec Fogo Unii.
Czy to znaczy, że Byki są już w tej chwili w optymalnej formie? - Myślę, że stać nas na jeszcze lepszą jazdę. Każdy z zawodników może coś jeszcze dodać od siebie. Co nie zmienia faktu, że wszyscy obecnie jadą - twierdzi Baron.
Teoretycznie najsłabszym ogniwem leszczyńskiego zespołu jest w tym momencie Peter Kildemand, ale i jego chwali menedżer Fogo Unii. - Może nie zawsze zdobywa dużą liczbę punktów, ale te punkty często są bardzo cenne. Poza tym dobrze prezentuje się na torze. Nie zapominajmy, że to właśnie on wygrał nam mecz w Toruniu - przypomina szkoleniowiec.
Rezerwowy za Pedersena?
Jest jeszcze jeden problem, bo gdyby Pedersen nie wrócił na tor, to leszczynianie nie będą mieli zawodnika rezerwowego.
- W takiej sytuacji postaramy się poszukać żużlowca, który mógłby do nas dołączyć. Takiego, który by spokojnie siedział i czekał na swoją ewentualną szansę - mówi Baron.
W tym momencie trudno jednak poszukać zawodnika, który byłby wartościowym zmiennikiem. W kontekście Fogo Unii mówi się o takich zawodnikach jak Craig Cook czy Kim Nilsson, którzy w Polsce w tym sezonie jeszcze nie jeździli. Nie jest też tajemnicą, że leszczynianie pytali w Pile o Brady Kurtza, ale ten temat szybko upadł.
Na szczęście menedżer Byków nie musi się martwić o formę swoich młodzieżowców, którzy w każdym momencie mogą zastępować starszych kolegów. Bartosz Smektała i Dominik Kubera już nieraz w tym sezonie pokazali, że warto na nich stawiać. Obaj też bardzo dobrze zaprezentowali się w inauguracyjnym turnieju finałowym mistrzostw świata juniorów. A w Poznaniu łatwo o dobry wynik nie było, bo młodym żużlowcom przyszło rywalizować na wyjątkowo trudnym i selektywnym torze. Leszczynianie w tych trudnych warunkach świetnie sobie poradzili i obaj awansowali do finału, zajmując w nim drugie i czwarte miejsce.
Na juniorów można liczyć
- Trudno nie być zadowolonym z takiej inauguracji. Tym bardziej że dawno już nie jeździłem na tak przyczepnym torze. W Polsce na takich nawierzchniach już się praktycznie nie startuje - mówił po zawodach Smektała, który stanął na drugim stopniu podium.
Leszczynianin przegrał tylko z Maksymem Drabikiem, który na Golęcinie czuł się jak ryba w wodzie. Wygrał wszystkie swoje wyścigi i już na starcie mistrzostw świata wypracował sobie sporą przewagę nad resztą stawki. - Prawdę mówiąc, nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Świętować jednak jeszcze nie będę, bo jest na to zdecydowanie za wcześniej - przyznał wrocławianin.
Turniej w Poznaniu był pierwszym z trzech, jakie zaplanowano na ten sezon. Dwa pozostałe odbędą się w niemieckim Guestrow oraz czeskich Pardubicach.
- Tor w Guestrow jest wyjątkowo specyficzny, więc pewnie znowu czekać nas będzie ciężka przeprawa. Jestem jednak dobrej myśli. W ubiegłym sezonie zbierałem doświadczenia w mistrzostwach świata juniorów, a teraz chciałbym powalczyć o coś więcej
- zapewniał Smektała, który w tym sezonie ma już na koncie złoty medal Drużynowego Pucharu Świata oraz tytuł mistrza Polski juniorów. Medal młodzieżowych mistrzostw świata byłby więc ładnym uzupełnieniem tej kolekcji.
Na razie Smektała, jak i Kubera muszą się jednak skoncentrować na najbliższym meczu ligowym. Już w niedzielę Fogo Unię czeka bowiem potyczka z próbującymi wyjść z kryzysu oraz walczącymi o utrzymanie Aniołami z Torunia.