- Przyjechałem do Rzeszowa razem z Alison, moją narzeczoną z Ameryki. W Rzeszowie oboje czujemy się świetnie, piękne miasto, bardzo nam się obojgu podoba. Rzeszów, jak tu mówicie, to stolica innowacji, jest nowocześnie, są galerie, wszystko jest pod ręką - uśmiecha się NICOLAS SZERSZEŃ - nowy siatkarz Asseco Resovii.
Witamy cię w Rzeszowie. Przyjechałeś grać w Resovii z bardzo dobrymi referencjami i wszyscy liczymy, że będziesz mocnym ogniwem drużyny?
Dziękuję. Mam nadzieję, że tak będzie. Na pewno będę się bardzo starał.
Przyszedłeś do Resovii śladem taty Jacka, który grał w tej drużynie. Mama też była siatkarską, siostra również. W twoich genach siatkówka aż kipi. Nie mogłeś wybrać innej dyscypliny...
Była taka opcja, ale jak wszyscy grali w siatkę, to ja też. To u nas sport rodzinny. Jak tato grał we Francji, to zawsze byłem na tych meczach. Zacząłem młodo. Jak miałem sześć lat, tato zapytał mnie czy nie chciałbym spróbować siatkówki w klubie, gdzie byliśmy, czyli Conflans. Zacząłem, bardzo mi się spodobało, bo to rzeczywiście było chyba w genach i do tej pory gram. Trenowałem pod okiem taty, który po zakończeniu siatkarskiej kariery został trenerem.
W dalszej części rozmowy o:
- pierwszej ksywce "Baby Kurek" i kolejnych
- laatach spędzonych w USA i sukcesach
- spotkaniu z trenerem Andrzejem Kowalem
- propozycjach z innych klubów
- polsko-francuskim sercu
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień