"Nie będę pilnować szczura" - mówi Czytelniczka
Do mieszkania pani Jadwigi przyszedł szczur. Za toaletą wygryzł dziurę średnicy kilku centymetrów. – Fachowiec zawiesił trutkę, żebym pilnowała, czy szczur ją zje. A jak zje, to mam zadzwonić.
– Ja nie jestem Popiel, żeby mnie szczury zjadły – mówi Janina Szymańska. Od 60 lat mieszka w poniemieckim budynku u zbiegu ulic Matejki i Marcinkowskiego.
Kilka dni temu nasza Czytelniczka poszła do swojej łazienki. Gdy wchodziła, usłyszała hałas przewracanych plastikowych butelek. A gdy zapalała światło, przed oczami czmychnął jej szczur. – Był ogromny! – pani Jadwiga rokładając dłonie na odległość kilkunastu centymetrów. – A ogon to był jeszcze dłuższy– dodaje.
Gdy szczur schował się między pralkę a kosz do bielizny, 81-latka pozamykała wszystkie pokoje. Otworzyła jedynie drzwi na klatkę i... wygoniła go z domu. A kiedy doszła już do siebie po wizycie nieproszonego gościa, zaczęła szukać miejsca, z którego szczur mógł przedostać się do łazienki.
Znalazła. Gryzoń przegryzł plastikową rurę za toaletą. Dziura ma średnicę kilku centymetrów. Pani Jadwiga zadzwoniła więc do Administracji Domów Mieszkalnych. Ta przysłała fachowca od deratyzacji. – Zawiesił trutkę na druciki: jeden koniec na rurze, a drugi włożył do dziury. Powiedział mi przytym, żebym... pilnowała, czy szczur zje trutkę. A jak zje, to mam zadzwonić i ten pan przyjdzie z następną – opowiada kobieta.
Takie podejście do sprawy tylko ją rozzłościło. – Zrobili ze mnie strażnika szczurów. A przecież to nie u mnie się one wylęgły – mówi Szymańska. Szczury na pewno pojawiają się w piwnicy budynku. Nasz redaktor widział nawet ślad po jednym z nich. Zjadł trutkę, zdechł i leżał tak sobie przez dwa miesiące, bo nikt go nie sprzątnął. Zdaniem pani Jadwigi ADM – zamiast wysyłać kogoś z trutką na szczury – powinien przysłać na Matejki pracownika, który nie tylko naprawiłby jej rurę, ale i sprawdził, jak szczury przedostają się do jej domu.
Niestety, będzie to niemożliwe. – Dziura jest w plastikowym odpływie kanalizacyjnym. Pani Jadwiga musi wymienić go sama, bo znajduje się on w jej mieszkaniu. My możemy jedynie pomóc we wskazaniu kogoś, kto problem będzie mógł rozwiązać – tłumaczy Damian Madaliński, kierownik Administracji Domów Mieszkalnych nr 5.
– Ale dlaczego Czytelniczka ma odpowiadać za to, że ADM nie może poradzić sobie ze szczurami? Przecież one są w piwnicy – dopytujemy.
– Szczur doszedł do mieszkania rurą ściekową, która ma 10 cm średnicy. Mógł przyjść na Matejki z dowolnej części miasta, nie z piwnicy – wyjaśnia kierownik.