Tak napiętej atmosfery wokół Polskiej Grupy Górniczej nie było od lat. Praktycznie ważą się losy spółki, dziesiątek miejsc pracy, ale i całego naszego regionu. Przez Śląsk przejdzie fala protestów i strajków?
Pod taką propozycją się nie podpiszemy - zapowiadają związki zawodowe w Polskiej Grupie Górniczej. We wtorek ma zostać przedstawiony plan naprawczy dla największej spółki górniczej w Europie, która zatrudnia 41 tysięcy osób. Z nieoficjalnych informacji Biznes Alertu wynika, że propozycja zakłada zamknięcie trzech ruchów Kopalni Ruda (Bielszowice, Halemba, Pokój) oraz Kopalni Wujek w Katowicach. Rozważana ma być też obniżka o 30 proc. pensji pracowników PGG i zamrożenie „czternastki”.
- Być może z 50 proc. jest w tym prawdy, ale na pewno nie będzie zgody na likwidację miejsc pracy - zapowiada Przemysław Skupin z Sierpnia 80. Przyznaje, że taka propozycja oznaczać będzie tylko jedno: odwieszenie komitetu prostestacyjno-strajkowego. - Posiadamy argumenty co do tego, czemu jest obecnie taka sytuacja. Dlaczego nie interweniowano na czas chociażby w sprawie kopalni Ruda? Przez cztery lata nie wykonywano planu, co pogrążało zakład. Nie było reorganizacji, żadnych zmian - dodaje.
Wciąż jednak nie wiadomo, co zostanie przekazane na najbliższym spotkaniu. Z nieoficjalnych sygnałów wynika, że w obawie przed nastrojami rozważane były różne scenariusze.
- Jeżeli byśmy teraz zgodzili się na likwidację tych kopalni, to zacznie się rozbieranie górnictwa po kawałeczku. To nie tylko problem górnictwa, ale hutnictwa i całego przemysłu - zwraca uwagę Bogusław Hutek z Solidarności.
Związkowcy zwracają uwagę, że w nieoficjalnym założeniu do 2036 roku miałaby działać ostatnia kopalnia węgla energetycznego. To za prędko.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień