Nie boję się o swoją wolność artystyczną [rozmowa]
Z Dariuszem Kordkiem, aktorem, który zagra w najnowszej premierze Opery na Zamku "Crazy for You" Geogre'a Gerswina.
W Szczecinie będzie druga realizacja „Crazy for You” w Polsce. Pan gra w obu tych realizacjach dwie inne role. Jak pan odbiera te dwie realizacje?
O tej pierwszej realizacji możemy mówić w czasie przeszłym, ponieważ to było już 18 lat temu i ta pierwsza realizacja jest właściwie wspomnieniem. Na szczęście zachowały się jeszcze materiały wideo nagrane na VHS-ie, które sobie teraz odświeżyłem przygotowując się do szczecińskiej realizacji. To są dwa zupełnie różne przedstawienia. Oprócz tego, że zmieniła się nasza rzeczywistość, zmienił się teatr, my się zmieniliśmy. Jeśli chodzi o musical, to jest już zupełnie inny kraj. Powstało wiele fantastycznych musicali, pojawiło sie wielu fantastycznych aktorów musicalowych, którzy biorą udział w szczecińskiej realizacji. Tylko muzyka Gershwina jest ta sama. Tak samo piękna. W ogóle się nie zestarzała. I to jest bardzo pocieszające.
To nie jest pana pierwszy pobyt w szczecińskiej Operze na Zamku. Lubi pan tu pracować?
Tak. Poza tym jestem aktorem a to zawód "podróżny" A że akurat „Crazy for You” jest w takiej stylistyce, która mi bardzo odpowiada, w której się dobrze czuję, i w której podobno nieźle sobie radzę więc pomimo dużej odległości od Piaseczna gdzie mieszkam, przyjechałem tutaj na casting od razu, jak tylko usłyszałem, że to będzie realizowane. Tam, gdzie jest dobra praca, tam się gra. A jeżeli można zagrać w sztuce, do której ma się relację osobistą, to jest fantastycznie szczęśliwe!
A jaka jest ta relacja osobista?
Mam wiele wspomnień i mam też możliwość porównania tamtej realizacji i tej. Z punktu zawodowego mogę porównać sam styl tańca, tworzenia sekwencji tanecznych, elementów stepowanych. Wiele sie przez te 18 lat zmieniło. Mamy doskonałych musicalowych aktorów i Teatry z tak dużymi możliwościami jak Opera na Zamku. Uważam, że szczecińskiej Crazy będzie wielkim wydarzeniem teatralnym w skali całego kraju.
Jako aktor bierze pan udział w różnych projektach – film, serial, teatr, teatr muzyczny. Czy musical to jest gatunek, w którym czuje się pan najlepiej?
Musical jest takim gatunkiem, który oprócz tego, że wymaga bardzo dużo konkretnych umiejętności: wokalnych, aktorskich, tanecznych, to jeszcze wymaga dużo entuzjazmu i energii. Musical to gatunek dla ludzi młodych duchem! . Jest to gatunek, który lubię, czuję i myślę, że jeszcze kilka realizacji jest przede mną. Sam ostatnio współprodukowałem kameralny musical „Bodo Musical”, w którym gram role tytułową, oparty na życiu Eugeniusza Bodo, więc mam też swój maly wkład w polski musical,.aktualnie jeździmy z nim po kraju. Jest też jeszcze kilka inscenizacji, w których chciałbym zagrać, a być może nawet je zrealizować.
Jak pan się czuje jako artysta obserwując, jak polityka coraz bardziej wkracza w sferę kultury i sztuki? Nie obawia się pan o swoją wolność artystyczną?
Nie, chyba nie bardzo. Jak do tej pory nie miałem takich problemów. Musical jest gatunkiem popularnym i musi być poprawny politycznie. Z drugiej strony Można go napisać o wszystkim. Teatr muzyczny w Gdyni wziął na warsztat polskie lektury szkolne i zrobił z nich musicale. Ja zrobiłem musical z historii o Bodo, ktoś w Stanach Zjednoczonych wystawił musical o Beniaminie Franklinie w stylu hip hop. To jest bardzo pojemna i uniwersalna forma teatralna i można w niej opowiedzieć o prawie wszystkim, jest tylko jedno ale. Generalnie z założenia musical jest gatunkiem komercyjnym, więc trzeba mieć na uwadze to, czy na taki temat ludzie przyjdą. Ponieważ wymaga dużo nakładów, musi się finansować dlatego być może nie porusza takich tematów jak Teatr Polski we Wrocławiu czy Teatr Powszechny w Warszawie. I może lepiej, że ich nie porusza. Natomiast wszystkie inne tematy są do zrobienia. Dzięki temu musical daje dużą swobodę artystyczną. Komentując to dzieje się teraz w teatrach uważam że Nie jest sztuką kogoś zbulwersować czy zaszokować. To jest dosyć proste. Natomiast jest sztuką opowiedzieć historię, stworzyć fantastyczną realizację, zainteresować tym ludzi i jeszcze to dobrze sprzedać. To jest sztuka sukcesu , która niewielu się udaje. Ja o swoją wolność artystyczna się nie boję, bo jak będę chciał powiedzieć coś prowokacyjnego, to zrobię "Mroczne perwersje codzienności" i pojadę w trasę żeby powiedzieć coś widowni prosto w oczy.
A jak się znajdą tacy, którzy będą stać z transparentami, żeby nie dopuścić do spektaklu?
Ktoś kiedyś powiedział: nieważne co mówią, ważne, żeby nie przekręcali nazwiska. To formuła amerykańska, ale o to w sztuce też chodzi, ZEBY WIEDZIELI !!! Ten zawód i działalność w naturalny sposób wiążą się z tym, że jeżeli ludzie o tym nie mówią, nie wiedzą, to nie ma to większego znaczenia. Są różne pomysły jak to zrobić. Niektórzy inscenizują jakiś akt seksualny, a niektórzy po prostu pracują ciężko nad tym, żeby być doskonałym w swojej sztuce. Tworzą piękne historie, które są i do śmiechu i do płaczu. Taki jest musical – trochę do śmiechu, trochę do płaczu. Wydaje mi się, że to jest fajniejsza sztuka niż taka, która pozornie daje do myślenia a tak naprawdę tylko prowokuje.
Wracając do „Crazy for You”. Jak często będziemy pana oglądać w Szczecinie?
Najchętniej przyjechałbym zawsze, kiedy ten spektakl jest grany, ale nie zawsze mogę. Na pewno będę grał zaraz po premierze a potem w czerwcu. Na razie nie znam planów teatru na kolejny sezon ale będę informowal na https://m.facebook.com/dariuszkordek/.