To jego trzeci sezon w Chojnicach. Od początku gry jest filarem linii obrony. PIOTR KIERUZEL wspomina miniony rok i kreśli plany na przyszłość.
Jak minęły panu święta? A Nowy Rok był huczny i wesoły?
Było bardzo rodzinnie i spokojnie. Czas urlopu spędziłem w swoim domu w Kołobrzegu. Ale przyznam, że chciałbym wrócić już do treningów.
Podczas noworocznego toastu znalazł pan moment na zadumę nad mijającym rokiem?
Zawsze jest okazja,aby zadumać się nad tym co za nami i co nas czeka w najbliższej przyszłości.
Pojawiło się jakieś postanowienie noworoczne?
Staram się takowych unikać. Przy toaście nie może jednak zabraknąć zapewnienia samemu sobie, że będę dbał o rozwój sportowy i osobisty.
8. KLUBEM Kieruzela jest Chojniczanka. Grał m.in. w Ruchu Chorzów, Warcie Poznań i Flocie Świnoujście
Chojniczanka w 2016 roku ma za sobą coś w rodzaju rollercoastera. Wiosną broniła się przed spadkiem, jesienią nadawała ton pierwszoligowym rozgrywkom. Taka sytuacja była z pewnością bardzo wyczerpująca. Bardziej fizycznie czy psychicznie?
Pod koniec rundy jesiennej o żadnym zmęczeniu nie było mowy.
Dla wielu z nasz ligowa jesień mogłaby potrwać dłużej. Bo były wyniki. Kończyliśmy rok w bardzo dobrych nastrojach, na pozycji lidera rozgrywek.
Gdyby nie pomyłki sędziowskie przewaga punktowa mogła być większa. Długo rozpamiętywaliście mecze w Nowym Sączu i Kluczborku?
Początkowo towarzyszyło nam rozczarowanie i żal. Potem oswoiliśmy się z tamtymi wydarzeniami. Później, to my mieliśmy furę szczęścia. Zawsze uważałem, że suma szczęścia musi wyjść na zero.
Gdy w kwietniu ubiegłego roku przyszedł do klubu Maciej Bartoszek byliście pełni wiary w dalszą część sezonu?
Nikt z szatni nie znał tego szkoleniowca. Mówiło się, owszem, że ma za sobą pracę w ekstraklasie i I- lidze. Ale tak szczerze, to zapanowała niewiadoma. Niepewność szybko jednak ustąpiła. Trener błyskawicznie zaskarbił sobie naszą sympatię. Szybko przekonaliśmy się, że ma pomysł na grę. Wytworzyła się między nami chemia. Już po kilku kolejkach wszelkie wątpliwości co do trenera Bartoszka rozwiały się. Potem okazało się, że zrobiliśmy wspólnie historyczny wynik. Jesienne odejście trenera przyjeliśmy ze spokojem świadomi, że z „Hermim” też się dogadamy. Przy okazji pozdrowienia dla pana Macieja. Mamy dla niego wielki szacunek i bardzo mu kibicujemy.
Jakim trenerem był dla was Bartoszek?
Odpowiem tak: takim jakie były nasze wyniki za jego kadencji. A to był świetny okres w historii klubu. Oby nie ostatni.
Co leży u podstaw waszego dotychczasowego sukcesu? Pewnie dokonał pan takiej chłodnej analizy...
Przede wszystkim skład zespołu i atmosfera w nim panująca. Na boisku i w prywatnych kontaktach. Byliśmy drużyną skoncentrowaną i zdyscyplinowaną. Powiedzieliśmy sobie, że od 1. kolejki musimy „łapać” punkty, żeby nie powtórzyła się sytuacja z wiosny. Ale te wszystkie elementy trzeba poprzeć rzetelną pracą.
Zdobędzie się pan na samoocenę? Jakim piłkarzem w 2016 r był Piotr Kieruzel?
Z 2016 rokiem nie mam złych wspomnień. Szczególnie cieszy mnie, że nie zanotowałem wahań formy. Jeżeli wychodziłem w pierwszym składzie to znaczy, że trenerzy uznali, iż jestem w meczowej dyspozycji.
A liczba straconych bramek nie stanowi plamy na honorze?
Rzeczywiście, dużo ich straciliśmy. Potrafię to tylko wytłumaczyć ofensywnym stylem gry. Ważne, że zdobywaliśmy ich więcej, niż traciliśmy. Kilka spotkań zagraliśmy jednak na „zero z tyłu”.
Piotr Kieruzel to tylko piłkarz pierwszoligowy, czy coś więcej?
Nie czuję się jeszcze piłkarzem spełnionym sportowo, tym bardziej... skończonym. Mam 28 lat i przede mną kilka sezonów gry. Nie wyobrażam sobie zawodniczej mety. Środkowi obrońcy są zazwyczaj doświadczonymi graczami. Dłużej grają tylko bramkarze.
Jestem świadomym zawodnikiem; wiem jak zadbać o formę fizyczną, jak się odżywiać i wypoczywać. Chciałbym 4 czerwca powiedzieć o sobie: jestem piłkarzem ekstraklasy.
Wspomniał pan, że siłą zespołu jest m.in. stabilny skład. Czy na wiosnę wzmocnienia są potrzebne, a jeżeli tak to na jakich pozycjach?
Dobrych zawodników, podnoszących jakość nigdy nie za wiele. Dołączył do nas Paweł Golański, to piłkarz uniwersalny; nominalnie występuje na prawej obronie, ale rownie dobrze czuje się na każdej pozycji defensywnej, nawet w roli pomocnika. Nie wiem czy klubowi włodarze szykują jeszcze jakieś transfery. Z drugiej strony mam duże zaufanie do swoich kolegów, nawet tych, którzy grywali jesienią mniej.
Ekstraklasa to dziś cel sportowy drużyny. Podporządkowujecie wszystko awansowi?
Nie może być inaczej. Chociaż sam jestem wyznawcą powiedzenia: ciszej jedziesz, dalej zajedziesz. Ale status lidera zobowiązuje i nakłada na nas pewną presję. Dla mnie byłoby lepiej gonić, niż uciekać przed rywalami. Na pewno nie zabraknie nam determinacji. Wiosenne 3-4 kolejki powiedzą więcej o aspiracjach i szansach czołowych drużyn.
Rozmawiał Tomasz Malinowski