- Nie dajcie się naciągnąć - ostrzega pani Karolina

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Rusek
Tomasz Rusek

- Nie dajcie się naciągnąć - ostrzega pani Karolina

Tomasz Rusek

Brawa dla pani Karoliny: nie dość, że nie dała się naciągnąć, to jeszcze ostrzega z nami innych. Tajemnicza "kancelaria" rozsyła listy i domaga się od ludzi po 250 zł. Nie płaćcie ani grosza!

Karolina Kapałczyńska wraz z mężem prowadzi w centrum Gorzowa biuro nieruchomości Madom. Pilnują rachunków, terminów, wszystko zawsze i wszędzie płacą na czas. Po prostu uczciwość stoi u nich na pierwszym miejscu. Dlatego nieźle się pani Karolina zdziwiła, gdy dostała urzędowe - jak się jej początkowo wydawało - pismo z rzekomo powiązanej z rządem (o tym za chwilę) kancelarii podatkowej.

Tylko siedem dni

Cała strona zapisana była prawniczym językiem, przytoczono tam kilka przepisów, a wydźwięk dokumentu był jasny: coś nie gra z podatkiem od nieruchomości. A za „postępowanie przygotowawcze procedury weryfikacji” należy się 250 zł, które trzeba wpłacić na podane konto w ciągu siedmiu dni.

- Natychmiast zapaliła mi się w głowie czerwona lampka ostrzegawcza. Po pierwsze dlatego, że miałam pewność, iż z żadnym podatkiem nie zalegamy. A po drugie: dziwnie mi brzmiały zapisy dotyczące zasad podatkowych. Mówiąc wprost, w liście były bzdury. Choć napisane fachowym językiem - śmieje się pani Karolina.

Dlatego postanowiła ostrzec innych Czytelników „Gazety Lubuskiej - bo sama jest naszą prenumeratorką. - Pewnie takich listów poszły w Polskę tysiące. Zakładam, że większość adresatów wychwyci próbę naciągnięcia, lecz wolę ostrzec tę resztę - mówi.

- Od początku czułam, że coś jest nie tak. W liście nie było żadnego numeru kontaktowego, a przywoływane przepisy wydały mi się bardzo nieprecyzyjne
Tomasz Rusek - Od początku czułam, że coś jest nie tak. W liście nie było żadnego numeru kontaktowego, a przywoływane przepisy wydały mi się bardzo nieprecyzyjne - mówi „GL” Karolina Kapałczyńska.

Ani widu, ani słychu

Wzięliśmy „kancelarię” pod lupę. Piszemy o niej w cudzysłowie, ponieważ to żadna kancelaria. I nie ma nic wspólnego z rządem. Bo choć w adresie internetowym ma skrót „gov”, który jest przypisany państwowym instytucjom, to... jest to tylko sprytny wybieg. Po „gov” jest bowiem cywilna końcówka „waw.pl”. Nie ma też telefonu!

Jest za to adres. Ustaliliśmy, że to ten sam, który policja sprawdzała już w związku z podobnym oszustwem. Inna kancelaria - ale także z ul. Czerniakowskiej w Warszawie - rozsyłała do firm pisma z żądaniem pieniędzy za odpisy z Krajowego Rejestru Sądowego, które są... powszechnie dostępne. Nabrać dało się wówczas niemal 1 tys. firm z całego kraju (uwaga: czekamy na dane z warszawskiej prokuratury, która obiecała nam przedstawić wyniki tej sprawy).


Nagromadzenie przepisów i prawniczy język mogą zmylić. Bo... nic nie znaczą

Ustaliliśmy też, że przed pismami wysyłanymi z tego adresu ostrzegało m.in. Ministerstwo Sprawiedliwości. Sposób działania był wówczas identyczny. Pismo pełne zawiłych prawniczych sformułowań udawało urzędowy dokument. I mnóstwo wystraszonych ludzi płaciło, bez sprawdzania, komu wysyłają pieniądze.

Fachowcy nazywają to łowieniem siecią: naciągacze wysyłają tysiące listów czy wezwań i liczą, że złapią w sieć kilka naiwnych rybek...

Taki prosty trik

Doktor prawa Krzysztof Grzesiowski, ekspert m.in. od prawa cywilnego i handlowego, który pomógł już wielu naszym Czytelnikom w prawniczych zagadkach, nie ma wątpliwości: - Zanim komukolwiek wyślemy choćby najmniejszą kwotę, upewnijmy się, że nie płacimy oszustowi. Jak? Poważna i prawdziwa instytucja podaje numery kontaktowe, umożliwia rozmowę z pracownikiem i weryfikację danych. To absolutne minimum - słyszymy od prawnika.

Ze swojej strony polecamy dodatkowe zabezpieczenie: internet! W przypadku masowych oszustw (czy prób naciągania), łatwo odnaleźć podobne sygnały za pomocą zwykłej wyszukiwarki. Można w nią wpisać albo nazwę instytucji, która czegoś od nas chce, albo np. frazę z pisma. W ten sposób szybko może się okazać, że wybieg oszustów, który próbują na nas zastosować, był już opisany w innej części kraju.

Najgorsze, co możemy zrobić, to wystraszyć się gróźb i kar z pisma. A potem pędem wpłacić pieniądze na podane w liście konto... A najlepsze? - Iść na policję - radzi Grzesiowski. To samo mówi Tomasz Bartos z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie: - Prosimy o zgłoszenia choćby próby oszustwa. Wtedy możemy działać - mówi policjant. Możecie też dać znać „GL”. Czekamy na sygnały!

Tomasz Rusek

Najwięcej moich tekstów znajdziecie obecnie na stronie międzyrzecz.naszemiasto.pl. Żyję newsami, ciekawostkami, inwestycjami, problemami i dobrymi wieściami z Międzyrzecza, Skwierzyny, Trzciela, Przytocznej, Pszczewa i Bledzewa.
To niezywkły powiat, moim zdaniem jeden z najpiękniejszych (i najciekawszych!) w Lubuskiem. Są tam też wspaniali ludzie, z którymi mam szansę porozmawiać na facebookowym profilu Głos Międzyrzecza i Skwierzyny. Wpadnijcie tam koniecznie. Udało się nam stworzyć wraz z ponad 15 tysiącami ludzi fajne, przyjazne miejsce, gdzie znajdziecie newsy, piękne zdjęcia, relacje z ważnych wydarzeń i - codziennie! - najnowszą prognozę pogody. Bo od pogody zaczynamy dzień.


Staram się pilnować najważniejszych spraw i tematów. Sporo piszę o:


jeziorze Głębokim, o inwestycjach, czy atrakcjach turystycznych, ale poruszamy (MY - bo wiele tematów do załatwienia i opisania podpowiadacie Wy, Czytelnicy) dziesiątki innych spraw. 
Dlatego przy okazji wielkie dzięki za Wasze komentarze, opinie, zaangażowanie i wsparcie.



Zdarza się też, że piszę o Gorzowie. To moje rodzinne miasto, które - tak lubię myśleć - znam jak własną kieszeń. Cały czas się zmienia, rozbudowuje, wiecznie są tu jakieś remonty i inwestycje, więc pewnie jeszcze przez lata nie zabraknie mi tematów!



 


Do Gazety Lubuskiej (portal międzyrzecz.naszemiasto.pl jest jej częścią) trafiłem niemal 20 lat temu. Akurat zakończyłem swoją kilkuletnią przygodę z Radiem Gorzów i Radiem Plus, więc postanowiłem się sprawdzić w słowie pisanym (choć mówione było świetną przygodą). I tak się sprawdzam, i sprawdzam, i sprawdzam. Musicie bowiem wiedzieć, że Lubuska sprzed nastu lat i obecna to zupełnie inne gazety. Dziś, poza pisaniem, robimy zdjęcia, nagrywamy filmy, przygotowujemy relację. Żaden dzień nie jest takim sam. I chyba dlatego tak lubię tę pracę.

Lubię też:



  • jazdę na rowerze

  • pływanie

  • urlopy

  • gołąbki

  • seriale

  • lenistwo



nie przepadam za:



  • winem

  • górami

  • ogórkową

  • tłumem

  • hałasami

  • wczesnym wstawaniem (aczkolwiek nieźle mi wychodzi!)



OK, w ostateczności mogę zjeść ogórkową.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.