Nie doceniamy kobiet?
Są dobrze wykształcone, sumienne i pracowite, a mimo to zarabiają mniej niż mężczyźni. W naszym regionie pensja kobiety jest o 334 zł niższa od pensji mężczyzny – to dane z GUS-u
Jak wynika z informacji Głównego Urzędu Statystycznego, w październiku 2014 roku Lubuszanie zarabiali średnio 3635,90 zł. – To ostatnie z dostępnych danych oficjalnej statystyki – przyznaje Iwona Goździcka z urzędu statystycznego w Zielonej Górze.
Wypłaty nie były jednak równe dla wszystkich, jeśli weźmiemy pod uwagę płeć pracowników. Mężczyźni zarabiali 3796,33 zł, a kobiety 3462,24 zł, czyli o 334 zł mniej. Tymczasem pracodawcy, z którymi rozmawialiśmy wczoraj, nie potwierdzają takich danych.
– Pensje są jednakowe, nikt nie jest dyskryminowany. Każdy pracownik przy zatrudnianiu podpisuje oświadczenie, w którym informowany jest o zakazie dyskryminacji – podkreśla Zbigniew Wilczyński, prezes Meprozetu w Starym Kurowie, firmy zajmującej się produkcją konstrukcji stalowych.
– Oczywiście, że kobiety zarabiają tyle samo, co mężczyźni. Nie widzę powodu, by było inaczej – mówi stanowczo Szymon Łuszczewski, HR manager w Faurecii Gorzów.
Na zarobki równe tym, jakie otrzymują mężczyźni, mogą liczyć także pracownice Essel Propack Poland w Międzyrzeczu. Kryteriami wysokości pensji mogą być staż pracy czy doświadczenie, ale nigdy płeć – usłyszeliśmy od przedstawicieli firmy.
Solidne, odpowiedzialne
Według firmy Open Finance, która powołuje się na dane Eurostatu, kobiety i mężczyźni inaczej podchodzą do kwestii finansowych. Dane z ostatnich lat świadczą na przykład o tym, że panie kupują mniejsze i tańsze nieruchomości (średnio o około 5 proc.). Różnice w podejściu obu płci widoczne są nie tylko na etapie zakupu, ale i sprzedaży. W obu przypadkach kobiety przeważnie są lepiej przygotowane.
Takie podejście jest jednak uzasadnione. Panie lepiej znają wartość pieniądza z przynajmniej dwóch powodów. Szybciej niż panowie decydują się na opuszczenie rodzinnego domu, przez co mają mniej czasu na odłożenie kapitału potrzebnego na wejście w dorosłość. Zgodnie z szacunkami Eurostatu w Polsce przeciętny wiek wyjścia kobiety z rodzinnego domu to 27,1 lat, mężczyzny – 29,4.
– Wiadomo, że kobiety są solidniejsze, bardziej odpowiedzialne – wylicza Andrzej Gorbaczewski, właściciel firmy budowlanej z Zielonej Góry. – Zapłaciłbym sprawiedliwie, tyle co mężczyźnie, bo większość pensji i tak zależy od pracownika. To praca na akord. Ale do budowlanki panie się nie garną. To ciężki zawód. A problemu w różnicy płac nie widzę.
To, że wynagrodzenie płci pięknej jest statystycznie niższe, jest specyfiką nie tylko województwa lubuskiego i Polski. W naszym kraju ta różnica wynosi 7,5 proc. na korzyść panów, czyli mamy jeden z najniższych wyników w Europie – za Włochami, Belgią i Luksemburgiem, ale i tak oznacza to przeciętnie o 2-3 tys. zł rocznie mniej w budżecie domowym kobiety niż mężczyzny.
Owszem, może być mniej
O tym, że Lubuszanki zarabiają mniej niż Lubuszanie, mówi też badanie przeprowadzone przez firmę Sedlak&Sedlak. Według niej w 2015 roku przeciętne zarobki brutto w naszym regionie wynosiły 3248 zł miesięcznie. Przy tym przeciętne wynagrodzenie panów było o 600 zł wyższe niż pań (firma zaznacza, że wyniki te, ze względu na sposób przeprowadzenia badania, należy traktować jedynie orientacyjnie).
Agnieszka Tront-Stefańczuk, dyrektor ds. finansowych w fabryce Nord w Nowej Soli, już pół roku temu przyznała na łamach „GL”, że firma ma problemy ze skompletowaniem załogi. Dlatego w halach produkcyjnych można spotkać coraz więcej pań. I to takich, które bardzo dobrze sobie radzą. Czy faktycznie jest tak, że kobiety na tych samych stanowiskach, co mężczyźni, zarabiają mniej? – Nie – odpowiada bez zastanowienia pani dyrektor. – W tych przypadkach, które są u nas w firmie, panie i panowie mają takie samo wynagrodzenie. To samo stanowisko, ten sam poziom kwalifikacji, więc ten sam poziom wynagrodzenia. Mogą się zdarzyć różnice, ale wynikające z poziomu kwalifikacji. Jeśli panowie mają wyższe kwalifikacje, w szczególności na bardzo technicznych stanowiskach związanych z obsługą maszyn CNC, to różnica w wynagrodzeniu może wystąpić.
Pikanterii sprawie dotyczącej różnicy wynagrodzeń dodaje fakt, że dzieje się tak, mimo wyższego wykształcenia wśród pań. Dane GUS-u świadczą o tym, że w Polsce w latach 2002-2014 wyższe wykształcenie zdobyło aż 10,7 mln kobiet. I 5,7 mln mężczyzn... W naszym regionie, według GUS-u, im wyższe wykształcenie, tym wyższe są zarobki. Jeśli jednak porównać panią magister z panem magistrem, jej wypłata jest o ponad 1,4 tys. zł brutto niższa.
– Owszem, na podobnych stanowiskach można otrzymywać różne wynagrodzenia, ale to wszystko zależy od posiadanej wiedzy, wykształcenia czy doświadczenia – zauważa Łukasz Marcinkiewicz, sekretarz Gorzowa. – Zdarzają się nawet przypadki, że dyrektorki zarabiają więcej niż dyrektorzy, ale nie dlatego, że są kobietami, a dlatego, że mają inny zakres obowiązków niż na przykład ich kolega na bliźniaczym stanowisku. Zarobki w urzędzie miasta nie zależą więc od płci.
– Oczywiście, że stereotypy istnieją – stwierdza Halina Okapiec, właścicielka Villa Park w Żaganiu. – Kto by nie pytał o szefa hotelu, jest zdziwiony, gdy okazuje się, że szefem jest kobieta. Dyskryminacji ze względu na
płeć u nas nie ma, choć wiem, że gdzie indziej się zdarza. Szczególnie na stanowiskach menedżerskich, kierowniczych. Kobiety są traktowane gorzej, bo pokutuje pogląd, że obarczone rodzinami i dziećmi nie są w stanie dać z siebie tyle, ile mężczyźni.
Dyskryminacja? Nie!
A co o różnicach w pensjach mówią związkowcy? – Wiadomo, że takie różnice istnieją. Jeśli jednak porównujemy płace pracowników, musimy brać pod uwagę podobne stanowiska – zaznacza Maciej Jankowski, szef zielonogórskiego regionu NSZZ „Solidarność”. – Nie mamy sygnałów o dyskryminacji płacowej na porównywalnych stanowiskach, które zajmują mężczyźni i kobiety.
Pytamy też Anetę Partykę z Probet-Dasag w Żaganiu. Przekonuje ona, że firma nie obawia się powierzać paniom trudnych stanowisk, z szerokim zakresem obowiązków. I że nie ma dyskryminacji w płacach.
Mamy więc twarde dane statystyczne, które mówią o niższych zarobkach kobiet, i opinie pracodawców, którzy zapewniają, że nie dyskryminują pań. Jak to wytłumaczyć? Stażem pracy? Przerwą z powodu macierzyństwa? Brakiem czasu na pracę w nadgodzinach ze względu na obowiązki domowe? A może sytuacja na rynku pracy jest tak dynamiczna, że „najnowsze” dane statystyczne są już nieaktualne...