Nie każdemu dziś pasuje, że dwa miasta są jak jedno
Kurzwelly wymyślił Słubfurt, a teraz Słubice i Frankfurtu szykują wspólne święto.
– Kiedy znalazłem się na granicy, zobaczyłem coś fascynującego. Mogłem być we Frankfurcie, a za moment w Słubicach – wspomina Kurzwelly, malarz, wykładowca, człowiek wielu talentów. Rozmawiamy o jego Słub¬furcie – oficjalnie zarejestrowanym, z herbem – gdy akurat Słubice i Frankfurt szykują się do wspólnej zabawy na Miejskim Święcie Hanzy. Od piątku, 14 lipca do niedzieli, 16 lipca setki Polaków i Niemców będą się swobodnie przemieszczały między miastami.
Kurzwelly właśnie o tym marzył i wciąż marzy – żeby granica nie istniała. Ale jego wizja wspólnego miasta i to, co robi dla uchodźców we Frank-furcie, nie wszystkim się podoba.
– Jestem za integracją, ale nie w taki sposób, żeby tracić swoją tożsamość. Tworzenie struktur czy nowej nazwy dla miast to jest chora rzecz – komentuje słubiczanin Jacek Karp. Co na to twórca Słubfurtu? Czy nie boi się, że jego idea jest skazana na porażkę?
Czytaj w serwisie [b]plus.gazetalubuska.pl[/b]
Zobacz: Wieża Kleista, czyli poety czy nazisty?