Właśnie dowiedziałem się, że będę szczepiony preparatem AstraZeneca. Taki pomysł mają nasi pandemiczni stratedzy na ludzi w wieku 60-65 lat. Najpierw oczywiście zmarszczyłem czoło, przypominając sobie komentarze nauczyli, że poczuli się obywatelami drugiej, czy trzeciej kategorii, bo dostali gorszą szczepionkę.
Są też wieści o dolegliwościach po szczepieniu. Troszkę poczytałem. I zadecydowałem, że się zaszczepię. Owszem, specyfik ten może i zabezpiecza przed zachorowaniem „tylko” w 60-70 proc. Ale w stu procentach chroni przed ciężkim przebiegiem COVID 19. I szczerze mówiąc, wolę, aby po podaniu szczepionki przez dwa dni łamało mnie w kościach, niż mam trafić pod respirator. Albo i... jeszcze dalej.