W Europie trwa polowanie na terrorystów, tymczasem część obywateli niepokoją odradzające się radykalne nastroje na kontynencie.
W Brukseli wciąż niespokojnie po zeszłotygodniowych zamachach. Choć miasto wróciło do życia, to nadal jest obstawione dodatkowymi patrolami wojska i policji. Władze wciąż poszukują zbiegłych terrorystów.
Tymczasem w reakcji na zamachy terrorystyczne w stolicy Belgii rosną w siłę skrajnie prawicowe organizacje.
Tylko w ciągu trzech dni podwoiła się liczba członków grupy White Power. Rośnie też popularność antyislamskiej partii Vlaams Belang. - Ludzie wspierają nas w sieci, w ostatnich dniach ponaddwukrotnie wzrosła liczba naszych członków - mówi lider organizacji White Power Bart Vanpachtenbeke.
Jakby na potwierdzenie tych słów belgijska policja użyła w niedzielne popołudnie armatek wodnych i gazu łzawiącego do rozpędzenia kilkuset prawicowców, którzy zaczęli na centralnym placu Brukseli wznosić faszystowskie okrzyki, obrażać muzułmańskie kobiety i wzywać do rewanżu za ataki w stolicy Belgii. Do starć z siłami porządkowymi doszło po tym, jak na Place de la Bourse ludzie składali kwiaty ofiarom zamachów i nagle z jednej z ulic wybiegła grupa prawicowców. Ubrani na czarno prawicowcy, wielu z zakrytymi twarzami, zachowywali się bardzo agresywnie, wnosili antymuzułmańskie hasła, mówili o Belgii tylko dla białych itp. Zdaniem policji były to faszystowskie bojówki.
Wielka obława na terrorystów w Europie trwa
W czwartek i piątek na terenie Belgii, Francji i Niemiec zatrzymano dwanaście osób. W niedzielę włoskie służby zatrzymały 40- -letniego Algierczyka, który podejrzewany jest o współpracę z zamachowcami z Brukseli i Paryża.