Nie opłaca się nie skasować. Wysokie kary za jazdę na gapę
- Wnuk zapomniał skasować bilet i dostał mandat w wysokości aż 275 złotych. To gigantyczna podwyżka i bardzo słona kara za roztargnienie - mówi nasza czytelniczka.
Wnuk pani Bogusławy kilka tygodni temu jechał miejskim autobusem. Jak twierdzi kobieta, chłopak rozmawiał przez telefon i zapomniał skasować bilet. Miał pecha, bo na kolejnym przystanku rozpoczęła się kontrola.
- Wnuk próbował się tłumaczyć, ale to oczywiście nic nie dało. Kontrolerka wypisała mu mandat. Wnuk go przyjął, przyszedł do mnie i opowiedział mi tę historię - mówi pani Bogusława. - Nie twierdzę, że jest bez winy, bo jest dla mnie oczywiste, że za podróż autobusem trzeba płacić. Fakt, że jest się roztargnionym, nie zwalnia z odpowiedzialności. Ale zmroziła mnie kwota, jaką zobaczyłam na mandacie. Wnuk miał zapłacić prawie 300 złotych za to, że nie skasował biletu wartego 2,50 złotego. Co to za przebitka? Zdaniem kobiety, kary w takich wysokościach są zbyt wysokie. - Ja nigdy nie płaciłam mandatu, bo zawsze kasuję bilet, ale wiem, że jeszcze niedawno mandaty były dużo niższe. Czy miasto ma aż tak pustą kasę, że musi łupić tych, którzy zapomnieli tylko raz? - pyta kobieta. - Przecież za prawie 300 złotych można kilkanaście razy pojechać taksówką, a nie zatłoczonym autobusem. Kara za jazdę na gapę oczywiście musi być, ale nie aż tak wysoka.
Marcin Grzybiński, kierownik działu transportu w Zarządzie Infrastruktury Miejskiej, potwierdza, że kilka tygodni temu kary za jazdę bez biletu zostały znacząco podniesione.
- Teraz mandat wynosi 110- -krotność jednorazowego bilety normalnego, czyli 275 złotych. Dotychczas kary były zdecydowanie niższe, wynosiły 50-krotność biletu, czyli 125 złotych - mówi Marcin Grzy - biński. - Nowa kara pozwala już na wpisanie osoby, która nie zapłaci mandatu, do Krajowego Rejestru Długu, co może dla niej oznaczać wiele nieprzyjemnych konsekwencji. Taka groźba ma sprawić, że gapowicze częściej niż dotychczas będą płacili kary. - Zdarzały się bowiem osoby, które notorycznie nie płaciły mandatów i z premedytacją jeździły bez biletu - mówi Marcin Grzybiński. - Działały tym samym na szkodę innych pasażerów. Teraz dajemy sygnał, że jazda na gapę nie będzie już tolerowana i zwyczajnie nie będzie się opłacała. Bilet możemy kupić nie tylko w punktach detalicznych, ale również u kierowcy czy kanałami elektronicznymi. Podobnie jak dotychczas, gapowicz zapłaci mniej, jeśli karę uiści szybko. Gdy zrobi to w ciągu pierwszych siedmiu dni, mandat zmniejszy się o połowę.