Nie stój nad moim grobem i nie płacz, czyli co mówią nam nagrobne epitafia na podkarpackich cmentarzach
Wyrazem pamięci o Zmarłych były piękne i wzruszające w swojej wymowie epitafia, które umieszczano w kościołach i na cmentarzach, zapisy testamentowe oraz mowy pogrzebowe. Dziś, odwiedzając liczne nekropolie i świątynie, czytamy ze wzruszeniem te świadectwa miłości do bliskich, zmarłych osób...
Jedną z najbardziej znanych na świecie pieśni żałobnych, posiadających niezwykłą historię jest utwór „Nie stój nad moim grobem“. Pieśń znajduje się w repertuarach chórów całego świata, a jej znaną wersję rozpowszechnił londyński chór chłopięcy „Libera”.
Amerykanka Mary Frye, autorka utworu, napisała pieśń spontanicznie na... szarym papierze torebki od zakupów w 1932 roku. Nigdy jej nie wydała. Wiersz napisany został dla gosposi - Margaret Schwarzkopf, która opowiedziała autorce swoją historię miłości do ukochanej matki. Po jej śmierci nie mogła pojechać na pogrzeb matki do Europy, ze względu na antysemicką nagonkę w Niemczech. Utwór stał się sławny dopiero w 1995 roku, kiedy odnaleziono go w osobistych rzeczach żołnierza, który zginął w zamachu bombowym w Irlandii Północnej. Na kopercie, w której go znaleziono, widniały słowa: „Do wszystkich, których kochałem...”
„Nie stój nad moim grobem i nie płacz...
Nie ma mnie tam, ja nie śpię
Jestem w podmuchu wiatru
W diamentowym blasku spadającej śnieżynki
Jestem w dojrzewających w słońcu łanach zboża
I w łagodnym jesiennym deszczu
Kiedy budzisz się w ciszy poranka
Jestem w trzepocie skrzydeł ptaków
Które ulatują ku niebu
Jestem gwiazdą, która rozświetla nocne niebo
Nie stój nad moim grobem i nie płacz
Nie ma mnie tam
Ja nie umarłem....
(tłum. A. Bednarczyk)
Rzuciłaś świat...
W mrocznym wnętrzu średniowiecznej fary rzeszowskiej, na jednej ze ścian wisi niezwykłe epitafium. Pełne miłości słowa męża odnoszą się do tajemniczej rzeszowskiej baronowej.
Epitafium zwraca uwagę, gdyż jest wyrazem gorącej miłości dwojga małżonków, których miłość została przerwana przez śmiertelną chorobę. Z treści epitafium baronowej Filipiny z Pachów Gebsattel dowiadujemy się, iż baronowa miała zaledwie 28 lat, gdy w 1831 roku zapadła na zabójczą wówczas cholerę. „Tobie ginąć, mnie płakać przeznaczyły nieba“ - czytamy w inskrypcji pozostawionej przez męża. - „Rzuciłaś świat i młodość, małżonka i dziatki“ (...) „z boleścią Ci ten napis kładzie Innocenty“.
Niestety nie udało mi się ustalić, kim była tajemnicza baronowa, o której tak pięknie pisał jej mąż. Ślad po niej zaginął. Nie wiadomo, czy jest to tylko epitafium, czy może kobieta pochowana została w podziemiach kościoła farnego, które są niestety niedostępne. Udało mi się tylko ustalić, że w 1831 roku w Rzeszowie faktycznie panowała cholera. Wedle przekazów olbrzymi krzyż, który wisi przy wejściu do kościoła, cieszył się wówczas wielkim kultem, a ludzie w nadziei na powrót do zdrowia dotykali stóp Ukrzyżowanego.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień