Nie wpuścił pasażera, bo ten miał... kebaba [wideo]
Kierowcy autobusu nie podobał się specyficzny zapach jedzenia.
O dość niecodziennej sytuacji poinformował nas wczoraj jeden z naszych Czytelników. Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę na placu Kościeleckich. Kwadrans po godzinie 2.00 zaplanowany był tam odjazd linii 31N.
- Widząc, że autobus jest totalnie zapełniony, a z przodu dostrzegając trochę miejsca, tym bardziej chciałem wsiąść z przodu, jednak te drzwi były zamknięte. Zapukałem, a kierowca pokazał mi palcem na tył autobusu - mówi pan Marcin.
Po dojechaniu na miejsce dociekliwy pasażer próbował dowiedzieć się, dlaczego kierowca nie otworzył mu drzwi, chociaż powinien. Otrzymał dość zaskakującą odpowiedź.
- Dlatego, bo miał pan kebaba. Nie mam zamiaru tego wąchać - powiedział kierowca.
Pasażer nagrał krótką wymianę zdań i przesłał do redakcji „Pomorskiej”.
W obronie kierowcy stanęły Miejskie Zakłady Komunikacyjne. W regulaminie przewozów jest zapis, który mówi, że:
pasażerom zabrania spożywania artykułów żywnościowych mogących wyrządzić szkodę innym pasażerom lub zanieczyścić wnętrze pojazdu
Cały regulamin znajduje się także we wszystkich tramwajach i autobusach.
- Odnosząc się do opisanej sytuacji i po analizie materiału dźwiękowego należy jednoznacznie stwierdzić, że pasażer z jedzeniem nie powinien wejść do autobusu - twierdzi Andrzej Wadyński, prezes MZK.
Miejska spółka, która odpowiada za większość linii w Bydgoszczy poinformowała nas ponadto, że podjęte zostaną działania dyscyplinujące kierowcę, by otwierał pasażerom przednie drzwi autobusu. Na razie pokrzywdzony podróżny nie złożył oficjalnej skargi.