- Lubuska potyczka to pojedynek o prestiż - przyznaje trener Stali Stanisław Chomski. W poniedziałek w Gorzowie emocji nie może zabraknąć!
Stalowcy przekonują, że do spotkania z Ekantorem.pl Falubazem Zieloną Górą przygotowują się jak do każdego innego meczu. - My aż tak bardzo specjalnie nie podchodzimy do tego spotkania, bardziej nasi kibice. Z całą pewnością na stadionie będzie głośniej, na obiekt przyjdzie więcej fanów. Dla mnie to będą kolejne derby. Z roku na rok starty w nich są łatwiejsze, choć początki były trudne. Pojedynki Leszna z Zieloną Górą to też były takie trochę małe derby, ale te z Gorzowem są o wiele bardziej nakręcone. Niemniej jednak trzeba do tych potyczek podejść normalnie. Nie można niczego zmieniać jedynie dlatego, że przyjeżdża Falubaz. Nie wiadomo, czy by to sprawdziło się. W pełni zdajemy sobie sprawę z tego, jak istotne jest to starcie: dla kibiców, dla sponsorów, dla klubu - mówi Krzysztof Kasprzak, który wraz z Bartoszem Zmarzlikiem, szkoleniowcem Stanisławem Chomskim oraz prezesem Maciejem Ireneuszem Zmorą pojawili się na czwartkowej konferencji prasowej w budynku klubowym. Chcąc też przeciąć spekulacje o konflikcie w żółto-niebieskiej ekipie po ostatniej kolejce w Toruniu z Get Wellem. - Temat dla nas został zamknięty, więcej nie będziemy go komentować, skupiamy się na derbach - zapewnia Zmora.
Chomskiemu sen z powiek spędza przed poniedziałkiem postawa Michaela Jepsena Jen-sena. - Jest to pokłosie przedsezonowych zmian, które poczynił. Według zapewnień tunerów miało to wyglądać bardzo dobrze, a wyszedł niewypał i trzeba to wszystko przebudowywać. A jeżeli sprzęt nie funkcjonuje tak, jak chcesz, to zawodnik traci pewność siebie. Z Michaelem będziemy indywidualnie pracowali w tym tygodniu. Ogólnie teraz złapaliśmy zadyszkę. Problemy sprzętowe ma Matej Zagar i Przemek Pawlicki, a to są nasze dwie lokomotywy drugiej pary. Jeśli oni robią po cztery punkty w meczu, to przegrywamy. Jeśli przynajmniej jeden z nich zrobi osiem, to nie widzę kłopotu - mówi opiekun „Stalowców”.
Do „kryzysu” gorzowian spokojnie podchodzi trener Falu-bazu Marek Cieślak. - Ostatnie wyniki Stali świadczą o tym, że jeździ się im teraz trochę pod górkę. Niemniej jednak kiedy przyjdzie lepszy dzień i motywacja, to wszystko może się odwrócić. W Gorzowie są dobrzy zawodnicy, którzy w rywalizacji o podium mogą stanowić monolit, mimo ich obecnych konfliktów. Ja nie podniecam się derbami. Liczy się dwumecz i walka o medale. Wtedy trzeba będzie wszy-stko wygrywać i w decydującym meczu wszystko musi zagrać -wyjaśnia szkoleniowiec „Mysz”.
Po ich remisie w Lesznie z Unią Foto ewentualny podział punktów na „Jancarzu” sprawi, że gorzowianie przystąpią do play offów z pierwszej pozycji. O rywalu zielonogórzan w drugiej rundzie nie myśli Patryk Dudek: - Mam nadzieję, że szybko „zaprzyjaźnimy” się z torem w Gorzowie. Nadal trwa walka o czwarte miejsce w lidze. Nie chcemy wybierać przeciwnika, czy zastanawiać się, z kim jechałoby się lepiej. Jeżeli chcemy być mistrzem, trzeba pokonać każdego -tłumaczy lider Falubazu.
Zmora wierzy, że derby obejrzy komplet publiczności. - Wiele na to wskazuje. Kibicom przyjezdnych przekazaliśmy 885 biletów. Mamy nadzieję, że sektor gości wypełni się do ostatniego miejsca. Cieszy mnie to, że w przekazach mediach nie mówi się o świętej wojnie gorzowsko-zielonogórskiej, a coraz częściej o dużym święcie na Ziemi Lubu-skiej, którym są derby dwóch wielkich klubów. Życzę obu ekipom, byśmy po tych derbach spotkali się raz jeszcze. Tym razem w finale mistrzostw Polski. Byłoby to doskonałe zakończenie tego sezonu - dodaje prezes Stali Gorzów.
Chyba nikt z Lubuszan nie miałby nic przeciwko.