Kilkunastu etatowych nauczycieli straciło pracę w wyniku wprowadzanej reformy. Zwolnień będzie więcej za dwa lata, gdy wygasną gimnazja - zapowiadają wójtowie.
- Mimo zapowiedzi minister edukacji Anny Zalewskiej, że reforma oświaty nie pociągnie za sobą zwolnień nauczycieli, wielu pedagogów nie wróci po wakacjach do szkoły - krytykuje poseł opozycji Andrzej Czerwiński. Wójtowie i burmistrzowie sądeckich gmin poinformowali go jeszcze w lipcu o liczbie planowanych zwolnień.
- Siedmiu nauczycieli straci pracę w Krynicy, siedmiu w Podegrodziu, jeden w Łososinie Dolnej i Nawojowej - wyliczał na konferencji prasowej poseł. Zaznaczył, że tylko w Nowym Sączu przybędzie 11 etatów.
Wójtowie i dyrektorzy szkół nie ukrywają, że „musieli się mocno nagimnastykować”, aby ocalić jak najwięcej etatów.
- Niestety to prosta matematyka. Mieliśmy dziewięć klas - sześć w podstawówce, trzy w gimnazjach - a teraz szkoła ma być ośmioklasowa - mówi Jan Golba, burmistrz Muszyny.
Ryszard Poradowski: Nauczyciele, nie chcąc stracić pracy, godzą się uczyć w kilku szkołach
Tam nikt z pedagogów nie stracił pracy. Burmistrz zaznacza jednak, że w przyszłych latach zwolnienia są nieuniknione. Szacuje, że w ciągu dwóch lat, do wygaszenia gimnazjów, dziesięciu nauczycieli będzie musiało pożegnać się ze szkołą.
Nawet 30 może stracić pracę w Podegrodziu. Dziś w szkołach gminy na rozpoczęciu roku zabrakło już siedmiu nauczycieli.
- Musieliśmy ich zwolnić - mówi Małgorzata Gromala, wójt Podegrodzia. Zaznacza, że jedna z tych osób mogła przejść na emeryturę. Pozostali to głównie stażyści.
- Staraliśmy się, aby nikt z nauczycieli nie stracił środków do życia - podkreśla Dariusz Reśko, burmistrz Krynicy- Zdroju. Tam ostatecznie zwolniono sześciu pedagogów. To nauczyciele, którzy mieli już prawo do emerytury bądź świadczeń przedemerytalnych.
- Sytuacja jest trudna. Nauczyciele, nie chcąc stracić pracy, musieli się zgodzić na rozwiązania, które nie służą ani im, ani uczniom - zaznacza dyrektor podstawówki w Łabowej Ryszard Poradowski.
Fizycy, chemicy, biolodzy nie mając pełnego etatu w jednej szkole, uzupełniają go w innych placówkach. - Nasz fizyk na przykład będzie uczył też w Czaczowie, Nowej Wsi i Maciejowej, by pracować w pełnym wymiarze. Przełoży się to na jakość pracy. Mając stałe miejsce, nauczyciele angażują się, tworzą kółka zainteresowań. A tak? - rozkłada bezradnie ręce dyrektor.