Nie wszystkie sowy pohukują
Bywają osowiałe, ale też świetnie słyszą i bezszelestnie lecą w ciemność nocy. Puchacze, sówki, płomykówki, uszatki. Mamy do nich słabość, chociaż nie śpiewają jak słowiki, a raczej drą się wniebogłosy. Jaka jest sowa każdy widzi - jeśli dopisze szczęście.
To bardzo aktywny okres w roku dla większości naszych sów. Są w czasie okresu godowego i pohukują tak, że włos jeży się na głowie (...). - tak reklamuje się ogólnopolska Noc Sów. Poleski Park Narodowy zaprasza na nią 31 marca. Początek o godzinie 18 w Ośrodku Dydaktyczno-Administracyjnym w Urszulinie. Na rozgrzewkę trochę teorii, a potem wyjście w las i nasłuchiwanie sów.
- W ubiegłym roku na naszej Nocy Sów było prawie 160 osób, a na ten moment mamy już prawie setkę zapisanych uczestników - cieszy się Anna Myka-Raduj, szefowa zespołu ds. edukacji i udostępniania Poleskiego Parku Narodowego.
Znawcy tematu mówią o renesansie zainteresowania sowami, nie tylko jako symbolu mądrości. Co więcej, te ptaki trafiły już do popkultury.
- Motyw sowy wykorzystywany jest w logo firm i w reklamach. Swój udział w tym miała seria o Harrym Potterze. Tytułowy bohater tych książek miał sowę śnieżną. Sowy tego gatunku czasami przylatują na teren Polski, w czasie mroźnych zim - opowiada Jacek Karczewski, prezes zarządu stowarzyszenia Ptaki Polskie, które jest głównym organizatorem ogólnopolskiej akcji popularyzatorsko-edukacyjnej Noc Sów.
Co myśleli jaskiniowcy malując sowy?
Jedno jest pewne, sowa w przeszłości nie miała dobrej passy. Ludzi niepokoiły jej wielkie oczy i nocna aktywność. Ze „Słownika symboli” Władysława Kopalińskiego dowiadujemy się m.in., że w starożytnej Babilonii krzyk sowy w środku nocy oznaczał krzyk zmarłej w połogu kobiety.
W średniowieczu sowa była utożsamiana z szatanem. W chrześcijańskim przekazie symbolizowała heretyków, ale też „Chrystusa w nocnej pomroce cierpienia”.
- Całkiem niedawno rozmawiałem z profesorem, jaki miał konfrontację ze studentem, który przyznał się do tego, że zabił sowę. Bo był przekonany, że ptak jest siedliskiem zła. To dowód na to, że w ludziach nadal jest szaleństwo - ubolewa Jacek Karczewski, szef stowarzyszenia Ptaki Polskie.
Jedno jest pewne - sowy od zawsze frapowały, a jednocześnie ciekawiły ludzi. Nic dziwnego, że ich wizerunki znajdziemy już w jaskiniach, obok przedstawień zwierząt kopalnych.
Lubelską ciekawostką jest wizerunek tego ptaka, jaki uważne oko dojrzy na ścianie zabytkowej Kaplicy Trójcy Świętej, która jest częścią Zamku Lubelskiego.
Przypomnijmy, że malowidła bizantyńsko-ruskie tworzone pod egidą mistrza Andrzeja zostały ukończone 10 sierpnia 1418 roku.
Motyw sowy został umieszczony obok scen z historii życia Chrystusa, Matki Bożej, ale też wizerunków świętych i aniołów.
Jak do tego, co napisaliśmy, mają się zwyczaje sów z krwi i kości?
Na pewno mamy je za co podziwiać, przede wszystkich za genialny słuch i bezszelestny lot.
To powody, dla których Noc Sów to nie lada wyzwanie dla jej uczestników, bo te ptaki nie są wcale łatwe do namierzenia. Nic dziwnego, że satysfakcja z osiągnięcia tej sztuki jest większa. Ci, którzy od lat obserwują sowy, mówią, że warto podjąć to wyzwanie.
- Puchacz jest bardzo skryty. Pierwszego sfotografowałem dopiero po 10 latach robienia zdjęć ptakom. Bo nie zachowywał się jak typowy puchacz - przyznaje fotograf przyrodniczy Cezary Korkosz, którego zdjęcia ilustrują ten artykuł.
Łatwiej jest uchwycić w kadrze pójdźkę i sóweczkę, bo one są aktywne o zmierzchu, na granicy dnia i nocy.
- W porównaniu z człowiekiem sowa usłyszy wszystko, każdy szmer. Płomykówka słyszy sunącą po podłodze mysz z odległości nawet 60 m - potwierdza Jacek Karczewski.
Jednocześnie dodaje taki interesujący szczegół: - Czas, w jakim dochodzą dźwięki, sowy różnicują do wartości 30 milionowych sekundy! I to dla każdego ucha niezależnie.
Jednym słowem, sowa jest dobrze przygotowania do nocnego życia.
Sowę jest łatwiej usłyszeć niż zobaczyć
I tu kolejny fakt, z którym musimy się zmierzyć, chociaż pewnie nie będzie to łatwe. Uwaga! Nie wszystkie sowy pohukują.
- Pohukiwanie to jest ten najłagodniejszy głos. Częściej odgłosy wydawane przez sowy przypominają krzyk, kwik. Jesteśmy więc daleko od śpiewu słowika - nie ukrywa Jacek Karczewski, prezes zarządu stowarzyszenia Ptaki Polskie. I dodaje: - Według jednej z teorii sowy krzyczą, żeby przestraszyć swoje ofiary.
Sowa bywa osowiała. Potrafi nawet cały dzień siedzieć na gałęzi bez ruchu i to z przymkniętymi oczyma.
Sowa nie jest wegetarianinem. W menu mają m.in. myszy i szczury.
- Największa z sów to puchacz, rozpiętość jego skrzydeł może wynieść nawet 2 metry. Nic więc dziwnego, że taki ptak może też upolować zająca albo gronostaja, a nawet psa czy kota - wylicza Andrzej Różycki z Poleskiego Parku Narodowego.
- Największa na Lubelszczyźnie odnotowana zdobycz puchacza to warchlak dzika. Jego szczątki przyrodnicy znaleźli w gnieździe tego ptaka - zdradza Różycki.
Sowy same nie budują gniazd. Jedne zajmują dziuple (chociaż ich nie wymoszczają), a inne po prostu kopią dołek w ziemi, żeby potem złożyć do niego jaja.
Nasi bohaterowie są cierpliwymi rodzicami. Liczba jaj składanych przez samicę jest różna, w zależności od gatunku.
Puchacz składa jedno, dwa jaja; płomykówka nawet 10 sztuk. Maluchy nie wykluwają się w tym samym czasie. Wykluwające się z jaj wysiadywanych dłużej pojawiają się na świecie wcześniej.
W przypadku sów większych rozmiarów różnica wieku między członkami rodzeństwa może wynieść nawet dwa tygodnie. Nie da się ukryć, że sowi juniorzy nie grzeszą urodą.
W sowim świecie obowiązuje zasada: kto pierwszy, ten lepszy. W sezonie, w którym jest mniej żywności, największą szansę na doczekanie dorosłości mają najsilniejsze pisklęta, bo tymi wyglądającymi źle rodzice przestają się zajmować. Sowi rodzice karmią potomstwo na zmianę.
A gdyby tak pogłaskać pióra sowy?
Próby zaglądania do dziupli zajmowanej przez te ptaki to nie jest dobry pomysł, bo sowa ma ostre szpony i nie będzie wahać się ich użyć w obronie przed intruzem. Co jednak, jeśli mielibyśmy możliwość pogłaskania sowy? Przekonalibyśmy się, że jej pióra są wyjątkowo miękkie.
- Sowa jest puchata i w stosunku do tego, jak wygląda, raczej lekka - słyszymy od Jacka Karczewskiego.
Wszystkie gatunki sów są w Polsce pod ochroną. Nieustającym problemem jest ciągłe kurczenie się ich naturalnych siedlisk.
- To większy ptak, więc potrzebuje dość dużej dziupli, a ta powstaje w starszym drzewie. Niestety, tych drzew jest coraz mniej, szczególnie w kontekście trwających właśnie wycinek, wynikających z liberalizacji prawa - podkreśla Jacek Karczewski ze stowarzyszenia Ptaki Polskie.
Dziś sowy możemy spotkać również w miastach, to element szerszej tendencji - ptaki leśne coraz częściej zadomawiają się w naszych parkach i na zielonych skwerach miejskich.
- W miastach gnieżdżą się w otworach wentylacyjnych, nieużywanych kominach - mówi Andrzej Różycki z Poleskiego Parku Narodowego. I w mieście sowy mogą się zadomowić.
- Miałem na przykład sygnał o młodych puszczykach w parku Ludowym w Lublinie. To była lekka zima, więc sowy wykluły się już w styczniu - opowiada Andrzej Różycki.
Jakie sowy zadomowiły się w Poleskim Parku Narodowym
Ci, którzy 31 marca wezmą udział w lubelskiej odsłonie Nocy Sów, na pewno o tym usłyszą.
- Najwięcej mamy puszczyków, około 50 par. Na podium, pod względem liczby osobników, z pewnością jest też uszatka - mówi nam Andrzej Różycki z Poleskiego Parku Narodowego.
Jak wielu z sowich lokatorów uda się w Poleskim Parku Narodowym zobaczyć 31 marca? To już trzecia odsłona tej akcji w wymienianym parku.
W Polsce Noc Sów odbywa się już po raz szósty. Chętnych do bycia lokalnymi partnerami akcji nie brakuje.
- Pierwsza noc odbyła się na Podlasiu, a na ten moment mamy już ponad 120 partnerów. To tyle zgłoszeń, ile było w sumie w czasie ubiegłorocznej edycji. Jesteśmy więc dobrej myśli - mówi Jacek Karczewski, prezes zarządu stowarzyszenia Ptaki Polskie.
- Pozytywnie zaskoczyło nas to, jak bardzo ludzie interesują się dziś sowami. Liczbę uczestników kolejnych Nocy Sów liczymy już w tysiącach - podkreśla nasz rozmówca.