Nie zabrali namiotów, pogubili drogę, ale parafianie z Mogiły szybko przyszli z pomocą [WIDEO]
Nowa Huta. Ponad setka autokarów przywiozła do opactwa w Mogile około 5 tys. czeskich pielgrzymów. Z ogromnym wyzwaniem logistycznym organizatorzy i mieszkańcy poradzili sobie doskonale, choć nie obyło się bez drobnych wpadek.
- Plany były całkiem inne, ale rzeczywistość je zweryfikowała - wyjaśnia Teresa Smolnik, wolontariuszka z Mogiły. - Wyszliśmy jednak z opresji obronną ręką - śmieje się. Ale w poniedziałek wieczorem wcale nie było im do śmiechu.
WIDEO: Paula i Aniela - siostry Elżbietanki z Jabłonkowa w Czechach
Autor: Marzena Rogozik
Pierwsze problemy pojawiły się już podczas przyjazdu. Pielgrzymi z Czech mieli zakwaterować się grupami, ale jedna z nich przyjechała pierwszym autokarem, a na kolejną trzeba było czekać aż trzy godziny.
Część pielgrzymów miała się zakwaterować w Rodzinnym Ogrodzie Działkowym „Wisła”. - Kiedy doprowadziłam na miejsce pierwszą, 10-osobową grupę okazało się, że nie mają namiotów - wspomina pani Teresa. Dla działkowców, którzy starali się dopiąć wszystko na ostatni guzik to był nie lada problem. Byli przekonani, że koordynatorzy zgodnie z umową przekazali pielgrzymom, że mają zapewnione miejsca noclegowe, ale namioty muszą zabrać ze sobą. Nowohucianie zachowali jednak zimną krew, mimo że kolejna 30-osobowa grupa także nie przywiozła namiotów.
Działkowcy natychmiast zadzwonili do znajomych, którzy przywieźli tyle namiotów, ile mieli i w nich ulokowali mężczyzn. Czternaście dziewcząt zakwaterowali na karimatach w dużej wiacie, która pierwotnie planowana była jako miejsce do spożywania posiłków i wspólnych zabaw. Drobne problemy z zakwaterowaniem nie zniechęciły pielgrzymów, którzy po męczącej podróży, zamiast iść odpocząć, zaczęli śpiewać, grać i tańczyć w ogrodzie.
Choć do ostatniej chwili miejsc noclegowych było mniej niż pielgrzymów, udało się ulokować wszystkich. - W ostatniej chwili pomógł nam klub sportowy „Wanda”, który udostępnił halę sportową - podkreśla o. Wincenty Zakrzewski, proboszcz parafii w Mogile. - Nie wysłaliśmy części pielgrzymów na drugi koniec Krakowa, bo chcieliśmy by byli w swoim Czeskim Centrum Narodowym, które działa na terenie naszego opactwa - dodaje.
Największą pomyłkę zaliczyli jednak pielgrzymi z USA, którzy wczoraj zawitali do cystersów. Mieli zameldować się w kościele pw. św. Bartłomieja w Mogilanach, a przyjechali do kościoła pod tym samym wezwaniem, ale... w Mogile.
Były też mniejsze kłopoty. - Niektórzy nie wzięli jakiejś drobnej, ale potrzebnej rzeczy jak choćby ręczników, ale bracia cystersi użyczyli im swoich - opowiada Tereza Ondruszová, tłumaczka czeskiej grupy.
Pielgrzymi już po pierwszym dniu chwalą gościnność nowohucian. - Moja siostra, która mieszka u rodziny przy ul. Grąby jest zachwycona tym jak została przyjęta, a najbardziej chwali pyszne śniadanie - śmieje się Anna Sýkorová.
Właśnie z jedzeniem pielgrzymi z Czech nie mieli żadnych problemów. Wszyscy najedli się do syta, a tradycyjny bigos, którym zostali poczęstowani tuż po przyjeździe Czesi zgodnie uznali za wyjątkowo pyszny.