Nie znalazł żony, ale przyjaciół
Robert Reszkiewicz chciał zrobić coś szalonego, więc zgłosił się do programu „Rolnik szuka żony”. Walczył o względy pięknej Moniki, ale go nie wybrała, znalazł za to wielu wspaniałych przyjaciół.
Telewizyjne show „Rolnik szuka żony” Robert Reszkiewicz oglądał z zainteresowaniem. Kiedy w odcinku zerowym trzeciej edycji programu zobaczył piękną Monikę, odważył się napisać do niej list.
- Zauroczyło mnie jej ciepło, życzliwość i dobroć, która od niej biła - mówi sądeczanin.
Spontaniczna decyzja
32-latek mówi uważa się za osobę spokojną i poukładaną. - Napisanie tego listu, to była chyba pierwsza tak szalona rzecz w moim życiu - mówi z uśmiechem. - Monika mi się spodobała, pomyślałem dlaczego nie? - dodaje.
Jego bliscy dowiedzieli się o decyzji Roberta dopiero, kiedy znalazł się w gronie dziesięciu wybranych kandydatów.
- Kiedy odebrałem telefon z telewizji i usłyszałem, że Monika wybrała mój list, nogi się pode mną ugięły! - podkreśla Robert.
Nie spodziewał się, że zostanie zaproszony do programu.
- Napisałem do Moniki zabawny list, w którym opisałem siebie i piękną okolicę, w której mieszkam. Nie wiązałem z tym większych nadziei - zaznacza.
Wspaniała przygoda
- Nie jechałem na plan programu z nastawieniem, że muszę znaleźć żonę - zapewnia Robert Reszkiewicz. - Po prostu Monika wydała mi się bardzo interesującą osobą, którą na prawdę warto poznać - dodaje.
Wyjazd na Dolny Śląsk, do gospodarstwa Moniki był dla Roberta okazją do przeżycia przygody.
- Dzięki udziałowi w programie „Rolnik szuka żony” poznałem prawdziwego eksperta w dziedzinie koni, jakim jest Monika -
zachwyca się 32-latek. Konie od zawsze go interesowały, a dzięki Monice dowiedział się o nich znacznie więcej.
Przyjaźnie na dłużej
Uczestnicy programu, których rolniczka Monika zaprosiła do swojego gospodarstwa zaprzyjaźnili się ze sobą.
- To nie było tak, że patrzyliśmy na siebie „spod byka” i rywalizowaliśmy ze sobą - żartuje Robert. - Nawiązaliśmy znajomości, które kontynuujemy po zakończeniu programu.
Również z Moniką Robert cały czas utrzymuje kontakt.
- Dzwonimy do siebie, rozmawiamy przez internet - wymienia. Mówi, że gdyby nie udział w programie nie udało by mu się poznać wielu wspaniałych ludzi, którzy pracowali na planie telewizyjnego show. W tym rywali, z którymi walczył o serce Moniki.
Czy to naprawdę pan?
Trzecia edycja programu cieszyła się dużą popularnością, przez co Robert Reszkiewicz nie może spokojnie spacerować po Nowym Sączu. Stał się rozpoznawalny.
- To pan był w telewizji w tym programie o rolniku? - spytała mnie pani sprzedające precelki - opowiada Robert.
Największego zainteresowania doświadczył w czasie Święta Zmarłych, kiedy przechadzał się na cmentarzu.
- Nie mogłem z rodziną spokojnie przejść ! Nie byłem przygotowany na taką popularność - uśmiecha się Robert.
Śledził też komentarze na swój temat w internecie.
- Były głosy zachwytu i aprobaty, ale był również hejt - wspomina. - Podszedłem do tego z dużym dystansem. To w końcu była zabawa, która mogła się skończyć wielką miłością, ale nie w moim przypadku - dodaje.