Nie został bohaterem ostatniej akcji
Gdyby Astoria walczyła tak jak w 2., 3. i 4. odsłonie, GKS Tychy zostałby zmieciony z parkietu. Niestety, odbyła się też kwarta pierwsza...
ASTORIA - GKS TYCHY 69:71
Kwarty: 10:33, 18:12, 22:13, 19:13
ASTORIA: Robak 18 (3), Lewandowski 9 (2), 6 as., Szyttenholm 7 (1), 7 zb., Laydych 7 (1), Grod 0 oraz Mazur 17 (3), Fatz 7, Barszczyk 4, Kutta 0, 5 as.
GKS: Bzdyra 24 (5), 6 zb., Piechowicz 12, 7 zb., 3 prz., Deja 11 (1), 4 as., Dziemba 5 (1), Basiński 3, 8 zb. oraz Szpyrka 9, 6 as., Olczak 6 (2), Markowicz 1, 5 zb.
Tyszanie, choć są 4. siłą w lidze, do Bydgoszczy nie przyjeżdżali w roli faworyta. W ich składzie zabrakło bowiem 1. i 3. strzelca czyli Hałasa (śr. 11,5 pkt.) i mierzącego 208 cm Barycza (10,8). Obaj są kontuzjowani. W Astorii z kolei na trenerskiej ławce, jako samodzielny, zadebiutował Konrad Kaź-mierczyk, bo w poniedziałek - w wyniku porażki w Katowicach z outsiderem i słabszych niż się spodziewano wyników - pożegnano się z Przemysławem Gierszewskim. A „nowa miotła“ to nowe porządki i impuls dla drużyny.
Niestety, 1. kwarta to był pokaz bojaźliwej i nieskutecznej gry gospodarzy, na domiar złego na przestraszonego wyglądał też sam szkoleniowiec, zaś jego uwagi zupełnie nie miały odzwierciedlenia na parkiecie. Jedynie Mazur, który - jak twierdził Kaźmierczyk - zagrał na własną prośbę, mimo kontuzji, szarpał na całym boisku, lecz nawet on nie mógł zatrzymać całej „5“ skutecznych rywali. GKS w 10 minut zdobył 33 pkt., trafiając 6 „trójek“, w tym Bzdyra trzy.
W 2. kwarcie przewaga urosła do 25 „oczek“ (10:35, 16:41), ale widać było symptomy lepszej gry astorian, głównie w obronie. Przez 30 minut to była Astoria walcząca: o każdą piłkę i punkt, chociaż wciąż jeszcze robiąca błędy. Skuteczni byli Mazur (6/9) oraz Robak (6/16), jak lew walczył Lewandowski, a z rezerwy dobre wejścia mieli Barszczyk i Fatz. Gdy zaczęły wpadać rzuty za 3, dystans malał: 36:49 po „3“ Lewandowskiego i Robaka, 50:58 - Robaka i 58:64 - Szyttenholma. Na 65:68 trafił Robak, ale gospodarze nie upilnowali Bz-dyry (65:71). Na 1.20 do końca za 3 trafił Laydych, a na 6 sek. przed końcem został sfaulowany Lewandowski. Trafił wolny, drugi specjalnie skierował na obręcz. Piłkę zebrał Szyttenholm, ale z trudnej pozycji (bokiem, podwajany) nie zdołał doprowadzić do dogrywki.