Koszmar organizacji lotu ze Smoleńska wraca - skomentował doniesienia prasowe poseł Platformy Obywatelskiej Marcin Kierwiński.
Poseł Kierwiński odniósł się w ten sposób do poniedziałkowej publikacji „Dziennika Gazety Prawnej”. Gazeta opisała problemy z powrotem rządowym samolotem Embraer 175 z Londynu do Polski najważniejszych osób w państwie, m.in. premier Beaty Szydło, wicepremiera Mateusza Morawieckiego czy ministrów Antoniego Macierewicza i Witolda Waszczykowskiego.
- Podczas ostatniej wizyty pani premier Szydło i towarzyszących jej ministrów w Londynie doszło do łamania wszelkich procedur bezpieczeństwa. Można powiedzieć, że wraca to wszystko, co było jedną z głównych przyczyn katastrofy w Smoleńsku. Nieprzestrzeganie procedur, bałagan, chaos, brak podejmowania decyzji albo podejmowanie decyzji nie wiadomo przez kogo. To wszystko, co już przerabialiśmy - ocenił Kierwiński. - Niestety rząd Prawa i Sprawiedliwości nie wyciąga wniosków z tego, co zdarzyło się 10 kwietnia. 10 kwietnia 2010 r. Kancelaria Prezydenta RP nie przygotowała w sposób właściwy wizyty pana prezydenta śp. Lecha Kaczyńskiego, ale okazuje się, że po sześciu latach ciągle jesteśmy w tym samym punkcie. Ciągle wtedy, kiedy rządzi PiS, mamy do czynienia z bałaganem, łamaniem procedur bezpieczeństwa, procedur, które mają chronić najważniejsze osoby w państwie - zaznaczył. - W państwie Prawa i Sprawiedliwości okazuje się, że procedury nie są ważne - ocenił poseł PO.
„DGP” opisał sytuację z ubiegłego poniedziałku, kiedy polski rząd poleciał do Londynu na spotkanie z politykami brytyjskimi. Powrót zaplanowano w dwóch wariantach: „Pierwszy zakładał, że reporterzy wrócą do kraju wojskową casą, tą samą, którą przed południem przylecieli do Londynu. Drugi wariant: wszyscy wracają rządowym embraerem 175. Lot tym pierwszym trwa około czterech godzin, drugi jest krótszy o półtorej godziny. Na lotnisku w Londynie wygrał wariant numer dwa” - czytamy w gazecie. Okazało się jednak, że nie starczy miejsc dla wszystkich.
„Zaczynają się nerwowe negocjacje: kto leci, kto zostaje na casę, która wystartuje za sześć godzin. Okazało się bowiem, że przy tej liczbie osób embraer jest źle wyważony (większość siedzi z tyłu, z przodu jest salonka z mniejszą liczbą osób). Trzeba było zwolnić dwa tylne rzędy. W sumie osiem miejsc” - relacjonował dziennikarz, który był obecny na pokładzie tego samolotu. Ostatecznie maszyna z godzinnym opóźnieniem odleciała do Warszawy.
W ocenie mjr. rezerwy dr. inż. Michała Fiszera loty najważniejszych osób w państwie powinny być organizowane wyłącznie przez wojsko, a nie cywilne firmy. - Tylko wojsko może w pełni spełnić wymagania rządowe, ma po prostu większe możliwości - ocenia w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press były pilot. W przeciwieństwie do strony rządowej dr Fiszer uważa, że instrukcja HEAD (zasady podróżowania najważniejszych osób w kraju) została złamana. Dokument zakłada m.in., że jednym samolotem nie mogą podróżować premier i wicepremier.
W ubiegłym tygodniu miała miejsce awaria systemu komputerowego samolotu Embraer 175, którym prezydent Andrzej Duda podróżował ze Szwecji przez Wrocław do Warszawy.