Nieczułe milczenie Pierwszej Damy
O bezgłośnej roli Agaty Dudy, która nie daje się wywołać do tablicy, rozmawiamy z dr Joanną Modrzyńską, właścicielką Szkoły Dobrych Manier, specjalistką etykiety i ceremoniału.
- Pierwsza Dama uparcie milczy. Nie zabiera głosu nawet wywoływana do tablicy przez środowiska kobiece. O czym to może świadczyć?
- Nie ukrywam, że również miałabym ochotę się dowiedzieć, co Pierwsza Dama myśli np. na temat propozycji zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. To ciągłe milczenie jest nie na miejscu.
- Dlaczego?
- Tu już nawet nie chodzi o to, jakie dokładnie poglądy reprezentuje Pierwsza Dama, a o fakt, że jest to po prostu niegrzeczne, aby uparcie odmawiać udzielenia jakiejkolwiek odpowiedzi. Proszę zauważyć, że gdyby Pierwsza Dama udzieliła jednego wywiadu lub ustosunkowała się do listu podpisanego przez poprzednie pierwsze damy, temat umarłby śmiercią naturalną. Przecież w świat mógłby pójść komunikat, że w tym temacie Agata Kornhauser-Duda nie będzie się wypowiadała. Wystarczyłoby kilka zdań wypowiedzianych osobiście i wszelkie spekulacje natychmiast by się skończyły. A tak nie tylko dziennikarze, ale również zwykli obywatele nieustannie podsycają zainteresowanie, zaś brak jasnej wypowiedzi przynosi skutek odmienny od zamierzonego. Myślę, że wstrzymując się od wypowiedzi pierwsza dama nie doceniła wagi problemu, a teraz najzwyczajniej w świecie nie wypada jej zmienić raz obranej taktyki. Nikt nie pyta Agaty Kornhauser-Dudy o jej poglądy w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, co jest dowodem na to, że nikt nie wymaga od niej zaangażowania się w politykę. Oczekiwanie społeczeństwa dotyczy kwestii, które powinny być bliskie każdej kobiecie, stąd też pojawiają się takie właśnie pytania kierowane - jak by nie było - do pierwszej kobiety w państwie.
- Miesiąc temu poprosiłam kancelarię prezydenta o odpowiedź na pytanie, dlaczego za panią prezydentową wypowiada się rzecznik prezydenta i czy sama zabierze głos w sprawie zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej, ale do dziś nie otrzymałam odpowiedzi.
- Bliżej mi mentalnie do modelu obowiązującego w innych krajach (np. w Stanach Zjednoczonych), gdzie Pierwsza Dama ma do swojej dyspozycji sekretariat oraz kilku pracowników, którzy zapewniają jej codzienną obsługę korespondencji, wydarzeń, w których bierze udział itd. Zupełnie niezrozumiałe jest, że chcąc skontaktować się z Pierwszą Damą należy to zrobić przez Kancelarię Prezydenta. Jest to z jednej strony niepraktyczne (odciąga pracowników kancelarii od prac poświęconych działalności prezydenta), a z drugiej strony uwłaczające godności Pierwszej Damy, która jest przecież osobą samodzielną, niezależną i pełniącą stosunkowo ważną funkcję w kraju. Przecież nikomu nie przyszłoby do głowy, żeby bieżące sprawy prezydenta obsługiwała np. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. Dlatego w tej kwestii jestem całym sercem za emancypacją w wymiarze organizacyjnym pierwszej damy, aby nie dochodziło w przyszłości do kuriozalnych sytuacji, że w imieniu Pierwszej Damy wypowiada się rzecznik prezydenta, następnie sam prezydent, zaś pierwsza dama milczy.
- Jakie rozwiązanie proponuje pani u nas?
- Zdecydowanie lepiej wizerunkowo byłoby, gdyby wypowiedziała się sama zainteresowana lub jej rzecznik, nawet jeśli wypowiedź oznaczałaby standardowe: „no comments”. Ale brak odpowiedzi przez miesiąc nie przystoi osobie dobrze wychowanej. Zgodnie z zasadami korespondencji na listy (bez względu na to czy tradycyjne, czy elektroniczne) odpowiadamy niezwłocznie, zaś w przypadku występnia nieprzewidzianych okoliczności informujemy, kiedy należy się spodziewać odpowiedzi. Dodatkowo w Polsce obowiązują uregulowania prawne mówiące o tym, jakie terminy obowiązują urzędy państwowe w zakresie kontaktów z mediami i udzielania odpowiedzi na zadane pytanie. Zachowanie Kancelarii Prezydenta w tym przypadku jest po prostu trudne do wytłumaczenia i usprawiedliwienia.
- Na razie żona prezydenta, po dobrym pierwszym wrażeniu podczas kampanii wyborczej, trzyma się z dala od ważnych spraw. Czy Pierwsza Dama ma się tylko wyróżniać na tle innych pań strojem i powściągliwością?
- Nie wyobrażam sobie, że decyzję o kandydowania na najważniejszy urząd w państwie Andrzej Duda podjął sam. Pierwsza Dama musiała mieć świadomość, że po wygranych wyborach będzie musiała zmierzyć się z różnymi zadaniami. Polska konstytucja daje prezydentowi szeroki zakres kompetencji reprezentacyjnych, dlatego tak istotną rolą jest, aby Pierwsza Dama świetnie wyglądała czy znała języki obce, aby móc godnie reprezentować swój naród i kraj podczas różnych uroczystości i spotkań. Nie może jednak zapominać, że będąc pierwszą parą w Polsce, para prezydencka powinna zabierać głos w sprawach ważnych dla obywateli. Zdecydowanie podkreśliłabym, że rolą prezydenta jest zabierać głos w sprawach politycznych, natomiast pierwsza dama powinna być autorytetem przede wszystkim w kwestiach społecznych. Obywatele szybciej wybaczą potknięcia czy brak finezji w zakresie dress code’u (vide kanclerz Angiela Merkel, którą trudno uznać za kreatorkę mody, a jednak z jej zdaniem liczą się wielcy tego świata) niż brak własnego zdania.
- A może tu chodzi nie o brak własnego zdania tylko o strach? Agata Duda zapewniała podczas kampanii wyborczej, że nie boi się prezesa Kaczyńskiego. Może jednak się boi?
- Moje obserwacje podpowiadają mi, że nie chodzi tutaj o bojaźń przed Jarosławem Kaczyńskim. Bardziej wygląda mi to na konsekwencję wcześniej dokonanego wyboru.
- To może boi się, że zaszkodzi mężowi?
- Może to rozbieżność zdania z mężem sprawiła, że Pierwsza Dama wybrała milczenie. Chyba nigdy się tego nie dowiemy. Tęsknię za Agatą Dudą z czasów kampanii prezydenckiej, kiedy nie bała się mikrofonów i swobodnie odpowiadała na pytania mediów. Może gdyby nie była tak widoczna w czasie kampanii prezydenckiej, to obywatele nie mieliby takich ogromnych oczekiwań i całej tej obecnej sytuacji by nie było?
- Poprzedniczki Agaty Dudy zawsze w jakiś sposób ustosunkowywały się do pytań, które im zadawno.
- Potencjał Pierwszych Dam w Polsce nie był i nie jest do końca wykorzystany. Oprócz towarzyszenia prezydentowi i obejmowania patronatem honorowym niektórych imprez wolałabym widzieć wymierne efekty działalności prowadzonej przez pierwsze damy.
W Stanach Zjednoczonych jest zupełnie naturalne, że Pierwsza Dama angażuje się w zbieranie funduszy na rzecz potrzebujących, aktywnie działa i promuje różnego rodzaju inicjatywy (np. wspiera popularyzację zdrowego żywienia).
- Może nasza pani prezydentowa postanowiła dawać przykład swoją nienaganną aparycją i szczupłą sylwetką? Trochę mówię to z przymrużeniem oka, bo wiem też, że pani prezydentowa nie odpisuje na listy. Nie odpisała np. na list działaczki KOD-u, która głodowała w obronie Trybunału Konstytucyjnego.
- Wydaje mi się, że właśnie ten brak konsekwencji w działaniu porównując czas sprzed i po kampanii wyborczej leży u podstaw rozczarowania, które w stosunku do żony prezydenta towarzyszy różnym środowiskom, nie tylko kobiecym. Gdyby Agata Duda wybrała styl zachowania męża kanclerz Angeli Merkel - Joachima Sauera, który praktycznie wcale nie angażuje się w działalność publiczną, może teraz nikt nawet by nie pomyślał, aby zadać jej pytanie o poglądy.
Z tytułu pełnionej funkcji ma wiele możliwości, no bo kto np. odmówi pani prezydentowej, gdy zbiera fundusze na stypendia dla uzdolnionych uczniów? Każdy będzie sobie możliwość wsparcia takiej inicjatywy poczytywał za zaszczyt. Bycie pierwszą damą to dość męcząca rola, życie w ciągłej obecności mediów i nienormowany czas pracy. Dlatego posiadanie specjalnego funduszu na stroje, otrzymywanie symbolicznego wynagrodzenia czy posiadanie własnej kancelarii powinny być standardem w prawie 40-milionowym kraju w środku Europy.
- Jakiej Pierwszej Damy potrzebujemy?
- Nie ma międzynarodowego czy krajowego standardu wskazującego, jaka kobieta idealnie nadawałaby się do pełnienia roli pierwszej damy. Bycie Pierwszą Damą wiąże się z byciem osobą bardzo empatyczną i umiejącą patrzeć na różne problemy z różnych punktów widzenia. Nikt nie oczekuje, że poświęci się pełnieniu tej funkcji w 100 procentach, tak jak obchodząca niedawno dziewięćdziesiąte urodziny Królowa Elżbieta II. Jednak bycie małżonką prezydenta Polski zobowiązuje do pewnego katalogu zachowań, którego wypełnianie w większości przypadków Agacie Kornhauser-Dudzie idzie świetnie. Przecież jeszcze do niedawna wszyscy byli nią zachwyceni, bez względu na sympatie polityczne.
- Uściślijmy: zachwyceni jej wyglądem, urodą i zaangażowaniem w pracę z uczniami.
- Obecna sytuacja dowodzi i jest jednocześnie przestrogą, że sympatia obywateli nie jest dana raz na zawsze i należy na nią pracować codziennie, nawet jeśli nie do końca odpowiada to Pierwszej Damie.