Niedziela bez zakupów? Kompromisu nie będzie
Projekt zakazu handlu w niedzielę przygotowany przez „Solidarność” od miesięcy leży w Sejmie. Wiele jednak wskazuje na to, że szybko do głosowania nad nim nie dojdzie.
Projekt zakazu handlu w niedzielę przygotowany przez „Solidarność” od miesięcy leży w Sejmie. Wiele jednak wskazuje na to, że szybko do głosowania nad nim nie dojdzie. Organizacje zrzeszające handlowców są stanowczo przeciw takim regulacjom. „Solidarność” nie może także liczyć na pełne poparcie rządu. Zarówno wicepremier Mateusz Morawiecki, jak i minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska skłaniają się ku rozwiązaniom kompromisowym. Propozycji jest wiele - zamknięcie sklepów tylko w niektóre niedziele czy ograniczenie go na przykład tylko do godzin przedpołudniowych. Swoje własne propozycje mają organizacje pracodawców i te zrzeszające handlowców. Ale negocjacji nie ma.
Wszystko albo nic
- Wszystkie te tzw. kompromisowe propozycje zaprzeczają idei tego projektu - mówi Jarosław Lange, szef wielkopolskiej „Solidarności”.
- My patrzymy na sprawę z punktu widzenia ludzi zatrudnionych w handlu. Jakieś rozwiązania przejściowe dla nich nie są satysfakcjonujące.
Podkreśla też, że na przykład proponowane stopniowe zwiększanie liczby niedziel bez handlu będzie dezorientujące dla klientów.
- Będziemy prowadzić kalendarze, w których będziemy zaznaczać, w które niedziele możemy pójść na zakupy, a w które nie? - pyta. - To bez sensu. Tym razem albo wygramy batalię o wolne niedziele, albo ją przegramy. Wyjść pośrednich nie ma.
Zmiana przyzwyczajeń? Tak, ale powoli
- Sklepy w Polsce są otwarte w niedziele, bo przychodzą do nich klienci
- podkreśla Jacek Kulik, wiceprezes Wielkopolskiego Związku Pracodawców „Lewiatan”. - Koncepcja ucywilizowania handlu w niedzielę jest dobra, ale jako społeczeństwo nie lubimy rozwiązań szokowych. Rozsądnie byłoby więc pomyśleć o rozwiązaniach, które stopniowo nasze przyzwyczajenia zmienią, choćby ograniczenie pracy sklepów w niedzielę do jednej zmiany - mówi.
Inna propozycja to dodawanie co rok kolejnych wolnych niedziel.
- Będziemy mieli się czas do tego przyzwyczaić i faktycznie w dłuższej perspektywie nawyki się zmienią - twierdzi.
Kodeks pomoże?
Inną propozycję kompromisu mają organizacje zrzeszające handlowców. Pod koniec czerwca w liście skierowanym do rządu sygnowanym przez Polską Radę Centrów Handlowych, Forum Polskiego Handlu, Polską Organizację Handlu i Dystrybucji, Polską Izbę Handlu, Konfederację Lewiatan oraz Krajową Radę Gastronomii i Cateringu zaproponowali zmiany w kodeksie pracy. Zgodnie z nimi pracownicy handlu mieliby zagwarantowane dwie niedziele w miesiącu wolne.
- Obecnie zgodnie z prawem pracownikowi przysługuje jedna wolna niedziela - mówi Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. - Dwie zapewniłyby i odpoczynek, i pozwoliły na otwieranie sklepów.
Inne z propozycji zdaniem przedstawicieli handlu sprawy w żaden sposób nie rozwiązują.
- Godziny pracy muszą być dostosowane do formatu sklepu
- podkreśla Renata Juszkiewicz. - Trudno sobie wyobrazić zamykanie sklepów w galeriach handlowych, w których są także restauracje, kino itp. o godzinie 13. Poza tym praca w niedziele to dobre rozwiązanie dla studentów, których wielu dorabia w handlu - dodaje.
Dotąd rząd nie ustosunkował się do tej propozycji. W odpowiedzi, która dotarła do sygnatariuszy listu w połowie lipca, przedstawiciel Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej napisano, że „propozycja jest przedmiotem rozważań”. Co z nich wyniknęło, do dziś nie wiadomo. Odpowiedź na to pytanie przyniosą najbliższe miesiące.
Wyrównać straty
W jakiej formie ostatecznie regulacje dotyczące niedzielnego handlu zostaną poddane pod głosowanie. Co z nich wyniknie - to kolejna niewiadoma. Jednak nawet najbardziej radykalne rozwiązania przewidują wyjątki w zakazie handlu: dla aptek, cukierni, sklepów na stacjach benzynowych. Nieoficjalnie wiadomo, że część sieci handlowych, dziś prowadzących super i hipermarkety przygotowuje się do uruchamiania sklepów innych formatów (np. przy stacjach benzynowych), których zakaz handlu by nie objął.