Niejedna dziewczyna chciałaby mieć w szkole właśnie takiego „Belfra”
Wychował się u boku ojca, który jest jednym z najlepszych aktorów w Polsce. Początkowo nie chciał iść w jego ślady, ale ostatecznie uległ fascynacji kinem i teatrem. Dziś z powodzeniem kontynuuje aktorskie tradycje swojego rodu
Już za tydzień powróci na ekrany naszych telewizorów Paweł Zawadzki. Tym razem nauczyciel detektyw trafi do liceum we Wrocławiu, gdzie dochodzi do tajemniczych zniknięć uczniów. Tak zaczyna się druga część popularnego serialu „Belfer”, którą przygotował na tegoroczną jesień Canal+. W głównej roli zobaczymy ponownie krakowskiego ulubieńca polskiej widowni - Macieja Stuhra.
Tym razem nie będzie reżyserował Łukasz Palkowski, twórca słynnych „Bogów”. Na planie serialu zastąpiło go dwóch kolegów - Maciej Bochniak i Krzysztof Łukaszewicz. Nowi będą aktorzy - w tym piękne i młode aktorki: Eliza Rycembel, Zofia Wichłacz i Michalina Łabacz. Podobnie jak w przypadku pierwszej serii, również i tym razem aktorzy, pracując na planie, nie znali zakończenia filmowej intrygi.
- Mimo że jestem raczej orędownikiem zasady, że aktor powinien wiedzieć, co gra, tak w przypadku tej historii brak wiedzy o tym ostatnim ogniwie powoduje podwyższone napięcie przy pracy. To się świetnie sprawdza szczególnie w przypadku młodszych aktorów, ale nawet stare belfry uczestniczą w giełdzie przypuszczeń, co się stanie na końcu - śmieje się aktor w „Gazecie Wyborczej”.
Pokłosie „Pokłosia”
Czytaj więcej i dowiedz się, jak na życie Stuhra wpłynęła rodzina i dlaczego poprzednie małżeństwo zalicza do złych wspomnień.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień