Dzisiaj policja ściga za nielegalny handel marihuaną i metamfetaminą, kiedyś mieszkańcy Breslau mieli inne problemy, a sądy prowadziły sprawy związane z nielegalnym handlem cukrem i wołowiną...
Dzisiaj sprawdzamy, czym handlowano w Breslau w 1920 roku. Zaglądamy między innymi na cotygodniową wrocławską giełdę, na której coraz rzadziej pojawiały się truskawki. Nie brakowało jednak innych produktów, takich jak: kurze jajka, gołębie, króliki, sałata, kalafior czy choćby ogórki.
Jednak nie zawsze handel był legalny. Okazuje się, że mieszkańcy Breslau, próbując sobie dorobić, prowadzili nielegalne interesy, a sądy miały pełne ręce roboty, bowiem kwitł tutaj... przemyt. Zajmowano się na przykład sprawą niejakiego Fritza P., który miał nielegalnie handlować cukrem.
Dziś coraz częściej mówi się o piractwie internetowym, dopalaczach i nielegalnym handlu marihuaną, a prawie sto lat temu prawnicy musieli rozpatrywać sprawy związane z nielegalnym handlem cukrem. Ale i czasy były inne, tuż po zakończeniu I wojny światowej, a żywność niejednokrotnie nadal sprzedawano na kartki. Czy ktoś dzisiaj pomyślałby o nielegalnym handlu cukrem lub mięsem wołowym? A w tamtych czasach właśnie tego szukała policja podczas przeprowadzania rewizji w gospodarstwach rolnych na terenie miasta Breslau.
W tym tygodniu dowiecie się również, dlaczego czerwiec nazywano miesiącem Świętego Jana Chrzciciela. Warto przypomnieć, że obchody Święta Wrocławia mają bardzo długą tradycję, bo dzień patrona wrocławskiej katedry uroczyście obchodzono już nawet w średniowieczu.
Zobaczcie, o czym wiosną 1920 roku pisali dziennikarze „Breslauer Zeitung”.
Wrocławska giełda tygodniowa
Potrójne pragnienia na wrocławskiej giełdzie: wszystkie możliwe życzenia naszych klientów zostały spełnione, mamy coś szczególnego do zaoferowania. Coś, przy czym będziemy oczywiście mogli także zarobić.
Jednak wszystko w umiarze. Początkowo udało się udaremnić spadek cen. Teraz są częściowo przykręcone na wyższym poziomie. Oprócz tego musi zostać wspomniane, że stoiska sprzedaży zostały znakomicie zaopatrzone i naprawdę oferują szczególne produkty. Można dostać na przykład piękne, dojrzałe pomidory, sprzedawane w cenie za od sześciu do ośmiu marek, a na niektórych stoiskach nawet za jedną markę.
Zaskakujące jest również to, że na giełdzie kupić można już nie tylko borowiki, lecz także inne grzyby.
Dostaniemy również niepozorne towary, występujące tak rzadko, że nie da się już ich gdzie indziej kupić. Dla przykładu, coraz mniej jest truskawek, jednak ich cena za ćwierć funta przekracza siedem marek.Nie spada również cena ogórków, a szpinak stał się nawet jeszcze droższy.
Jako wyborny dodatek do posiłku w porze obiadowej można kupić na wrocławskiej giełdzie kalafiory, które dostaniemy w cenie ośmiu marek za sztukę.
Agrest stracił już swoją młodość, to już także ostatnie dni, by zdobyć sałatę głowiastą, rabarbar, rzodkiewkę i chrzan.
Jeszcze większe zapotrzebowanie jest na drób.
Przez bardzo zaostrzone warunki handlowe za jednego młodego gołębia zapłacimy od 7,50 do 8 marek. Z handlem królikami jest kiepsko, być może dlatego, że poszczególne części ich tuszki znacząco tanieją.
Jaja kurze są teraz do kupienia w cenie 1,60 marek za sztukę. Ci, którzy wrocławską cotygodniową giełdę odwiedzają regularnie, powinni wiedzieć, że niedługo ta cena może wzrosnąć do 3 marek za sztukę. Trzeba zaznaczyć, że ten absurdalny wzrost cen w rzeczywistości jest wynikiem tego, że to właśnie nadchodzi ten czas, kiedy gospodynie domowe coraz częściej sięgają po jajka, przygotowując posiłki. Na dodatek, jaja poniekąd stały się środkiem zastępczym za mięso.
Wrocławianie coraz częściej przykładają ogromną wagę do możliwości kupna ryb. Ludzie nalegają na to w sklepach i na stoiskach. Prawdziwym dobrodziejstwem jest to, że na wrocławskiej cotygodniowej giełdzie pojawiają się dostawy ryb wyłowionych z wód słodkowodnych i nie brakuje również ryb wędzonych. Można dostać także i pstrągi.
Na części kwiatowej da się zauważyć przejście z wiosny do wczesnego lata. Piwonie w tym osobliwym roku już dawno dobrze zakwitły: te, które rządziły czerwcowymi dniami, już teraz wkroczyły na rynek, zapowiadając miesiąc Jana Chrzciciel (tak nazywano czerwiec, bo 24 czerwca obchodzono Dzień św. Jana Chrzciciela, patrona Wrocławia. Tradycja zachowała się do dziś, bo i obecnie celebrujemy Święto Wrocławia - właśnie w czerwcu organizowane są różne uroczystości z tej okazji. Współczesne obchody Święta Wrocławia to kontynuacja średniowiecznej tradycji obchodów dnia Świętego Jana Chrzciciela, patrona wrocławskiej katedry i jednego z dwóch patronów Wrocławia - przyp. red.).
Sprawy z sądu
Przemyt kwitnie. Prawie codziennie sądy muszą zajmować się sprawami przemytu i nielegalnego handlu produktami i prawie zawsze dotyczy to poważnej liczby towarów.
U handlarza Fritza P. skonfiskowano kwintal (około 100 kilogramów - przyp. red.) cukru. Fritz P. otrzymał z tego powodu nielegalnego handlu w celach zarobkowych karę w wymiarze miesiąca więzienia, jak też karę finansową w wysokości 300 marek. Ftitz P. tłumaczył się, że transakcje były zawiązywane jedynie w związku z działalnością spółki i wniósł sprzeciw wobec nałożonnych kar.
Przed sądem ławniczym mówił, że cukier sprzedawał zazwyczaj drożej. Podczas gdy zwykle cena w nielegalnym handlu wynosiła 4 marki za funt, on sprzedawał cukier po cenie 6,50 marek za funt. Sąd przyjął to wiadomości i poprzestał na karze w wymiarze dwóch tygodni pozbawienia wolności, lecz kara finansowa w wysokości 300 marek nie została obniżona.
Prowadzono również sprawę rzeźnika, Felixa J. Dostał on karę w wymiarze tygodnia więzienia oraz karę finansową w wysokości 200 marek. Felix J. stanął przed sądem, ponieważ policja znalazła w listopadzie podczas przeszukania jego domu 40 funtów nielegalnej wołowiny, która w nielegalnym handlu do dalszej sprzedaży była rozprowadzana po cenie 6,50 marek. Rzeźnik odwołał się od kary, odwołanie będzie rozpatrywane przez sąd ławniczy w środę.
Sąd jest zdania, że rzeźnik oraz inni handlarze odpowiadają na zapotrzebowanie ze strony zwykłych ludzi, jednak z drugiej strony łamią nakazy magistratu .
Oprócz tego trzeba również wspomnieć, że w sprawie J. było już raz prowadzone postępowanie, wówczas także chodziło o nielegalny handel. Wtedy sąd ukarał handlarza trzema dniami pozbawienia wolności oraz karą finansową w wysokości 750 marek.
Prowadzona jest również sprawa przeciwko Arturowi G., który w lutym miał skonfiskować 250 komiśniaków. Dalsze śledztwo wykazało, że chleby pochodziły od kucharza R., który służył w pułku artylerii ciężkiej i miał dostarczyć chleby swojej drużynie. Artura G. osądzono na 200 marek, a wspomnianego kucharza na 100 marek kary finansowej.
Tłumaczenie artykułów opublikowanych w maju i czerwcu 1920 roku na łamach „Breslauer Zeitung”