Cios w polskie firmy. Czy uda się go zablokować?
Niemiecki rząd wprowadził nowe przepisy dotyczące wypoczynku kierowców w transporcie międzynarodowym. Chodzi o tzw. pauzy w czasie weekendu.
Jeśli kierowca będzie spał w kabinie samochodu, zostanie ukarany kwotą 60 euro za godzinę, a jego pracodawca kwotą 180 euro za godzinę.
- Tu nie chodzi o troskę o polskich kierowców, a o obniżenie konkurencyjności polskich transportowców, którzy obecnie są najbardziej konkurencyjni w Europie - mówi Adam Milewski z firmy transportowej Norsped.
Negatywnie o niemieckich uregulowaniach wypowiada się też europoseł Bogusław Liberadzki.
- Jest możliwość zaskarżenia tej ustawy do Komisji Europejskiej jako niezgodnej z prawem europejskim - tłumaczy. - Może to zrobić polski rząd, a wówczas jej stosowanie będzie wstrzymane. Są dobre powody do zaskarżenia, chociażby ze względu na brak warunków infrastrukturalnych, np. na parkingach, gdzie nie ma miejsc hotelowych.
Według uregulowań, kierowca w tygodniu musi mieć zapewniony 45-godzinny odpoczynek w domu bądź w bazie przedsiębiorstwa (czyli musiałby wrócić w tym czasie do kraju) lub we wskazanym obiekcie z pełnym zapleczem sanitarnym, czyli w hotelu.
- To co, kierowca ma pozostawić swój samochód na parkingu i jechać gdzieś szukać hotelu w najbliższym miasteczku? - dziwi się Milewski. - Przecież do miasteczka tirem nie wjedzie, bo to zabronione. Kto mu w tym czasie będzie pilnował samochodu?
Liberadzki mówi, że w Parlamencie Europejskim, w związku z zaistniałą sytuacją, zostaną przeprowadzone konsultacje jego frakcji parlamentarnej ze związkami zawodowymi i pracodawcami z Unii, zwołane na początek czerwca.
- Czekamy na pakiet drogowy, który ma przedłożyć Komisja Europejska - mówi. - Nie dopuścimy do dyskryminacji przewoźników, którzy stanowią konkurencję dla niemieckich i francuskich.