Niepewny los pigułki „dzień po”. Kupimy w regionie?
Rząd wycofał się z wprowadzenia recepty na tabletkę „dzień po” - chwilowo. Sprawa wróci na kolejnym posiedzeniu sejmu. - Jeśli trzeba będzie kobiety znów wyjdą na ulicę - mówi poseł Scheuring-Wielgus.
Czym tak naprawdę jest tabletka „dzień po”? Wbrew temu, co uważają jej zagorzali przeciwnicy, nie prowadzi do aborcji, ma jedynie utrudnić zapłodnienie - spowalnia owulację. Jest skuteczna, jeśli zażyje się ją do kilkudziesięciu godzin po stosunku, podczas którego nie było zabezpieczenia. Specyfik jest rodzajem antykoncepcji awaryjnej - dlatego ważny jest szybki dostęp do niej. Konieczność posiadania recepty może ten czas wydłużyć i uniemożliwić zakup tabletki w czasie, w którym powinna zostać zażyta.
Wprowadzenie recepty na pigułkę jest jednym z punktów nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. W minioną środę sejmowa Komisja Zdrowia przyjęła nowelizację. Jej drugie czytanie było zaplanowane na czwartek, jednak nagle ten punkt zniknął z porządku obrad. Miał o tym zdecydować marszałek sejmu. My dowiedzieliśmy się, że nowelizacja ustawy spadła z posiedzenia, bo było na nią za mało czasu.
- To posiedzenie trwało nie trzy, a dwa dni, a nie ma sensu robić niczego pochopnie - tłumaczy poseł PiS Tomasz Latos, wiceprzewodniczący Komisji Zdrowia. - Chcemy jeszcze raz przeanalizować kluczową kwestię tej nowelizacji, czyli sprawę refundacji leków. Punkt związany z nowelizacją pojawi się podczas kolejnych obrad sejmu.
Środowiska kobiece jednak odbierają tę decyzję jako strach polityków PiS przed kolejną manifestacją albo protestem. Podobnego zdania jest poseł .Nowoczesnej, Joanna Scheuring-Wielgus. - Kobiety już pokazały swoją siłę i wolę walki - mówi nam. - I jestem pewna, że gdy trzeba będzie to znów wyjdą na ulice.
Poseł Latos jednak zaprzecza jakoby przesunięcie kwestii nowelizacji ustawy na później miało coś wspólnego ze sprawą recepty na antykoncepcję awaryjną. - Nie wiem, dlaczego akurat tym się wszyscy interesują - mówi. - To jest absolutny margines tej ustawy, są tam kwestie o wiele ważniejsze, jak choćby te, związane z refundacją leków - mówi. - Ale jeśli już o tym rozmawiamy, uważam, że od tego są lekarze, by służyć pomocą pacjentom. Jestem za tym, by mieli jak największą kontrolę nad środkami farmakologicznymi. Moim zdaniem skracanie tej drogi nie jest najlepszym pomysłem.
Co na to Scheuring-Wielgus? - Byłam na środowej komisji, na której projekt nowelizacji ustawy przeszedł. Złożyliśmy poprawkę o wykreśleniu punktu nt. tabletki „dzień po” z tej ustawy. Przez półtorej godziny wiceminister zdrowia Zbigniew Król nie potrafił odpowiedzieć na żadne pytanie, był kompletnie nieprzygotowany - relacjonuje. - A z ust posłanek PiS, podkreślam - posłanek - padały stwierdzenia, że ciąża zawsze jest szczęściem, a kobiety, które walczą o swoje prawa są niewyedukowane. Jedna porównała też zakup tabletki „dzień po” do zakupu... alkoholu. To wszystko wskazuje na jakąś kompletną nieświadomość.
O tym co dalej z tabletką, o której teraz tak głośno, przekonamy się około 10 maja, ponieważ wtedy planowane jest kolejne posiedzenie sejmu. Tymczasem wraz z redakcyjnymi koleżankami i jednym kolegą postanowiliśmy sprawdzić, jak jest z dostępnością do EllaOne w aptekach naszego regionu. Raz po raz bowiem pojawiają się informacje, że w niektórych aptekach w Polsce farmaceuci odmawiają sprzedaży tego specyfiku.
- W dwóch toruńskich aptekach, które odwiedziłam bez problemu można dostać pigułkę bez recepty - mówi Joanna Maciejewska, dziennikarka z toruńskiego oddziału „Pomorskiej” - W jednej z małych, osiedlowych aptek farmaceuta w pierwszej chwili nie był pewien, czy mają ją jeszcze na stanie, ale od razu sprawdził i przyniósł opakowanie. Dodał jedynie, że niedługo tabletka być może będzie dostępna już tylko na receptę. W jednej z sieciowych aptek na Bydgoskim Przedmieściu także nie było problemu z otrzymaniem pigułki.
- W jednej z aptek w Bydgoszczy przywitał mnie, „rodzynka”, kierownik, który z uśmiechem wytłumaczył, że z zakupem specyfiku nie będę miał żadnego problemu, i że ma nawet taki na stanie - opowiada Maciej Myga, kierownik działu miejskiego bydgoskiej „Pomorskiej”. - Zapytałem też, jak długo jeszcze pigułki będą dostępne. Farmaceuta zaznaczył, że z jego wiedzy wynika, iż ustawa musi przejść przez dwie izby parlamentu i może to jeszcze trochę potrwać, choć nie na pewno. „Sam pan widzi, jak to jest. Czasami nad ustawą pracuje się miesiącami, a czasami przez noc” - zażartował.
- We jednej z włocławskich aptek na pytanie, czy można kupić tabletkę „dzień po” bez recepty otrzymałam odpowiedź twierdzącą - mówi z kolei Małgorzata Goździalska, dziennikarka naszego włocławskiego oddziału. - W innej tego medykamentu nie było. „W sprzedaży jest tylko Escapelle” - tłumaczyła farmaceutka. „Ale to tylko na receptę”.
Jeszcze inną włocławską aptekę odwiedziła Renata Kudeł. - Tabletka była w sprzedaży - mówi. - Farmaceutka, zapytana o klientki, które kupują tabletkę mówi, że zdarzają się rzadko.
- Pod lupę wzięłam nieco ponad ośmiotysięczny Barcin - opowiada Joanna Bejma, dziennikarka z oddziału w Żninie. - Zapytałam o to aż w trzech aptekach. W pierwszych dwóch przypadkach panie sprawdziły najpierw czy posiadają ją na stanie. Nie było także problemów z podaniem ceny. W ostatniej pracownica apteki, z którą rozmawiałam, upewniła się jeszcze czy chodzi o preparat bez recepty, ale tu także nie było żadnych problemów z jej nabyciem.
- W grudziądzkich aptekach też nie było problemu z zakupem tabletki „dzień po”. Najpierw zajrzałam do osiedlowej. Tabletka jest, dostępna od zaraz. Kolejna to apteka w jednym z grudziądzkich marketów - mówi Aleksandra Pasis, nasza dziennikarka z Grudziądza. - Oprócz aptekarzy w środku są jeszcze inni klienci. Głównie seniorzy. Czekam na swoją kolej. - Dostanę tabletkę „dzień po”? - pytam. Czuję na sobie wzrok stojących za mną osób. Farmaceutka, podobnie jak w poprzedniej aptece, informuje że otrzymam i od razu podaje mi cenę. Żadna obsługa apteki nie zadawała pytań, nie „uświadamiała”.
- W Chojnicach w jednej z aptek w centrum miasta bez problemu można kupić tę tabletkę - opowiada Janina Waszczuk, z naszego chojnickiego oddziału. - W innej już jej nie było. Sprzedawczynie stwierdziły, że nie ich nie zamawiają, bo nie ma takiego zapotrzebowania. Z rozmowy wynikało jednak, że gdybym się uparła, panie w aptece zamówiłyby dla mnie te tabletki.