
Szpitale nie chcą zapisywać pacjentów na drobne zabiegi, bo umowy z NFZ mają tylko do końca września. Poradniom specjalistycznym NFZ na razie przedłużył kontrakty o rok. Co będzie dalej - nie wiadomo.
Chaos, niepewna przyszłość, coraz częstsze kłopoty z zapisaniem się do lekarza specjalisty. Choć ustawa o sieci szpitali zacznie funkcjonować dopiero od 1 października, już dziś pacjenci na Pomorzu oraz pracownicy placówek zdrowia odczuwają jej bolesne skutki.
Proszę upewnić się, czy termin zabiegu z zakresu chirurgii jednego dnia, czy też wizyty u lekarza specjalisty jest nadal aktualny, ponieważ nie wiemy, czy nadal będziemy istnieć
- tego rodzaju formułkę słyszy ostatnio coraz więcej pacjentów próbujących dostać się np. na operację przepukliny, żylaków kończyn dolnych, cieśni nadgarstka czy łyżeczkowanie macicy. W szpitalach, gdzie zwykle takie drobne zabiegi „spadały” z grafiku, trzeba było na nie czekać latami. O wiele krótsze terminy oferowały placówki w ramach tzw. chirurgii jednego dnia. Teraz prawdopodobnie stracą na nie kontrakty z NFZ, bo najpewniej z powrotem przejmą je szpitale z sieci. Największy kontrakt tego rodzaju (nie tylko na chirurgię, ale również ginekologię, urologię, laryngologię itp.) ma na Pomorzu gdyńskie Centrum Medyczne Dąbrowa-Dąbrówka.
Udało mi się tam zapisać na tzw. plastykę przegrody nosowej na styczeń 2018 r., ale lekarz zastrzegł, że do tego czasu centrum może już nie mieć kontraktu
- relacjonuje Kamila z Gdańska. W podobnej sytuacji jest kilka tysięcy pacjentów z całego Pomorza, bo lekarze z Centrum Dąbrowa-Dąbrówka przeprowadzają rocznie ok. 3,5 tysięcy zabiegów. - Umowa z pomorskim NFZ wygasa z końcem czerwca, ma być przedłużona do końca września br., potem kolejkę pacjentów przekażemy zapewne do szpitali gdyńskich - tłumaczy dr Andrzej Chrostowski, dyrektor centrum.
Mikołaj Ruciński, dyrektor ds. lecznictwa Nadmorskiego Centrum Medycznego, które również prowadzi szpital jednodniowy w Kiełpinie Górnym - zastrzega, że z zapowiedzi NFZ wynika, że oddziały „spoza sieci” mogą ubiegać się o kontrakt w ramach konkursu, nie ma jednak pewności, że fundusz w ogóle go ogłosi. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie - w NFZ trwa teraz wielkie liczenie pieniędzy. Teoretycznie na konkursy dla placówek spoza sieci przeznaczonych ma być 9 proc. budżetu. W praktyce może jednak okazać się, że na ten cel pieniędzy nie starczy. A jeśli się na to zdecyduje i konkurs ogłosi, to jedynie na operacje zaćmy.
Próbowaliśmy tę kwestię wyjaśnić w pomorskim NFZ, ale bez efektu. Na zadane pytanie nikt nam nie odpowiedział.
- Wiemy tylko, że do końca września pracujemy, co dalej - nie mamy bladego pojęcia - dodaje Mikołaj Ruciński.
Niepokoją się też szefowie poradni specjalistycznych na Pomorzu. W Tczewie może zniknąć jedyna w tym mieście poradnia pulmonologiczna. Niektórym poradniom np. kończą się atesty na sprzęt, na ich przedłużenie muszą wydać ok. 3-4 tys. zł. Zastanawiają się więc, czy warto w ogóle w poradnię inwestować. -
Przyszłość poradni specjalistycznych jest wielką niewiadomą
- przyznaje dr Andrzej Zapaśnik, szef Przychodni Baltimed na gdańskiej Oruni, ekspert Banku Światowego, współtwórca modelu tzw. opieki koordynowanej. - Tylko dzięki konsekwentnym działaniom Pomorskiego Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia, Federacji „Porozumienie Zielonogórskie”, Pracodawców RP, Lewiatana - udało się przekonać Ministerstwo Zdrowia, że konkursy na AOS, czyli ambulatoryjną opiekę specjalistyczną, nie powinny odbywać się w tym samym czasie, w jakim wdrażana jest ustawa o sieci szpitali, bo to byłby dramat. Tym bardziej że rozporządzenie, które określa sposób wyłaniania placówek w postępowaniu konkursowym, bardzo faworyzuje przychodnie przyszpitalne. Poradnie przy przychodniach w ogóle by zniknęły.
W efekcie nacisków Federacji Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia - kontrakty poradni specjalistycznych, które kończą się 30 czerwca br., będą przedłużone o rok, tzn. do 30 czerwca 2018 r.
Zdaniem ekspertów, najgorsze jest jednak to, że resort zdrowia nie ma wizji, co ma z nimi zrobić dalej. Jeden z wiceministrów zdrowia zdradził, że docelowo poradnie specjalistyczne zniknąć mają w ogóle, a ich zadania przejmą lekarze rodzinni. Czyli opieka zdrowotna w Polsce ma funkcjonować według modelu brytyjskiego lub holenderskiego. Specjalistyka ma być tylko przy szpitalach, co w ich opinii jest absolutnie nierealne.
_________________________________________________________________________________

_________________________________________________________________________________